Z nauczania św. bpa Pelczara. O pożytkach z miłosierdzia

23 stycznia 2012 11:04Komentowanie nie jest możliweViews: 232

Dziś przedstawiamy kolejny fragment książki św. Sebastiana Pelczara biskupa z książki Nauczanie o katolickim miłosierdziu. Tym razem bp Pelczar tłumaczy, jakie są zalety pełnienia dzieł miłosierdzia.

To już ostatni fragment (zobacz pierwsze rozważanie), który publikujemy w naszym portalu. Zainteresowanych całością odsyłamy do książki. Jest ona dostępna w formie elektronicznej w pakiecie ebooków Libenter.pl.




NAUKA II
O POŻYTKACH Z MIŁOSIERDZIA

Bóg dobry chcąc nas zachęcić do miłosierdzia, tak mądrze sprawy urządził, że miłosierdzie większe korzyści przynosi dla tego, kto je spełnia, niż dla tego, co je odbiera. Uważcie dobrze, najmilsi, jakie są owoce miłosierdzia.

Ono zapewnia najprzód błogosławieństwo Boże w rzeczach doczesnych, bo tak mówi Mędrzec Pański: Czcij Pana Boga twego z majętności twojej, a z pierwiastek wszelkiego zboża twego daj ubogim, a napełnią się gumna twoje obfitością i prasy twe w wino opływać będą (Prz 3, 9-10), a co i Pan Jezus przyrzeka: Dajcie, a będzie wam dano, miarę dobrą, natłoczoną, potrzęsioną i opływającą dadzą na łono wasze (Łk 6, 38). Czy słyszycie, najmilsi, Bóg nie tylko wam wróci, co dacie ubogim, ale wróci z lichwą, bo da miarę dobrą i natłoczoną, i natrzęsioną. O, jakże więc dobra rzecz pożyczyć Panu Bogu na ręce ubogich. Co zaś Bóg przyrzekł, tego dotrzymuje. Oto Eliasz prorok przychodzi do miasta Sarepty, a wszedłszy w dom ubogiej wdowy prosi ją o posiłek i nocleg. Lecz biedna niewiasta odrzekła: „Bogiem się żyjącym świadczę, iż nie mam chleba prócz jednej garstki mąki w dzieży i trochę oleju w bani, lecz idę zaraz, abym zebrawszy kilka drewek upiekła z niej podpłomyk i zjemy go wraz z synem moim, a potem z głodu oboje niech umieramy” (por. 1 Kri 17, 12). O dziwna gościnności tej ubożuchnej wdowy. Ostatnim podpłomykiem dzieli się z prorokiem, a potem chce mrzeć z głodu wraz z synem. I nagrodził ją Pan, bo na prośbę proroka nie ubywało odtąd mąki w dzieży i oliwy w bani, dopóki trwał głód w onej krainie. Co więcej, gdy syn tej wdowy umarł, przybył znowu Eliasz i wskrzesił go modlitwą swoją. O bracia, chcecież, aby i w domach waszych nie brakło chleba, dzielcież się chętnie z ubogimi. Nie sądźcie, że was jałmużna zuboży. Nie, to nie jałmużna uboży ale marnotrawstwo, ale samolubstwo, ale chciwość nienasycona. Nie wieliście nigdy człowieka miłosiernego w nędzy, ale widzieliście nieraz rozrzutników i łakomców.

Do pewnego klasztoru przyszedł święty opat i zastał tamże wielką biedę. Gdy się przełożony, który był bardzo skąpy, skarżył, że zakonnicy nie mają, co jeść odrzekł święty: „To dlatego się dzieje, że z tego klasztoru wypędzono dwóch braci”. „Jakich braci?” – pyta starszy. „Jeden z nich nazywa się: Dajcie, a drugi zaś: Będzie wam dano”. Podobnie nie do jednego domu, nawet wyższego, zagląda nędza, nie na jednej rodzinie ciążą długi, niejedna majętność idzie w ręce żydowskie, dlatego oto że nie masz tam tych dwóch braci, że nie ma tam grosza dla ubogich lubo być musi na szał i zbytki. Wy zaś, bracia, lepiej zaopatrzcie wasze mienie, niech waszą skarboną będzie Serce Jezusa, a kasą oszczędności ręka ubogiego. Nie mówię ja, abyście nie mieli coś złożyć dla siebie i dziatek, owszem, bo tego wymaga roztropność, lecz niech ta zapobiegliwość nie będzie uszczerbkiem dla ubogich. Gdy będziecie oszczędnymi i miłosiernymi, sprowadzicie błogosławieństwo Boże na siebie i na dziatki wasze, jako przyrzekł Bóg: „Miły jest człowiek, który pożycza i lituje się, mocne na ziemi będzie potomstwo jego, naród sprawiedliwych będzie błogosławiony, sława i bogactwo w domu jego” (por. Ps 37).

Lecz na tym nie koniec. Miłosierdzie wyprasza u Boga łaski duchowe, a naprzód łaskę wiary, jako przyrzekł Pan: Gdy wylejesz łaknącemu duszę twoją, a duszę utrapioną nasycisz, wnijdzie w ciemności światłość twoja, a ciemności twe będą jako południe (Iz 58, 10). (…)

O bracia najmilsi, jeżeli ktoś jest między wami, co nieszczęściem wiarę utracił, albo macic kogoś takiego w rodzinie, o módlcie się do Maryi i dawajcie jałmużnę, a wznijdzie znowu światłość w duszy i rozproszy ciemności.

Miłosierdzie jedna odpuszczenie grzechów, nie jakoby gładziło grzechy, lecz iż wyprasza łaskę serdecznej skruchy. Dobra jest jałmużna z postem i modlitwą, lepsza jest nad skarby złota i srebra, albowiem „jałmużna od śmierci wybawia i ona jest, która oczyszcza grzechy i czyni miłosierdzie i żywot wieczny” (por. Tb 12, 9). Toteż Daniel prorok radził Nabuchodonozorowi: Grzechy twoje jałmużnami okupuj i nieprawości twoje miłosierdziem nad ubogimi (Dn 4, 24). Że zaś król tej rady nie usłuchał, został ukarany obłąkaniem, iż uciekłszy z pałacu wmieszał się między stado wołów i żył jako wół. Podobnie i ja wam radzę. Najmilsi, grzechy wasze miłosierdziem okupujcie, aby dostąpić miłosierdzia. Za czasów św. Jana Jałmużnika żył w Aleksandrii pewien bogaty ale bardzo skąpy urzędnik, imieniem Piotr, od którego żaden z żebraków nie otrzymał jałmużny. Bóg zrządził, że jednego dnia, gdy pan wracał, słudzy przywiedli osła obładowanego chlebem. W tejże chwili zbliżył się żebrak i płaczliwym głosem począł prosić o jałmużnę. Piotr rozgniewany jego natręctwem, nie znajdując pod ręką kamienia, rzucił w niego bochenkiem chleba. Żebrak dostał tęgiego guza, ale z guzem chleb. Po niejakim czasie skąpiec ów zachorował ciężko. We śnie zesłał mu Bóg widzenie, jakoby nadeszła chwila, w której z życia swego ma złożyć rachunek. Szatani kładli nieustannie różne złe czynności na jednej szali, aniołowie zaś nie mieli co położyć i mówili do siebie ze smutkiem: „Jak to! Czyż ten człowiek nic dobrego nie uczynił w całym życiu?” Wtem jeden z nich pokazał z radością bochenek chleba i rzekł: „Ten oto chleb dał Piotr, acz niechętnie, Panu naszemu” i położyli chleb na szali, ale szala przeciwna przeważyła. Tedy rzekli do zatrwożonego Piotra: „Idź i dołóż wiele jeszcze do tego chleba, inaczej nie unikniesz tych czarnych postaci”, i w tej chwili przebudził się chory. Wzruszony do żywego, zawołał ze łzami: „Mój Boże, jeżeli chleb rzucony w gniewie taką mi przyniósł korzyść, od jakichże cierpień uwolni mię jałmużna szczerym sercem udzielona”. Po czym wyrzekłszy się majętności, stał się sam ubogim, a nawet sprzedał się w niewolę, by i te pieniądze rozdać między ubogich. O najmilsi, niech i was ten przykład zachęci do miłosierdzia, aby gdy ten straszny sąd nadejdzie, anioł wasz nie potrzebował dopiero szukać uczynków dobrych, i więcej coś znalazł w waszym życiu, niż jeden bochenek chleba z niechęcią rzucony.

Miłosierdzie jedna dalej różne łaski duchowe, jako: pomoc w pokusach, pomnożenie wiary, wzrost pobożności, pokój w cierpieniach, nadzieję przy śmierci, bo tak powiedział Pan: Ułam łaknącemu chleba twego, a ubogie i łaknące wprowadź do domu. Gdy ujrzysz nagiego, przyodziej go, a nie gardź ciałem twoim. Tedy wyniknie jako zorza światłość twoja i pójdzie przed obliczem twoim sprawiedliwość twoja, a chwała Pańska ogarnie cię. Tedy wzywać będziesz, a Pan cię wysłucha, zawołasz, a rzecze: Oto Ja jestem. I da ci Pan odpocznienie zawżdy i napełni jasnością duszę twoją i kości twoje wyzwoli, i będziesz jako ogród, który woda oblewa i jako zdrój biegnący, którego wody nie ustaną (Iz 58, 7-11). Gdy raz św. Franciszek Ksawery potrzebował dla ubogich pieniędzy, miłosierny kupiec Welio oddał mu klucz od swoich skarbów i pozwolił brać, ile by chciał. Za ten czyn szlachetny przyrzekł mu święty, że Pan zleje na niego liczne błogosławieństwa i oznajmi mu chwilę śmierci.

Wreszcie, miłosierdzie jedna nam zasługi w niebie, jeżeli w lasce Bożej jesteśmy. Toteż Zbawiciel przedstawiając straszną chwilę sądu tak się odzywa do wybranych: Idźcie, błogosławieni Ojca mego, osiągnijcie królestwo zgotowane wam od założenia świata. Łaknąłem bowiem, a nakarmiliście Mię, pragnąłem, a napoiliście Mię, nagi byłem, a przyodzialiście Mię, chorym i więźniem byłem, odwiedziliście Mię. Dlatego wnijdźcie (Mt 25, 34-36). Słyszycie, bracia? O co [za] pocieszająca i miła obietnica! Za nasze lichutkie uczynki, Pan nas niebem nagrodzi i siebie samego da w zapłatę. O, jakże więc korzystnym kupiectwem jest miłosierdzie. Oto dajemy ubogiemu chleb, a Pan daje łaskę, przyodziewamy szatą nagiego, a Pan nas przyodziewa szatą niewinności, owijamy ranę chorego, a Pan goi rany dusz naszych, użyczamy przytułku sierocie, a Pan przyjmie nas za to do domu swego.

A jeżeli to nie wzruszy was do miłosierdzia, tedy mam jeszcze jedną pobudkę, a tą jest miłość Boga. O, uważcie, najmilsi, co Bóg dla was uczynił i coście Bogu winni. Patrzcie najprzód na ten świat z całym ogromem stworzeń, patrzcie na i ziemię, i ona dla was; patrzcie na niebo, i ono dla was. Patrzcie na żłóbek, w którym Syn Boży tak się uniża i na ten krzyż, na którym krew swoją przelewa i ten Najświętszy Sakrament, w którym się na pokarm dawa, i na ten Kościół święty, przez który działa, na te wszystkie tajemnice i pomoce religii świętej, wszystko to dla was. Rozważcie potem: te dobrodziejstwa, jakie każdy z was od Boga otrzymał i to zdrowie ciała, i te władze ducha, i to szczęście ziemskie, i te pociechy wszelakie. Rozważcie szczególnie łaski nadprzyrodzone, jako to: że was powołał do wiary prawdziwej, że wam tyle natchnień udzielił, z tylu pokus wyrwał, tyle grzechów odpuścił, tyle uczynków pozwolił spełnić; że tyle razy modlitwy waszej słuchał, a nawet tyle razy do serc waszych w Sakramencie Najświętszym przychodził, że dla was wieczne niebo przeznaczył. O Boże, któż zliczy ten ogrom łask Twoich.

I cóż my za to Panu damy? Ach, On bogaty i szczęśliwy niczego od nas nie potrzebuje, lecz zlewa prawa swoje na dziatki ubogie i cierpiące, a więc im dobrze czyniąc, Bogu dobrze czynimy. Bóg to tak przyjmie, jakobyśmy Jemu samemu czynili, bo wszakże Syn Boży powiedział: Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili (Mt 25, 40). I któż teraz samemu Bogu odmówi miłosierdzia? Słuchaj – mówi św. Chryzostom – gdyby sam Pan Jezus wyciągnął do ciebie rękę po jałmużnę, gdyby jako chory i opuszczony leżał na łożu, czyżbyś mu odmówił pokarmu lub opieki? Zapewne nie – lecz oto sam Pan Jezus przychodzi do ciebie w szacie ubogiego, sam Pan Jezus leży opuszczony w postaci chorego, czyliż się nie ulitujesz nad Nim? Czytamy w żywocie św. Marcina, że on połową swego płaszcza okrył ubogiego. Czytamy również w życiu św. Jana Kantego, że zdejmował na ulicy obuwie z nóg swoich i dawał ubogim. O bracia najmilsi, jeżeli i do was zbliży się ubogi lub cierpiący, niechaj wam Anioł Stróż przypomni, że to Chrystus przychodzi. A więc przez miłość dla Chrystusa Pana wzywam was, bądźcie miłosiernymi, abyście miłosierdzia dostąpili.

Wy, bracia, szczęśliwsi i hojniej od Boga obdarzeni, nie przywiązujcie się do bogactw, aby się nie stały dla was sidłem diabelskim, lecz jako orzeł na szczytach skał buduje swe gniazdo i tylko wtenczas się zniża, gdy mu pokarmu potrzeba, tak i wy pragnieniem waszym przebywajcie w niebie, a z ziemi bierzcie tyle tylko, ile potrzeba. Dostatków waszych używajcie zawsze według woli Bożej pamiętając, że jesteście tylko szafarzami Bożymi i musicie złożyć ścisły rachunek, a jeżeli go nie złożycie, wrzuci was do ciemnicy. Przede wszystkim jałmużną chętną i hojną zbierajcie sobie skarby w niebiesiech, których złodziej nie wykradnie, ani rdza lub mól zepsuje, abyście gdy to życie przeminie, nie stanęli przed Panem z próżnymi rękoma.

Wy zaś, bracia ubodzy, nie sądźcie, jakoby was Bóg opuścił lub upośledził. Nie, odkąd Syn Boży odział się ubóstwem jakby szatą królewską i odkąd wyrzekł: Błogosławieni ubodzy duchem (Mt 5, 3), odtąd ubóstwo otrzymało niejako szlachectwo niebieskie, a nawet jest przedmiotem czci i miłości dla tych chrześcijan, którzy dla Chrystusa stają się dobrowolnie ubogimi. Choćby więc ludzie, wbrew woli Bożej, wami gardzili albo o was zapomnieli, Bóg was ceni i kocha. Pracujcie w prawdzie i ochoczo, a żyjcie uczciwie i oszczędnie, strzegąc się szczególnie pijaństwa, które nasz lud najwięcej uboży. Lecz nie zazdrośćcie bogatszym, pomnąc, iż jedynym i najwyższym skarbem jest Bóg, bo kto Boga posiada, wszystko posiada, choćby nic nie miał prócz Boga. Kto nie ma Boga, jest prawdziwym nędzarzem, choćby świat cały posiadał. Jeżeli nędza dokuczać wam będzie, zamiast narzekać i szemrać przeciw Bogu, wołajcie z dziecięcą ufnością: Ojcze nasz, widzisz, oto my dzieci twoje głód cierpimy, a więc daj nam chleba powszedniego. Zaiste ten Ojciec, co karmi ptaszęta niebieskie, nie da i wam zginąć. Garnijcie się do Serca Matki, bo to serce tak czułe, że nie może [nie] wiedzieć o waszym cierpieniu, by nie pocieszyło. A choćby wam pan całe życie kazał biedować i cierpieć, nie upadajcie na duchu, bo tym hojniejszą będzie nagroda wasza niebiesiech. Wspomnijcie tylko Łazarza. Niegdyś leżał on w nędzy przed bramą bogacza, teraz widzisz go na łonie Abrahama. Niegdyś psy lizały jego rany, teraz otaczają go aniołowie; niegdyś był ubogim, teraz opływa w dostatki; niegdyś głód cierpiał, teraz ma obfitość wszystkiego; niegdyś musiał walczyć z biedą i cierpieć, teraz ma za to wieniec nieśmiertelny. A więc i wy, bracia ubodzy, znoście cierpliwie wasze przykrości, a niezadługo, gdy się skończy to biedne tułactwo, przyjmie was Pan do pałaców swoich, gdzie już nie będzie ni głodu, ni zimna, ni boleści, ale obfitość i wesele, i pokój, i widzenie Boga, i mieszkanie z świętymi Jego.

O, sprawże to, Bogarodzico Maryjo, iżby dziatki Twoje bogatsze przejęły się duchem miłosierdzia dla uboższych, uboższe zaś znosiły cierpliwie ubóstwo, a tak by jedne i drugie uświęciły się według woli Bożej i połączyły się kiedyś z Tobą, o Matko wszech ludzi. Amen.

Poleć innym!

  • Facebook
  • Twitter
  • Delicious
  • LinkedIn
  • StumbleUpon
  • Add to favorites
  • Email
  • RSS

Dyskusja

Tagi:
Email
Print
WP Socializer Aakash Web