O przyszłości Kościoła. Prorocze słowa księdza Ratzingera

20 grudnia 2013 13:55Komentowanie nie jest możliweViews: 2167

ratzingerJaromir Kwiatkowski ●

„Z dzisiejszego kryzysu wyłoni się Kościół, który straci wiele. Stanie się nieliczny i będzie musiał rozpocząć na nowo, mniej więcej od początków. Nie będzie już więcej w stanie mieszkać w budynkach, które zbudował w czasach dostatku. Wraz ze zmniejszeniem się liczby swoich wiernych, utraci także większą część przywilejów społecznych. Rozpocznie na nowo od małych grup, od ruchów i od mniejszości, która na nowo postawi wiarę w centrum doświadczenia. Będzie Kościołem bardziej duchowym, który nie przypisze sobie mandatu politycznego, flirtując raz z lewicą, a raz z prawicą. Będzie ubogi i stanie się Kościołem ubogich. Wtedy ludzie zobaczą tę małą trzódkę wierzących jako coś kompletnie nowego: odkryją ją jako nadzieję dla nich, odpowiedź, której zawsze w tajemnicy szukali”.

Ten cytat przyniósł na ostatnie spotkanie mojego kręgu rodzin nasz ksiądz – doradca duchowy. Słowa te wypowiedział 24 grudnia 1969 r., na zakończenie cyklu wykładów radiowych w rozgłośni Hessian Rundfunk, ks. Joseph Ratzinger, późniejszy papież Benedykt XVI.

„Słowa Ratzingera, wypowiedziane w całkowicie innej sytuacji historycznej, nabierają prorocki wymiar w obecnym kontekście politycznym i społecznym, w którym widać już pierwsze oznaki ich realizacji: setki tysięcy chrześcijan, którzy giną co roku fizycznie w wielu częściach świata, oraz progresywne spychanie chrześcijaństwa i walorów ludzkich na margines w społeczeństwach, które uważają się za cywilizowane”

– skomentowała te słowa redakcja portalu franciszkanie.pl.

Ja chciałbym spojrzeć na nie w kontekście europejskim, polskim, ba! podkarpackim. Kiedy jeszcze niedawno rozmawiałem z niektórymi podkarpackimi księżmi, odnosiłem wrażenie, że wychodzą oni z założenia, iż Podkarpacie było, jest i będzie religijne zawsze i że w tej kwestii nic się nie zmieni. Otóż, nic nie jest nam dane raz na zawsze. Także wiara. Trzeba ją pielęgnować i o nią walczyć. Holandia w latach 60. XX w. była krajem duchowo żywym, działały partie i mnóstwo stowarzyszeń chrześcijańskich. Wystarczyło jedno pokolenie kontrkultury, by to wszystko zniszczyć.

W swoim kościele obserwuję zmniejszającą się liczbę wiernych na Mszach. Dramatu jeszcze nie ma, ale tendencja – mówią o tym wszystkie statystyki – nie jest korzystna. A jest to rzeczywistość, którą dobrze już znają w zachodniej i centralnej Polsce. Kilka lat temu, będąc u przyjaciół w Szczecinie, poszliśmy na Mszę św. południową. Te Msze są u nas najliczniejsze. Tam – żal było patrzeć: w dużym kościele na Pogodnie może ze 30 osób.

Dwa lata temu, podczas Saletyńskiego Spotkania Młodych w Dębowcu k. Jasła, aktor Adam Woronowicz, odtwórca roli ks. Jerzego w filmie „Popiełuszko. Wolność jest nas”, prosił młodych, by szanowali kapłanów, bo przyjdzie czas, że mogą ich nie mieć. Po jego wystąpieniu głos zabrała siostra zakonna z zachodniej Polski, która powiedziała, że jest to rzeczywistość coraz bardziej widoczna w tamtej części kraju.

Złotą myśl wypowiedział w wywiadzie, który z nim kilka lat temu przeprowadzałem, bp Tadeusz Pieronek. Przypomniał on mianowicie, że Chrystus obiecał jedynie to, iż Kościół przetrwa. Nie powiedział natomiast, że przetrwa w Nowym Jorku, Warszawie czy Rzeszowie. Święte słowa. Wiosna Kościoła budzi się, ale w Afryce czy Ameryce Południowej. Stara Europa jest nie tylko coraz bardziej stara, ale coraz szybciej zamienia się w duchową pustynię.

Podczas Saletyńskiego Spotkania Młodych kilka lat temu rozmawiałem z młodą Czeszką. Opowiadała mi, że w tym zlaicyzowanym do szpiku kości kraju chrześcijanie, katolicy są w zdecydowanej mniejszości, ale ci, którzy są w Kościele, naprawdę wiedzą, po co tam są. Bo dla nich wiara jest świadomym, dojrzałym wyborem, który nie ułatwia im życia. Czesi idą w głąb, a nie wszerz; na jakość, a nie na ilość. Może to jest podejście normalniejsze?

W tym kontekście nie mam wątpliwości, że abdykacja Benedykta XVI i wybór kardynała Bergoglio na papieża były działaniem pod natchnieniem Ducha Świętego. Papież, nie zmieniając ani o jotę nauczania Kościoła w podstawowych kwestiach, w sposób bardziej zdecydowany – to również następstwo jego pochodzenia – zaczął mówić o tym, iż Kościół powinien stać się Kościołem ubogich. To prawda, tego Kościołowi potrzeba i módlmy się, aby Franciszkowi udało się takie przestawienie wektorów.

Bo Kościół był najsilniejszy nie wtedy, gdy miał pełne przepychu katedry i bratał się z władzą, lecz wtedy, gdy rodził męczenników. A męczennicy mogą się narodzić tylko na żyznej glebie wiary.

Jako redakcja Dziennika Parafialnego pragniemy, by ten cytat z wypowiedzi ks. Ratzingera stał się źródłem refleksji na temat przyszłości Kościoła. Nasz portal jest na taką refleksję otwarty. Zapraszamy, drodzy Czytelnicy, do wyrażenia Waszych opinii.

Poleć innym!

  • Facebook
  • Twitter
  • Delicious
  • LinkedIn
  • StumbleUpon
  • Add to favorites
  • Email
  • RSS

Dyskusja

Tagi:
Email
Print
WP Socializer Aakash Web