Niebezpieczeństwo zasiedzenia

16 lipca 2012 12:43Komentowanie nie jest możliweViews: 105

Marcin Stradowski ▼

Człowiek może „zasiedzieć się” także duchowo. Może znaleźć sobie ukochaną litanię, normy pobożności, lektury duchowe, najlepszego spowiednika czy dzieło miłosierdzia, w które się angażuje. I tutaj to jeszcze jest pół biedy – bo kontakt z Bogiem trwa. Prawdziwym problemem jest, gdy nie pogłębiamy naszej wiary, nie szukamy nowych dróg rozwoju duchowego, bo wtedy, gdy nie ma postępu, często ma miejsce cofanie się.

Ludzie prości potrafią dochować wierności, i choć na pozór nie pogłębiają szczególnie na przykład swej wiedzy religijnej, modlą się, a to zapewne daje ukryty wzrost w osobistej świętości. U ludzi „światłych”, wykształconych, u których rozum pracuje intensywnie, a przyswajanie wiedzy dokonuje się w stopniu doskonalszym niż u innych ludzi – u nich często dochodzi do niebezpieczeństwa zaparcia się wiary i wyboru dróg umysłu, które zawsze powoli i konsekwentnie prowadzą do buntu wobec Boga, pragnienia autonomii i niezależności. Kościół zaczyna wyglądać na instytucję zniewolenia i twierdzę konserwatyzmu i zabobonu. Ludzie postępowi nie potrzebują Boga, mienią się odkrywcami nowych czasów. Mają przeświadczenie o swojej samowystarczalności, a w rzeczywistości już są na usługach diabła, który w dziedzinie pychy jest mistrzem.

Nie wolno „zasiedzieć się” duchowo, nie wolno odpuścić sobie modlitwy, nie można zwątpić w moc przebaczenia Boga. Trzeba trzymać się mocno miłosierdzia Boga i Jego przykazań, a pierwszym z nich jest miłość Boga i bliźniego. Gdy przestajemy kochać, zaczynamy pożądliwie i egoistycznie pragnąć tego, co ziemskie, tymczasowe i często zniewalające. W tę pułapkę wpadają całe społeczności, goniąc za byle czym, bo taka jest moda kreowana przez „handlowców” i dla zysku.

Bóg wie, że gdy zapomnimy o Nim – będziemy straceni, i dlatego domaga się czci. On na to zasługuje, a jednoczenie wie, że gdy zapomnimy o Nim, szatan przypomni sobie o nas i weźmie nas w swoje posiadanie, a wtedy nigdy nie zaznajemy szczęścia, a co najwyżej jego karykatury. Obroną przed smutkiem i bezsensem jest wiara w Boga i okazywanie Mu czci, choćby inni z tego powodu mieli nas za nic. Lepiej być niczym przed ludźmi niż zatracić się w zarozumialstwie, które nas zwodzi i wykoślawia nam widzenie Boga i świata. Szczęście jest tylko w Nim.

Maryjo, nie pozwól nam odejść, zwątpić i zatrzymać się w drodze.

————–
Marcin Stradowski – ur. w 1972 r.; jest mężem Kasi i ojcem dwóch synów: Piotrka i Michała. Mieszka w Warszawie. Jest świeckim dominikaninem (tercjarzem – OPs). Za patrona obrał św. Jacka – pierwszego polskiego dominikanina – oraz bł. Jana z Vercelli.

Tekst pochodzi z książki Marcina Stradowskiego “Rozważania na każdy dzień. Cz. VII: Okres zwykły, lipiec – sierpień”. Do zamówienia w pakiecie ebooków Libenter.pl.

Poleć innym!

  • Facebook
  • Twitter
  • Delicious
  • LinkedIn
  • StumbleUpon
  • Add to favorites
  • Email
  • RSS

Dyskusja

Tagi:
Email
Print
WP Socializer Aakash Web