Bezcenny czas narzeczeństwa
Darek Rubacha ●
W dzisiejszym świecie bardzo często wypacza się znaczenie słów „narzeczeństwo” i „zaręczyny”. Wiele osób celebruje dziś swoje „zaręczyny”, mimo że już dawno przekroczyły próg prawdziwego narzeczeństwa! A przecież konieczne jest wzajemne poznanie się dwojga ludzi przed podjęciem decyzji o wspólnym życiu i dobre do niego przygotowanie.
Zanim oboje wypowiedzą sakramentalne „tak”, wymaga się od partnerów wzajemnego poznania pozytywnych i negatywnych cech osobowości, charakterów, wad, zdolności i predyspozycji czy przekonań religijno-moralnych. Narzeczeństwo to również czas na wzajemne poznawanie zainteresowań, upodobań, poprzez chodzenie nie tylko na katechezy przedmałżeńskie, lecz również do kina, teatru, na zabawy, spacery. To czas na to, by pokochać różnice, bo nie wszystkie one są złe, miłość je pokonuje. „Najważniejsze jest, by mieć tę samą koncepcję miłości i ten sam cel życiowy: pragnienie Boga i wieczności” – jak pisze Antoni Carol w książce „Inżynieria miłości”.
Świadome przygotowanie do małżeństwa
Zaręczyny to wyrażenie woli bycia razem w małżeństwie, składane kobiecie przez mężczyznę. Symbolem pragnienia połączenia się węzłem małżeńskim jest wręczenie wybrance (narzeczonej) pierścionka zaręczynowego przez ukochanego (narzeczonego). Zaręczyny rozpoczynają okres narzeczeństwa, który trwa aż do ślubu. Odgrywają one istotną rolę w przygotowaniu do małżeństwa i bliższego poznania się rodzin narzeczonych. Stanowią bowiem element podkreślenia wartości „domowego Kościoła” oraz roli rodziców i krewnych w powstawaniu nowej rodziny. Narzeczeństwo to czas świadomego przygotowywania się do małżeństwa i założenia rodziny.
Ojciec Alain Quilici, mnich w dominikańskim klasztorze w Tuluzie, twierdzi, że czas narzeczeństwa, czas oczekiwania i nadziei jest dla młodych wręcz bezcenny i nie wolno go przegapić. Jest niezbędny do położenia podwalin przyszłej egzystencji, dlatego należy go przeżyć świadomie w całej pełni. Jest nade wszystko czasem, w którym narzeczeni muszą sobie odpowiedzieć na pytanie, kogo i co kochają. Czy kochają samych siebie, czy też kochają drugą osobę dla niej samej?
Czas narzeczeństwa, twierdzo ojciec Quilici, nie jest czasem łatwym. Jest pełnym niewygód czasem przejścia. Narzeczeni nie mają już tego, co opuścili i jeszcze nie mają tego, czego pragną. Jednak dobrze przeżyty, staje się obietnicą i zadatkiem szczęśliwego małżeństwa.
Jednak bardzo często obecnie owo „wypróbowanie się” jest rozumiane jako sprawdzenie w sferze seksualnej, czy jest ona źródłem satysfakcji i przyjemności. A przecież miłość osobowa nie toleruje próby, nie eksperymentuje na drugiej osobie, ale z natury zmierza do pełnego i ostatecznego daru z siebie.
Celem narzeczeństwa jest bezpośrednie przygotowanie się do małżeństwa i zbudowanie jego podstaw poprzez: pogłębianie wzajemnej miłości narzeczonych, lepsze poznanie wzajemnych zalet i wad, co może mieć znaczenie dla podjęcia ostatecznej decyzji dotyczącej zawarcia małżeństwa z tą właśnie osobą, poznanie rodziny przyszłej żony i przyszłego męża, stworzenie materialnych postaw wspólnego życia. Jednak nade wszystko uświadomienie sobie przez narzeczonego przyszłych zadań opiekuna i głowy rodziny, a przez narzeczoną czekających ją obowiązków żony i matki oraz wspólne podjęcie decyzji o kształtowaniu współżycia płciowego w przyszłym małżeństwie w sposób odpowiadający ślubowi uczciwości małżeńskiej.
Jedynie w Chrystusie miłość przetrwa trudności
Jak trafnie piszą w swoim świadectwie Kasia i Marek, niekiedy młodzi ludzie próbują przekonywać, że jedynie mieszkając razem mogą się dobrze poznać. Tymczasem możliwość ta jest bardzo ograniczona, a już na pewno nie zagwarantuje udanego małżeństwa. Nie uzyskamy choćby odpowiedzi na żadne z przykładowych pytań: jak zachowa się współmałżonek, kiedy po całym dniu pracy będzie musiał czuwać w nocy przy chorym dziecku lub czy przetrwa nasza miłość, gdy przyjdzie zmierzyć się z cierpieniem, jakim jest śmierć upragnionego dziecka lub jego nieuleczalna choroba; jak wytrwać w wierności małżeńskiej, kiedy konieczne okazuje się pozostawanie we wstrzemięźliwości seksualnej przez okres ciąży i leczenia po powikłanym porodzie – skoro nie udało się wytrwać w czystości przedmałżeńskiej. Poza tym mogą pojawić się choroby, uzależnienia, brak pracy…
To lista niekończących się pytań i problemów, wobec których po ludzku człowiek staje bezradny i jedynie miłość małżeńska, która w Jezusie Chrystusie znajduje swój fundament i siłę, jest w stanie przetrwać wszelkie trudności i cierpienia. Nie oznacza to – podkreślają Kasia i Marek – że nigdy nie przeżywali żadnych trudności. Ale zawsze starali się poprzez uczestnictwo w sakramencie pojednania (kierownictwo duchowe, wspólny spowiednik) i w Eucharystii czerpać łaskę do ich pokonywania.
Literatura: Papieska Rada ds. Rodziny, „Przygotowanie do sakramentu małżeństwa”; A. Quilici, „Narzeczeństwo”, Warszawa 2009; „Nasze narzeczeństwo”, http://adonai.pl/narzeczenstwo/?id=11.