Kochać znaczy upominać
ks. Tomasz Blicharz
XXIII Niedziela Zwykła (4 września 2011)
Dzisiejsza Liturgia Słowa kieruje nasze myśli w stronę upomnienia braterskiego, mówiącego o tym, jak należy zachowywać się, kiedy w Kościele zgrzeszy jeden wierzący.
Ewangelista Mateusz pragnie nam uświadomić, że miłość to nie tylko czułość, ale i upominanie. Dziś wielu ludzi ma z tym wielki problem. Chcemy kochać idealnie, dlatego – jak wyczytałem u o. Augustyna Pelanowskiego – kochamy na dystans, żeby nie zranić i żeby nie być zranionym. Nie chcemy w miłości stracić kontroli nad sobą, dlatego udajemy, że trochę się lubimy, gdy bardzo kochamy albo bardzo nienawidzimy. Bywa też odwrotnie: Udajemy, że bardzo kochamy, gdy ledwie kogoś lubimy, bo mamy lęk, że nie zaspokoimy czyichś oczekiwań.
Niejeden człowiek ma dzisiaj wielki dylemat: czy w momencie kiedy upominam i karcę druga osobę, dalej ją kocham, zwłaszcza wtedy, kiedy w to upominanie wkrada się nerwowość i emocje. Prawdziwa miłość złości się i gniewa, a nie przestaje kochać. Warto uświadamiać sobie, żeby w chwili upominania, nie przestać kochać tej drugiej osoby. Jeśli mimo mocnych upomnień dalej ją kocham, wówczas jest wszystko w porządku.
Jezus powiedział: “Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie”. To niezwykłe słowa. Sam Bóg uzależnił się od decyzji omylnego człowieka. Jak mógł postąpić tak nierozważnie? Widocznie mógł, skoro postąpił. Widocznie wie, że Kościół nie zbłądzi i nie zacznie głosić herezji. Widocznie opiekuje się swym Kościołem do dzisiaj. Pamiętajmy, że obietnica ta była skierowana nie do każdego człowieka, ale do Apostołów.
Jezus jest obecny tam, gdzie dwóch lub trzech się modli, ale jest też obecny tam, gdzie wierzący człowiek modli się sam, nawet jeśli ta osoba jest oddzielona od innych tysiącami kilometrów.
Dlaczego zatem tak mocno kilkakrotnie w Ewangelii wyakcentowane jest to że „jeśli dwaj na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich”? Może warto na ten tekst patrzeć w ten sposób, że tam gdzie jest dwóch lub trzech, tam już jest okazja do miłości. Pojedynczy człowiek może się modlić, ale nie bardzo ma kogo obdarzać miłością. Może Jezus chce nam podpowiedzieć, że wysłuchani będą wszyscy Ci, którzy w życiu są gotowi do miłości. Jeżeli ktoś modli się w jakiejś intencji i w swoim życiu modlitwę potrafi połączyć z miłością, taki człowiek na pewno zostanie przez kamerę miłości Bożej zarejestrowany.
————–
Ks. Tomasz Blicharz – ceniony młody kaznodzieja i rekolekcjonista z diecezji rzeszowskiej. Ostatnio nazywany również duszpasterzem blokowisk rzeszowskich. Pisał rozważania biblijne do rzeszowskiego dodatku do „Niedzieli”. Jak sam twierdzi: Biblii nie studiował, tylko próbuje nią żyć.
————–
Tekst Ewangelii (Mt 18,15-20)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Gdy brat twój zgrzeszy [przeciw tobie], idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik! Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich.