Jan Paweł II: nigdy nie ukrywał swoich dolegliwości

23 kwietnia 2014 04:04Komentowanie nie jest możliweViews: 324

Z arcybiskupem Mieczysławem Mokrzyckim, metropolitą lwowskim, wieloletnim sekretarzem papieża-Polaka, rozmawia ks. Bohdan Dutko MS

mokrzyckiJan Paweł II był człowiekiem charyzmatycznym, ewangelizował całym sobą, całym ciałem…

Tak, Ojciec Święty miał wrodzone zdolności artystyczne, które pozwoliły Mu być wcześniej aktorem, później pomagały w Jego pracy kapłańskiej i pasterskiej, a potem wspomagały Jego posługę jako pasterza całego Kościoła. Pamiętamy Jego oczy, spojrzenie, dotyk dłoni, gest otwartych ramion czy uśmiech. Ojciec Święty nie szczędził sił, poświęcił się całkowicie głoszeniu Ewangelii.

Wiemy, że w początkach pontyfikatu wszyscy chcieli usłyszeć Jego piękny głos, ujrzeć piękną postać. Ale także i w późniejszym okresie Jego życia, kiedy nie było już tego pięknego głosu, nie było tej, można powiedzieć, pięknej postaci, tłumy szły za Nim i słuchały Go. Cały czas głosił sobą Chrystusa: i tym pięknym ciałem, i  tym  pięknym głosem. Ale także i później, kiedy był człowiekiem schorowanym, zanurzonym w cierpieniu. Szczególnie u schyłku życia, zmieniony przez cierpienie, z pewnością bardziej przyciągał ludzi do Chrystusa niż w pierwszych latach pontyfikatu – kiedy był zdrowy i pełen sił.

Jak Ojciec Święty modlił się swoim ciałem?

W naszej pamięci pozostaje obraz Papieża klęczącego na modlitwie, skupionego, zamyślonego… Często widzieliśmy Go klęczącego na posadzce w prywatnej kaplicy czy na tarasie apostolskim przed stacjami Drogi Krzyżowej.

Każdego dnia, jeszcze przed udaniem się na poranną modlitwę, leżał krzyżem w swojej sypialni – odmawiał wtedy cząstkę Różańca świętego. Nie zapomnę nigdy Papieża wędrującego z różańcem w ręku… On modlił się zawsze i wszędzie.

Jak Papież dbał o zdrowie i sprawność ciała?

Codziennie spacerował po tarasie. Wiemy, że lubił pływać, chodzić po górach i jeździć na nartach. Raz w miesiącu starał się wyjechać poza Watykan, w góry lub nad morze. Kiedyś dziennikarze zapytali Go, czy prywatny basen nie jest jakimś luksusem, gdy na świecie jest tyle biedy i cierpienia. Wtedy Ojciec Święty odpowiedział, że kiedy zorientował się, ile kosztowało konklawe po śmierci papieży Pawła VI i Jana Pawła I, to uznał, że lepiej zadbać o zdrowie Papieża niż zbyt często robić konklawe.

A jakim umartwieniom poddawał się bł. Jan Paweł II?

Ojciec Święty zawsze potrafił odmówić sobie pokarmu. Widzieliśmy, jak przez wiele lat zachowywał bardzo dobrą sylwetkę. Nigdy nie zjadał całego deseru. W okresie Wielkiego Postu nie spożywał mięsa. Nie mogę nic powiedzieć o biczowaniu, bo tego nie wiem.

Ojciec Święty mówił o Ewangelii cierpienia, sam bardzo cierpiał. Jak przyjmował swoje cierpienie?

Był zawsze pogodny, nie widzieliśmy nigdy grymasu bólu na Jego twarzy. Pan Bóg stopniowo przygotowywał Ojca Świętego do przyjmowania cierpienia. Najpierw był zamach, który pozostawił poważny ślad na zdrowiu. Po latach przyszły trudności z chodzeniem, potem operacja biodra, a potem jeszcze choroba Parkinsona. To stopniowo obezwładniało całe ciało, łącznie z ostatnim zabiegiem tracheotomii, w następstwie którego nastąpiła utrata mowy.

Ojciec Święty nigdy nie ukrywał swoich słabości, swoich dolegliwości. Zawsze był z ludźmi. Nawet wtedy, kiedy miał trudności z mową, był obecny na celebracjach, a gdy nie mógł sam głosić homilii, czytał je za Niego któryś z kardynałów czy arcybiskupów. Dobrze pamiętamy ostatnie chwile Jego życia, kiedy w Niedzielę Palmową i Niedzielę Zmartwychwstania, a potem także w ostatnią środę życia, ukazał się na audiencji. Nic nie mówił, tylko udzielił błogosławieństwa.

Aby wspierać ciało, musiał posługiwać się laską, później korzystał z wózka inwalidzkiego. Jak przyjmował te formy wspomagania?

Ojciec Święty podchodził do tego bardzo praktycznie i naturalnie. Uważał, że te rzeczy pomagają mu w przemieszczaniu się, więc nie stawiał żadnych oporów, chętnie korzystał. Kiedy po raz pierwszy przejechał na wózku przez całą bazylikę św. Piotra, ktoś zapytał, jak Ojciec Święty się czuł, jadąc tym wózkiem. Papież odpowiedział, że jeszcze się dobrze nie obejrzał, a już był przy ołtarzu. Przemarsz Ojca Świętego przez całą bazylikę był zawsze trudny i brakowało mu tchu. Kiedy rozpoczynał Mszę św., było słychać jego ciężki oddech. Właśnie tym przejściem był zmęczony.

Ksiądz arcybiskup był blisko Jana Pawła II i widział, jak  ciało silnego mężczyzny staje się słabe, widział jak pomału gaśnie Jego życie, jak odchodzi do Pana. Jak odchodził i jakie wtedy było ciało tego Bożego Atlety?

Kiedy kręcono film o Papieżu, to reżyser chciał przedstawić Jana Pawła II z ciałem zniszczonym, obolałym. Chciał pokazać, że to był człowiek cierpiący, ale ja właśnie temu zaprzeczyłem, bo twarz Ojca Świętego zawsze była gładka, rumiana, można powiedzieć, że zawsze była piękna. Nawet wówczas, kiedy się zestarzał, to Jego twarz zawsze była pogodna.

Ojciec Święty był człowiekiem wiary i pokazał nam, kto to jest człowiek wiary. Zawsze z wielkim zawierzeniem, z wielkim spokojem przyjmował wszystko jako wolę Bożą. I odszedł pełen pokoju. Nie spostrzegliśmy, że to są ostatnie chwile Ojca Świętego, ostatni dzień. Tak, jakby nic się nie wydarzyło, jakby to był kolejny dzień w Jego życiu.

Ukraina, maj 2012 r.

Fot. ks. Bohdan Dutko MS

Rozmowa przeprowadzona dla dwumiesięcznika “La Salette Posłaniec Matki Bożej Saletyńskiej”. Za zgodą redakcji została nam udostępniona przez autora.

Poleć innym!

  • Facebook
  • Twitter
  • Delicious
  • LinkedIn
  • StumbleUpon
  • Add to favorites
  • Email
  • RSS

Dyskusja

Tagi:
Email
Print
WP Socializer Aakash Web