VI niedziela zwykła (B), 11.02.2024 – komentarz do Ewangelii
Potrzeba wiary
● Rozważa: ks. Marcin Murawski ●
VI niedziela zwykła, rok B (11.02.2023)
Ewangelia: Mk 1,40-45 ●
Pan Bóg stworzył i powołał człowieka do życia i do szczęścia. Jego wola wobec nas nie obejmowała pojawienia się cierpienia i śmierci. Jednak nawet, gdy człowiek sam zgotował sobie taki los przez grzech, Bóg nas nie zostawia. W Jezusie stwarza świat na nowo – pokazuje swoją moc i miłość do każdego człowieka.
Ewangelia VI niedzieli zwykłej wprowadza nas w niezwykle intymny klimat spotkania dwóch osób: Jezusa i mężczyzny chorego na trąd. W czasach Starego Testamenty ta choroba była bardzo poważna – choćby najmniejsze symptomy zarażenia trądem skutkowały natychmiastowych wykluczeniem danego człowieka z normalnego stylu życia i funkcjonowania. Zakaz kontaktów z bliskimi, brak możliwości uczestniczenia w kulcie i sprawowanej liturgii skutkowały coraz większym poczuciem osamotnienia i wyobcowania. Może nawet pojawiało się pytanie: za jakie grzechy? Co takiego uczyniłem, że Bóg mnie tak dotkliwie karze?
Jezus stanowczo odpowiada zarówno współczesnym sobie Izraelitom, jak i każdemu z nas: nie wolno łatwo szafować hasłami: „Bóg tak chciał”, „pokarało mnie”. Jezus pokazuje, że Bóg nie chciał cierpienia człowieka – to wybór Adama i Ewy ściągnął na ludzkość tak bolesne konsekwencje. Dalej nauka Ewangelii ukazuje, że choć czasem cierpienie i choroba jest konsekwencją grzechu, to wynika to z wyboru człowieka – jego odrzucenia Boga. Człowiek sam staje się winowajcą – Bóg mu nie dorzuca jeszcze więcej bólu ze złośliwości. Jezus nie udzielał również łatwej odpowiedzi na pytanie o sens cierpienia: pokazywał, że jest obok i wspiera osobę chorą, udziela łaski do przejścia tego czasu choroby i cierpienia, oraz ma moc przemiany największej tragedii w coś niesamowicie pięknego.
Właśnie taki Bóg – czuły, wrażliwy, solidaryzujący się z cierpiącym człowiekiem – objawia się w dzisiejszym fragmencie Ewangelii. Trędowaty, który przychodzi do Jezusa, jest świadom własnej choroby, a przychodząc, zdaje się na wolę Boga. Mówi przecież: „jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. A Jezus, widząc Jego wiarę – wyzwala go z więzów choroby.
To są postawy, które powinniśmy naśladować. Pierwsza z nich to świadomość własnej choroby, własnej grzeszności i niemocy. Nie udawanie, lecz stanięcie w prawdzie przed sobą i Bogiem. A druga, to zawołanie do Boga: „jeśli chcesz – oczyść mnie!”, „jeśli jest to zgodne z Twoją wolą, jeśli jest to najlepsze dla mnie – ratuj mnie!”.
Bóg będzie działał – możesz być tego pewien. Dla niego najważniejsze jest nasze zbawienie. Czy zadziała dokładnie tak, jak tego sobie życzymy? Tego nie wiemy. Ale na pewno będzie obok – i będzie nas obdarzał swoją mocą i łaską! Ufności!
————–
Ks. Marcin Murawski – prezbiter diecezji rzeszowskiej. Wikariusz parafii pw. św. Barbary w Ropczycach.
Słowa Ewangelii według Świętego Marka
Pewnego dnia przyszedł do Jezusa trędowaty i upadając na kolana, prosił Go: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: „Chcę, bądź oczyszczony”. Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony. Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił ze słowami: „Uważaj, nikomu nic nie mów, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz na świadectwo dla nich”. Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego.