Jedyną odpowiedzią na kryzys rodziny jest powrót do Dekalogu

5 listopada 2013 08:59Komentowanie nie jest możliweViews: 739

Z ks. bp. Janem Wątrobą, ordynariuszem diecezji rzeszowskiej, o macierzyństwie i rodzinie rozmawia Jaromir Kwiatkowski ●

(…)

Dziś świat próbuje walczyć z rodziną, burzyć ustanowiony przez Boga porządek rzeczy. Jaka jest właściwa rola matki w rodzinie? Co na ten temat mówi Kościół?

Kościół ciągle podkreśla uświęconą przez pokolenia specyfikę ról w rodzinie. W naszym kręgu kulturowym zazwyczaj sprawy bytowe to była kompetencja ojca. To on zarabiał na utrzymanie rodziny. Natomiast kwestie wychowawcze spadały na matkę, która zajmowała się domem. Rodziny były najczęściej wielodzietne, więc było rzeczą naturalną, że matka nie mogła wykonywać zawodu poza domem. Ten model się sprawdził i w naszej, polskiej historii i kulturze jest nie do przecenienia. Wychowanie patriotyczne, zwłaszcza w czasach zaborów, spoczywało na matkach. Gdy chodzi o wychowanie religijne, to jest rzeczą naturalną, że kobieta w tej dziedzinie ma więcej wrażliwości i umiejętności przekazania pewnych prawd. Przez sam fakt przebywania z dziećmi przez większą część dnia, rozmowy, obserwowanie dzieci, matka ma większe możliwości wychowawcze niż ojciec. Aczkolwiek roli ojca nie można uznać za mało ważną. Ojciec powinien wspierać matkę w wychowaniu. I choć ojcostwo jest dziś w większym kryzysie niż macierzyństwo, to jednak rola ojca jest niezbywalna. Ale rola matki w wychowaniu w ogóle, a religijnym w szczególności, jest nie do przecenienia. Ostatecznie to matka tworzy klimat domu, pilnuje tradycji, to ona troszczy się, by każde święto miało odpowiednią oprawę, na niej spoczywa powinność zachowania ciągłości pokoleniowej.

Nie da się ukryć, że współczesnym matkom jest coraz trudniej realizować ten model macierzyństwa, o którym mówi Ksiądz Biskup. Większość matek pracuje, niektóre dlatego, że bardzo chcą robić karierę zawodową, innych zmusza do tego sytuacja budżetu domowego. Tak czy owak, łączenie pracy zawodowej z prowadzeniem domu sprawia, że kobiety są często bardzo zmęczone. Dlatego dobrze by było, aby ojciec nie tylko zarabiał na dom, ale mocno wspierał matkę w różnych obowiązkach domowych, także w wychowaniu dzieci.

Zdecydowanie tak. A jeśli już mówimy o współczesnych tendencjach, to są wśród nich także bardzo pozytywne. Mam na myśli wzajemne zastępowanie się przez ojca i matkę w wypełnianiu obowiązków domowych, ich uzupełnianie się nie na zasadzie walki, niwelowania różnic – bo to droga donikąd – lecz współuczestniczenia w życiu domowym. Mężczyźnie w niczym nie uwłacza to, że wyprasuje wyprane ubrania czy zastąpi żonę w zmywaniu naczyń. Wręcz przeciwnie, tak się wyraża miłość – w tym, by ulżyć, pomóc. Jakież to piękne, kiedy na płacz dziecka w nocy pierwszy reaguje ojciec, pozwalając żonie odpoczywać.  W podejmowaniu obowiązków domowych zasada pomocniczości jest czymś zdrowym i normalnym. Brak takiej postawy u mężczyzny uważałbym za przejaw egoizmu.

Mówiąc o macierzyństwie, nie możemy pominąć wątku absolutnie fundamentalnego. Mamy przecież doskonały wzór macierzyństwa: Maryję.

Macierzyństwo Matki Najświętszej było nietypowe, jedyne w historii ludzkości. „Poczęła z Ducha Świętego”. Stąd też trudno nam wskazać na pewne postawy Maryi jako Matki. Zresztą niewiele o nich wiemy; ewangeliści zapisali jedynie nieliczne epizody z życia Maryi i cała refleksja sprowadza się do jednego kluczowego stwierdzenia: „Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu” (Łk 2, 19). To zdanie wskazuje na rolę serca, uczucia, emocji – Maryja na pewno może być dla każdej matki wzorem w pielęgnowaniu życia wewnętrznego.

Ale też nikt tak jak Maryja nie był tak blisko związany z Jezusem. Matka Najświętsza może być więc dla naszych matek – i dla nas wszystkich – wzorem niezwykłej miłości do Jezusa. W wierze chrześcijańskiej nie ma ważniejszej rzeczy od osobistej relacji z Chrystusem. Nie uda się nam, co zrozumiałe, naśladować do końca tej relacji, jaka miała Maryja z Synem, niemniej jednak powinna być ona dla nas inspiracją do szukania z Nim osobistych kontaktów.

W rodzinie w Nazarecie centrum życia, wokół którego wszystko się obracało, był Jezus. To także jest wskazówka dla rodzin chrześcijańskich: jeśli chcemy, by nasz dom był Domowym Kościołem, to w jego centrum musi być Bóg Wcielony – Jezus Chrystus.

Naturalnie, Maryja może i powinna być wzorem także poprzez swoje piękne człowieczeństwo – nieskalane grzechem, doskonałe. Wszystko, co najpiękniejszego możemy sobie wyobrazić w kobiecie – bogactwo wnętrza, geniusz kobiecości – w Maryi jest. Podziwiamy jej wrażliwość i dyskrecję. Weźmy choćby scenę w Kanie Galilejskiej – nawet Jezus nie zauważył kłopotu gospodarzy, a Ona zauważyła. To jest – jakby powiedział Jan Paweł II – wyobraźnia miłosierdzia. To jest pośpiech w służbie, co najlepiej widać w scenie Nawiedzenia św. Elżbiety. To jest miłość w najdoskonalszym wydaniu.

Dzisiejszy kryzys macierzyństwa bierze się z tego, że brakuje czasu, by być z dzieckiem. Maryja była z Jezusem. Była z Nim do końca, także w chwilach trudnych, pod Krzyżem.

Macierzyństwa nie da się odizolować od rodziny jako całości. Rodzina jest dziś przedmiotem ogromnego ataku ze strony wpływowych sił tego świata, które chcą ją zniszczyć. Jak w tym wszystkim powinny się odnajdować rodziny chrześcijańskie?

To ważne pytanie. Pewnie nigdy nie było tak gwałtownego ataku na rodzinę, jak w tej chwili. Jeśli pomyślimy o absurdalnej ideologii gender, która próbuje wywrócić cały porządek naturalny, to można się przerazić. To jest bardzo konkretne zagrożenie dla rodziny. Do tego dochodzą zjawiska związane ze sferą socjalną, migracja powodująca rozłąkę i narażająca małżonków na kryzysy, odchodzenie w życiu małżeńskim i rodzinnym od Dekalogu. Z duszpasterskiego punktu widzenia bardzo niepokojący jest model bycia razem bez sakramentu małżeństwa. Widzimy, jak wielu ludzi boi się związać ze sobą na stałe; stąd tak wiele związków niesakramentalnych. To jest prawdziwe zagrożenie dla rodziny w Polsce, dla narodu. Co robić? Nie ma innej odpowiedzi jak powrót do fundamentów: „mężczyzną i niewiastą stworzył ich”. Żadne ideologie, żadne prawo stanowione przez człowieka nie może zmienić odwiecznej Bożej decyzji. Powrót do fundamentów to powrót do związku – dla nas, ludzi wierzących, będzie to związek sakramentalny -  jednego mężczyzny z jedną kobietą. To trzymanie się fundamentu, jakim jest Dekalog. To odwołanie się do istoty Bożego prawa, czyli do miłości, która wszystko porządkuje, nawet wtedy, gdy jest nam trudno i pojawiają się problemy. To trzymanie się wyznaczonych przez Boga kierunków, zasad moralnych. (…)

Fragment wywiadu opublikowanego w dwumiesięczniku „La Salette Posłaniec Matki Bożej Saletyńskiej” nr 6(348)/2013 (temat przewodni „Być matką”). Pismo, wydawane przez Zgromadzenie Księży Misjonarzy Saletynów, jest partnerem Dziennika Parafialnego.

Fot. Tadeusz Poźniak

Poleć innym!

  • Facebook
  • Twitter
  • Delicious
  • LinkedIn
  • StumbleUpon
  • Add to favorites
  • Email
  • RSS

Dyskusja

Tagi:
Email
Print
WP Socializer Aakash Web