Dwudziesta Szósta Niedziela zwykła, 27 IX 2015 – komentarz do Ewangelii
● Rozważa: Lucyna Montusiewicz ●
Dwudziesta Szósta Niedziela zwykła (27 września 2015)
Czytania: Lb 11, 25-29; Jk 5, 1-6
Ewangelia: Mk 9, 38-43. 45. 47-48 ●
„Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz i czym syn człowieczy, że się nim zajmujesz?” (Ps 8,5)
Stary i Nowy Testament prawie na każdej stronie mówi o rzeczywistości grzechu. To sytuacja człowieka, który czyni zło w oczach Bożych. Widać to w całej przestrzeni dziejów ludzkości i historii życia każdej jednostki. Bóg nieustannie zabiega o ludzkość, aby ją wyprowadzić z grzechu, ustrzec, a wreszcie otoczyć miłosierdziem, aby miłość Boża uszczęśliwiła każdego z nas i całe narody.
Odkryć w sobie grzech
Jednak grzech w nas mieszka, mieszkają w nas konsekwencje grzechu pierworodnego: wola decydowania o sobie, lęk o siebie, strach przed Bogiem (zerwanie z Nim więzi), zrzucanie winy na bliźniego, pragnienie kontrolowania siebie i wszystkiego dookoła (jak Bóg), popsute relacje między mężczyzną a kobietą itd. To tylko takie małe przypomnienie, z jakiego punktu „startujemy” w nasze życie. Otóż naszym „startem” jest grzeszność. Kiedy Jan Chrzciciel stał w Jordanie, przychodziły do niego tłumy pełne skruchy, pragnące uzyskać przebaczenie, wyznawały swoje grzechy, a on je chrzcił. Wody rzeki obmywały ich z tych grzechów i już „zabrudzone” nimi spływały do Morza Martwego. To właśnie w te „brudne” grzechem wody Jezus schodzi pokornie. Jest Barankiem Bożym, który w ten sposób bierze na siebie grzech świata (J 1, 29.36) Ten właśnie chrzest otrzymaliśmy my. Złączył nas ze śmiercią i złożeniem do grobu i ze zmartwychwstaniem Zbawiciela (Rz 6, 3n, Kol 2, 12). Chrzest uśmierca nasze ciało będące narzędziem grzechu (Rz 6, 6) i pozwala uczestniczyć w życiu Boga przez Chrystusa (Rz 6, 11)
Dlatego dzisiejsza Ewangelia zdaje się być brutalna i bezwzględna. Ona dzisiaj pokazuje nam, jak wielkim nieszczęściem dla człowieka jest przebywanie w grzechu.
Moc zbawcza Boga
Poprzez chrzest zostało złożone w nas ziarno życia wiecznego, nowy człowiek odrodzony z wody z Jezusem wkracza w inny wymiar życia (jak zapowiadał prorok Ezechiel, „Ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę serce kamienne, a dam wam serce z ciała”, Ez 36, 26). Duch Święty wpisuje Prawo Boże w nasze serca. Sprawia, że jest ono możliwe do zachowania. Duch poprzez posługę Apostołów i Kościoła świadczy w nas, że jesteśmy dziećmi Boga, w którym wołamy „Abba Ojcze” (Gal 4, 5). Przywraca nam utracony przez grzech wymiar, ujawnia się w miłości, burzy wszelkie bariery, staje się naszym osobistym szczęściem. Jeśli jednak ziarno chrztu leży w nas nierozwinięte, jeśli człowiek zapomina o nim, to mogą się z człowiekiem dziać różne dziwne rzeczy. Jeśli zbieramy tak nikłe rezultaty, jeżeli jesteśmy niezadowoleni z naszego życia wewnętrznego, to to oznacza, że jesteśmy złą glebą.
Zatem co mamy czynić, aby złożone w nas Obietnice zrealizowały się z całym rozmachem i pięknem? Św. Jan Paweł II mówił, że naszym największym zadaniem jest „przekonać świat o grzechu”, przekonać mnie i ciebie, że jesteśmy grzesznikami. Nasza cielesność, pragnienia zmysłów, prowadzą nas w kierunku złych czynów, które w konsekwencji czynią nas nieszczęśliwymi. To dzieje się w wymiarze osobistym, jak również w wymiarze narodów i plemion. Jeśli będziemy jasno widzieli grzech, odkryjemy, że wraz z nim postępuje Moc Zbawcza Boga Wszechmogącego. Dzisiaj potwierdzają to Słowa Ewangelii. Zdają się mówić: „obudź się człowiecze!”, jeśli twoje nogi prowadzą cię zawsze tam, gdzie zadajesz sobie zło, pozbądź się ich, odetnij. Tak jak się obrażasz na bliźniego i już z nim nie rozmawiasz, tak zrób to z nogami! Albo jeżeli twoje ręce nie pracują dla Chwały Najwyższego, odetnij je. To samo dotyczy naszych zmysłów. Jedno chirurgiczne, stanowcze “nie”. Ta Ewangelia mówi nam: “Odwagi ! Masz w sobie potencjał i moc od Boga, aby odciąć się od grzechu. Prawdziwie nie grzeszę, kiedy utkwię wzrok w Chrystusie. Jeśli zaś ufam sobie, swojemu hartowi ducha, wtedy nie czuję się bezpieczny i grzech zawsze się do mnie łasi. Człowiek, któremu nie zależy na bliskości z Bogiem, leży w grzechu, zaś ten, który Boga kocha, na swój niedoskonały sposób grzeszy siedem razy dziennie, lecz zaraz wstaje.
Cóż mamy robić aby wejść do Królestwa Bożego? Jak mamy wytrwać w wierności, zaufaniu, pełnieniu Jego Woli? Może potrzebny jest nasz wielki wysiłek, nasze starania, praca nad sobą? Odpowiedź daje nam ta sama Ewangelia św. Marka (Mk 4, 24-26). Mówi o ziarnie chrztu wsianym w glebę naszego życia. Ono rośnie samo, rolnik nie musi nad nim czuwać, popychać do wzrostu. Jest to obraz Kościoła, który zasiał Chrystus i który rośnie Jego mocą aż do skończenia świata. Zatem odwagi!
—————————————————————————————————-
Lucyna Montusiewicz – żona Ryszarda, matka siedmiu synów i dwóch córek, psycholog i nauczyciel akademicki, przewodnik po Ziemi Świętej (www.egeria.lublin.pl) i Beskidach. Pracuje z małżeństwami starającymi się o potomstwo (www.macierzynstwoizycie.pl) oraz dziećmi specjalnej troski.
Słowa Ewangelii według świętego Marka
Jan powiedział do Jezusa: «Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodził z nami». Lecz Jezus odrzekł: «Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami. Kto wam poda kubek wody do picia, dlatego że należycie do Chrystusa, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody. Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze. Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony. I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie, chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła. Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie»