XXIII niedziela zwykła (C), 8 IX 2013 – komentarz do Ewangelii
Roztropność brania swego krzyża
▼ Rozważa: Paweł Pomianek ▼
XXIII niedziela zwykła, rok C (8 września 2013)
Czytania: Mdr 9,13-18b; Flm 9b-10.12-17
Ewangelia: Łk 14,25-33 ▼
Twarde są słowa Jezusa z niedzielnej Ewangelii. Próba pójścia za Jezusem bez krzyża jest godną pożałowania głupotą.
Podstawowe pytanie Chrystusa, jakie wypływa z kart dzisiejszej Ewangelii, pytanie, które chce On zadać każdemu z nas, mogłoby brzmieć: czy jestem dla Ciebie na pierwszym miejscu? Czy dla wiary we mnie, dla wierności mnie jesteś gotowy poświęcić wszystko: relacje w rodzinie, posiadane dobra materialne?
Zadając sobie – tak bardzo osobiście – te pytania, warto przeczytać i rozważyć to, co podczas Mszy świętej na zakończenie konklawe, swojej pierwszej Mszy jako papież, powiedział Franciszek. Komentował on wówczas inny fragment Ewangelii, ale te słowa można czytać również w kontekście naszej perykopy:
W Ewangelii Piotr, który wyznał Chrystusa słowami: Ty jesteś Chrystus, powiedział jednak: Idę za Tobą, ale bez krzyża. Ale jeśli idziemy bez krzyża, jeśli budujemy bez krzyża, nie mamy nic wspólnego z uczniami Chrystusa. Tak, możemy być kardynałami, biskupami, kapłanami, ale nie mamy wtedy nic wspólnego z Chrystusem, nie jesteśmy jego uczniami.
Bardzo chciałbym, abyśmy wszyscy w tych dniach łaski mieli odwagę wędrować w obecności Pana, Pana z krzyżem, i budować Kościół na krwi Chrystusa, którą wylał za Kościół; i szukać jedynej chwały Chrystusa ukrzyżowanego.
Chrześcijaństwo bez krzyża, takie, które nie stawia Chrystusa w centrum życia, które nie chce znosić na ziemi cierpienia, które nie chce wejść w spór ze złem – jest jałowe, jest bez sensu. Właściwie nie jest chrześcijaństwem. Jezus zdaje się nawet mówić, że taki „udawany chrześcijanin” jest człowiekiem godnym drwin, jak ktoś, kto w huraoptymizmie zaczął stawiać dom, ale pominął kompletnie swoją realną sytuację finansową i nie może go skończyć.
Szalenie ciekawe jest to, że gotowość do brania swojego krzyża, do radykalnego odrzucenia świata i zwrócenia się ku Panu, Chrystus przyporządkowuje jako owoc roztropności czy właściwej kalkulacji. Może to być też taka delikatna sugestia – na marginesie tego podstawowego przesłania – że wiara jest przede wszystkim sprawą decyzji rozumu kierującego wolą. Nie zaś – jak się dziś popularnie uważa – głównie uczucia popychającego nas ku Bożej miłości.
Jakże wysoko postawiona jest dziś poprzeczka. Czy jest ktoś z nas, kto potrafi być takim prawdziwym chrześcijaninem, dla kogo Chrystus jest ponad wszelkim przywiązaniem do tego, co na ziemi? To szalenie trudne, dlatego dzisiejsza Ewangelia może nam również przypomnieć, że przy całej naszej nędzy, nie pozostaje nam nic innego, jak pokornie ufać w miłosierdzie Boże; i stale pracować nad sobą, byśmy do tego ideału całkowitego zawierzenia stale się zbliżali.
————–
Paweł Pomianek – świecki teolog, publicysta, filolog polski. Mąż Anny, tato czteroletniej Juleczki i niespełna rocznego Piotrusia. Redaktor naczelny Dziennika Parafialnego.
————–
Słowa Ewangelii (Łk 14,25-33)
Wielkie tłumy szły z Jezusem. On zwrócił się i rzekł do nich: «Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem. Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej, gdyby założył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć. Albo który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestoma tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju. Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem».