Halloween? Nie, dziękuję
Halloween to stare pogańskie święto. Jest przejawem okultyzmu, którego korzenie sięgają obchodów Święta Duchów i celtyckiego boga śmierci. To święto, w którym czci się kulturę śmierci. Już samo to podpowiada, że lepiej trzymać się od niego z daleka.
Jak przypomniał swego czasu Marcin Konik-Korn w małopolskiej edycji „Niedzieli”, polegało ono
„na kontaktowaniu się z zaświatami, po to, by odkryć przyszłość, nabrać mocy, zaspokoić potrzeby zmarłych”.
W XIX w. obyczaje Halloween dotarły wraz z emigrantami z Wysp Brytyjskich do Ameryki, a stamtąd – w ramach procesu amerykanizacji i komercjalizacji popkultury – od jakiegoś czasu docierają do nas. I próbują zastąpić obyczajowość i obrzędowość związaną z Uroczystością Wszystkich Świętych i Dniem Zadusznym.
Najgroźniejsze jest to, że Halloween się u nas bagatelizuje. Często można usłyszeć, nawet od osób uważających się za wierzących: „Co w tym złego, że dzieci przebierają się w czarownice i diabły? Przecież to tylko niewinna zabawa”. Problem w tym, że otwieramy się wtedy na rzeczywistość, w której panują złe duchy. I jeżeli nawet my traktujemy to jako niewinną zabawę, to diabeł chętnie odpowie na każde zaproszenie człowieka. Czy „niewinna” zabawa w piekło służy czemuś dobremu?
„Halloween to największe święto satanistyczne. Święto, podczas którego – tam, gdzie jest ono obchodzone – jest porywanych i składanych w ofierze szatanowi najwięcej dzieci, jest odprawianych najwięcej >>czarnych mszy<<. Symbolika wydrążonej dyni wystawionej przed dom nie jest związana z zabawą, tylko jest znakiem, że oddaję swój dom, rodzinę, duszom potępionym. To już nie jest zabawa. Czasami gimnazjaliści mówią mi: >>Pani Patrycjo, to nawet cukierków nie wolno wziąć w Halloween?<<. Odpowiadam: >>A wziąłbyś cukierki od szatana?<<. >>No nie<<. >>A tu bierzesz, bo idziesz na jego imprezę<<”
– przestrzegała niedawno na Dzienniku Parafialnym Patrycja Hurlak, „nawrócona wiedźma”.
Najgorsze jest w tym wszystkim to, że cała otoczka Halloween służy jedynie zyskowi producentów halloweenowych gadżetów i właścicieli knajp. Czy warto nabijać im kasę, ryzykując życiem wiecznym?
Dlatego, gdy ktoś pyta mnie, czy obchodzę Halloween, odpowiadam: nie, bo jestem chrześcijaninem. A jedno z drugim nie da się pogodzić.