Bóg prawdziwy i bóg „nowych ateistów”
Autor recenzji: Tomasz Powyszyński ●
Przyznam szczerze, że zabierając się do czytania nowej książki Sławomira Zatwardnickiego pt. Ateizm urojony, oczekiwałem znaleźć tam odpowiedzi na argumenty Richarda Dawkinsa, zawarte w książce Bóg urojony. Tak w pierwszej chwili zinterpretowałem tytuł, jego odniesienie do książki słynnego brytyjskiego biologa, „papieża ateizmu”. To mnie trochę zaniepokoiło, ponieważ takich odpowiedzi jest już mnóstwo, jak choćby książka autorstwa Alistera McGratha, zatytułowana Bóg nie jest urojeniem. Złudzenie Dawkinsa, w której zbijany jest argument po argumencie i która właściwie wystarczyłaby w tym znęcaniu się nad „ateistyczną argumentacją” Dawkinsa. Pierwsze strony uświadomiły mi jednak, że nie o tym będzie Ateizm urojony. I bardzo dobrze!
Książka Sławomira Zatwardnickiego jest odpowiedzią na niezwykle popularne, a przez to bardzo niebezpieczne, zjawisko. Zatwardnicki pisze: „chodzi o tzw. nowy ateizm: ateizm walczący, agresywny, posługujący się zwulgaryzowaną formą znanych od dawna argumentów ateistycznych. Właśnie temu zjawisku poświęcona jest książka”. Przedstawicielami tego nurtu ateizmu są m.in. Richard Dawkins i Christopher Hitchens, których autor Ateizmu urojonego dowcipnie łączy w jedną postać: Rycha-Krzycha, bo w tym przypadku – bardzo słusznie zresztą – nie ma większego sensu rozdrabnianie i zajmowanie się niuansami.
„Nowy ateizm” jest barbarzyństwem
Bardzo mnie ciekawiło, jak w tej potyczce z „nowym ateizmem” wypadnie Sławomir Zatwardnicki. Jego wcześniejsza książka, zatytułowana Katolicki pomocnik towarzyski, była dla mnie świetnym zbiorem argumentów mogących posłużyć jako mocny oręż w towarzyskim pojedynkowaniu się z przeciwnikami Kościoła. Teraz, oprócz argumentów, liczyłem też na to, że Ateizm urojony choć trochę zbliży się poziomem do, moim zdaniem, najlepszej odpowiedzi na „nowy ateizm”, jaką dał w książce To wspaniałe chrześcijaństwo Dinesh D’Souza. I właściwie się nie zawiodłem.
Ciekawie wygląda układ rozdziałów. Nie jest to przypadkowy zbiór tekstów, ale dobrze przemyślana konstrukcja. Po wstępie, w którym autor przedstawia błędy, na jakich zrodzone są różne formy ateizmu, przechodzi do ataku. Okazuje się, że Rychu-Krzychu w swoich pełnych polotu i fantazji wywodach atakują nie prawdziwego, żywego i, mówiąc ściślej, chrześcijańskiego Boga, ale jakiegoś własnego bożka, jakieś własne wyobrażenie o Bogu.
Z tego wynika to, o czym pisze Zatwardnicki dalej – że „nowy ateizm” jest barbarzyństwem. Tworzy świat równoległy, którego nie potrafi obronić rozum, mimo zapewnień Dawkinsa i spółki. Ateizm w takiej wersji staje się ułudą. Opiera się jedynie na słabej jakości dowodach – sam Dawkins twierdzi przecież, że „niemal” na pewno nie ma Boga. Budowanie swojego życia na podstawie teorii naukowych, które, jak wszyscy dobrze wiemy, zmieniają się z czasem, a niekiedy umierają, prowadzić może do czegoś, co autor nazywa „ateizmem urojonym”.
Urojenie jednak nie zatrzymuje się w umyśle „nowego ateisty”. Zatwardnicki, powołując się na młodego Ratzingera, ukazuje dwa przełomy umysłowe, które zmieniły sposób patrzenia człowieka na rzeczywistość: pierwszy sprawił, że człowiek przestał wpatrywać się w wieczność, a zaczął patrzeć w przeszłość. Drugi to odwrócenie głowy ku przyszłości – człowiek stwierdza, że może kształtować siebie samego i dążyć do doskonałości. Krótko mówiąc, człowiek zaczyna z siebie robić złotego cielca. My jesteśmy właśnie w tym miejscu. Wystarczy otworzyć gazety czy włączyć telewizję, by zapoznać się z pomysłami mającymi udoskonalić ludzkość: eugenika, eutanazja, wątpliwe moralnie eksperymenty na ludziach – to tylko przykłady tego, jak sprawić, by człowiek przestał czuć się słaby, a stał się… bogiem.
Wróćmy jednak do prawdziwego Boga. Jeżeli jakiś przedstawiciel „nowego ateizmu” ogłasza wszem i wobec, że bóg (celowo zapisany małą literą) nie istnieje, to w zasadzie można się zgodzić – taki byt, o którym on pisze, nie istnieje. Prawdziwy Bóg jest inny. A jaki? Przede wszystkim nie jest żabą, którą można zmierzyć i zważyć, a następnie rozkroić, by sprawdzić, co ma w środku i jak funkcjonuje. Dopóki tego się nie pojmie, zdaje się mówić Zatwardnicki, dopóty będzie się skazanym na walkę z czymś, co się samemu wymyśliło. Dla chrześcijan ważna jest w tym kontekście postać Chrystusa. Autor Ateizmu urojonego pisze o tym w jednym z rozdziałów. Wcielenie Boga jest rzeczywiście trudne do przyjęcia dla rozumu. Ale w pewnym sensie staje się koniecznością, gdyż człowiek dochodzi do momentu, gdy – podążając za słynnym rozumowaniem C.S. Lewisa – Jezusa Chrystusa trzeba uznać albo za kłamcę, albo za wariata, albo za Boga właśnie.
Kluczowa jest wola, a nie rozum
Zatwardnicki bardzo dobrze ukazuje to, czym jest wiara. „Nowi ateiści” widzą w niej coś w rodzaju „niepełnej wiedzy”. Tymczasem właściwie wszyscy, gdy się nad tym zastanowić, swoje życie opieramy na wierze w coś. Ateiści także, bo wierzą chociażby w to, że ich zmysły odbierają rzeczywistość taką, jaka jest. Wiara w takim ujęciu jawi się więc jako przygoda. Może i szalona, ale też pasjonująca. Nie da się wskazać niezbitego dowodu na prawdziwość wiary w Boga, jak zresztą na wiele innych rzeczy, co nie przeszkadza nam uznawać je za pewniki. Ale nawet gdyby założyć, że taki dowód istnieje, to niewiele by się zmieniło. Ateiści deklarujący podążanie za dowodami nie przyjęliby wiary w Boga. Dlaczego? Zatwardnicki cytuje tu Pascala: „Serce ma swoje racje, których rozum nie zna”. Kluczowa jest wola, a nie rozum. Nauka nie robi z człowieka ateisty. To człowiek „chce” być ateistą i używa nauki do podparcia swojej wiary. Podobnie jest z wierzącym.
W książce Ateizm urojony Sławomira Zatwardnickiego pojawia się jeszcze wiele ciekawych wątków, wartych rozważenia i przedyskutowania w gronie zainteresowanych tymi tematami. Choć na dobrą sprawę wszyscy powinniśmy być tym zainteresowani, bo tu przecież idzie o naszą wieczność. Książkę poleciłbym osobom, które zetknęły się ze zjawiskiem „nowego ateizmu” i podskórnie czują, że coś z nim jest nie tak, ale nie potrafią tego uczucia nazwać. Sławomir Zatwardnicki naświetla problem „nowego ateizmu”, ukazując go we właściwym świetle.
Ateizm urojony
Oprawa: miękka
Liczba stron: 228
Wydawnictwo: M
Wydanie: Kraków 2013
ISBN: 978-83-7595-641-2 Sławomir Zatwardnicki,