Pedagog na miarę wyzwań XXI wieku (cz. 1)

28 czerwca 2012 09:59Komentowanie nie jest możliweViews: 871

Ks. Marek Dziewiecki ▼

Wychowawca to ktoś,
 kto odnosi sukcesy
w wychowywaniu samego siebie!

Wstęp

Wielu rodziców i nauczycieli niepokoi to, co dzieje się obecnie ze znaczną częścią dzieci i młodzieży. Trudno się dziwić tym niepokojom, skoro z roku na rok rośnie liczba wychowanków uzależnionych od substancji psychotropowych, przeżywających niepowodzenia szkolne, stosujących agresję i przemoc, wchodzących w grupy przestępcze, popadających w depresję i stany samobójcze. Dochodzi do tego, że niektórzy uczniowie znęcają się psychicznie i fizycznie nad swoimi nauczycielami, a dorastające dzieci poniżają własnych rodziców.

Celem niniejszej analizy jest z jednej strony ukazanie głównych źródeł obserwowanego obecnie kryzysu wychowania, a z drugiej poszukiwanie warunków przezwyciężenia tegoż kryzysu, zwłaszcza w odniesieniu do wychowania w ramach pedagogicznych oddziaływań szkoły. Istotnym warunkiem skuteczniejszych niż dotąd działań wychowawczych jest oparcie programów pedagogicznych na realistycznej wizji wychowanka oraz takie przygotowanie zawodowe nauczycieli i pedagogów szkolnych, by byli oni w stanie w kompetentny sposób wypełnić spoczywające na nich zadania wychowawcze w obecnym kontekście kulturowym i społecznym.

1. Kryzys wychowawców i wychowania

Ewidentny kryzys wychowania jest obecnie nie tylko bolesny, ale także zdumiewający, gdyż teoretycznie powinno być coraz lepiej, a nie coraz gorzej w tej dziedzinie[1]. Od nauczycieli i wychowawców wymaga się przecież coraz lepszego wykształcenia i przygotowania pedagogicznego. Szkoły i środki społecznego przekazu podejmują sporo działań na rzecz pedagogizacji rodziców. Dzięki badaniom z zakresu psychologii rozwojowej mamy szansę coraz lepiej rozumieć wychowanka, jego potrzeby i fazy rozwoju. Aktywny jest sztab rzeczników praw dziecka. Z drugiej strony napiętnowane są obecnie wszelkie formy przemocy wobec dzieci i młodzieży. Większość grup społecznych deklaruje szczególną wrażliwość na los młodego pokolenia. Powstaje wiele instytucji pozarządowych i stowarzyszeń, które deklarują szczególną troskę o dzieci i młodzież.

Warto postawić sobie pytanie: dlaczego jest aż tak źle, skoro jest aż tak dobrze? Sądzę, że głównym źródłem obserwowanego obecnie kryzysu wychowania jest ideologizacja pedagogiki na niespotykaną dotąd skalę. Na początku XXI wieku dominujące systemy pedagogiczne opierają się bowiem na ideologicznych fikcjach, a nie na empirycznych obserwacjach. Fakt ten w dużym stopniu związany jest z kontekstem kulturowym, zwanym postmodernizmem czy ponowoczesnością. Jedną z najbardziej charakterystycznych cech ponowoczesności jest bowiem ucieczka od twardej rzeczywistości w świat miłych fikcji[2].

Dokładnej rzecz ujmując, ponowoczesność promuje empiryczną wiedzę na temat otaczającego nas świata oraz ideologiczną fikcję na temat człowieka[3]. Ta ideologiczna fikcja zakłada, iż człowiek może normalnie żyć, rozwijać się i funkcjonować w oderwaniu od prawdy i miłości, rodziny i więzi, wartości i wolności, czujności i dyscypliny. Postmodernistyczna fikcja głosi, że każdy ma swoją prawdę, że człowiek jest dobrym sędzią we własnej sprawie, że wszystko należy tolerować, że każdy sposób postępowania jest równie dobry, że to, co społeczeństwo zdecyduje demokratyczną większością głosów, jest zawsze słuszne, że wolność to kierowanie się doraźną przyjemnością i robienie tego, na co ktoś ma w danym momencie ochotę oraz że „neutralność” światopoglądowa państwa polega na promowaniu ateizmu i na walce z chrześcijaństwem[4].

Tego typu absurdalnym założeniom ideologicznym próbuje postmodernizm podporządkować wszystkie nauki o człowieku, a zwłaszcza antropologię, psychologię, socjologię i pedagogikę. Najbardziej negatywne konsekwencje wynikają z ideologizacji antropologii, gdyż zawężone lub wypaczone spojrzenie na ludzką naturę prowadzi do kryzysu wszystkich pozostałych nauk o człowieku, a zwłaszcza do kryzysu pedagogiki. „Poprawna”[5] ideologicznie antropologia, która jest szczególnie natarczywie promowana od czasów Carla Rogersa[6], zakłada, że człowiek rodzi się wewnętrznie dobry, bezkonfliktowy i harmonijny, a zatem zdolny do spontanicznej samorealizacji: bez dyscypliny i czujności, bez zasad moralnych i religijnych, bez szukania obiektywnej prawdy i uczenia się ofiarnej miłości. Konsekwencją tego typu wizji człowieka jest teza, że zadaniem wychowawców jest jedynie empatyczne wczuwanie się w subiektywny świat potrzeb i przeżyć wychowanka, jego bezwarunkowa akceptacja oraz zaufanie w jego zdolność samorozwoju. Ponadto ponowoczesna antropologia dostrzega w wychowanku jedynie jego cielesność, emocjonalność i subiektywne przekonania. Wszystkie inne sfery, a zwłaszcza sfera moralna, duchowa, religijna, społeczna i aksjologiczna, są traktowane jako coś narzuconego wychowankowi z zewnątrz i zakłócającego jego spontaniczną oraz bezstresową samorealizację[7].

Systemy pedagogiczne zbudowane na tak utopijnej antropologii, same okazują się utopią, gdyż oparte są na ideologicznych fikcjach, a nie na empirycznych danych. Takie systemy stają się antypedagogiką i prowadzą do zablokowania rozwoju wychowanka[8]. Sprawiają ponadto, że antywychowawczy staje się cały kontekst społeczny, w którym przyszło żyć dzieciom i młodzieży[9]. Kontekst ten dobrze charakteryzują natrętnie promowane hasła ideologiczne typu: róbcie, co chcecie, żyjcie na luzie, brońcie (niektórych) praw dzieci bez wspominania o obowiązkach, wychowujcie bez stresów, nie „narzucajcie” wychowankom żadnych norm moralnych czy dyscyplinarnych, zachowujcie neutralność światopoglądową[10]. Gdy pojawiają się dramatyczne konsekwencje tego typu demoralizujących utopii, wtedy ponowoczesność „rozwiązuje” prowokowane przez siebie problemy za pomocą następnych haseł ideologicznych, np. odwołując się do sloganów o niskiej szkodliwości danego czynu, o potrzebie tolerancji, o prawach demokracji czy o szczególnej wrażliwości wobec sprawcy (a nie ofiar!) przemocy.

2. Antropologiczne podstawy pedagogiki realistycznej

Przedstawione powyżej fakty potwierdzają, że ponowoczesność tworzy kontekst kulturowy i społeczny, który jest wyjątkowo szkodliwy dla wychowania młodego pokolenia[11]. Ideologia ponowoczesności największe szkody przynosi właśnie wśród dzieci i młodzieży, gdyż odwołuje się do obietnic, które obiektywnie są oczywistą utopią, ale które subiektywnie stają się tym bardziej atrakcyjne i pociągające, im bardziej ich odbiorca jest kimś niedojrzałym i mało krytycznym. A tak wygląda przecież z definicji sytuacja osób w wieku rozwojowym. Najbardziej szkodliwa w wymiarze pedagogicznym jest właściwa ponowoczesności obietnica łatwego szczęścia, a zatem szczęścia osiągniętego inaczej niż poprzez wychowanie dojrzałego człowieka, który umie kochać i pracować.

Obecnie mamy do czynienia ze swoistą „schizofrenią” antropologiczną w pedagogice. Mam tu na myśli paradoksalny fakt, że w czasach, w których dominuje ideologia dostrzegająca w wychowanku głównie jego pozytywne aspekty i możliwości, większość rodziców i innych wychowawców nie ma odwagi proponować dzieciom i młodzieży życia w prawdzie, miłości i wolności, zadawalając się minimalistycznymi celami albo ograniczając się do redukowania strat w obliczu kryzysu danego wychowanka. Tego typu „schizofrenia antropologiczna” w pedagogice potwierdza to, że ideolodzy „nowoczesnego” i „postępowego” wychowania nie traktują poważnie głoszonych przez siebie poglądów.

Aby w tej sytuacji powrócić do odpowiedzialnego wychowania, które proponuje chrześcijaństwo[12], trzeba odzyskać adekwatne rozumienie wychowanka. To jedyny merytorycznie uzasadniony punkt wyjścia w pedagogice. Nie można przecież udzielać mądrej pomocy wychowawczej komuś, kogo nie rozumiemy czy kogo rozumiemy w sposób błędny. Pierwszym zadaniem współczesnych pedagogów jest zatem powrót do – „niepoprawnego” politycznie – całościowego i realistycznego rozumienia wychowanka. Takie rozumienie oznacza, że wychowawca zdaje sobie sprawę zarówno z wielkości i niezwykłości wychowanka (to ktoś, kto może nauczyć się rozważnie myśleć, roztropnie kochać i podejmować odpowiedzialne decyzje), jak i z jego ograniczeń i słabości (wychowanek to ktoś, kto potrafi skrzywdzić samego siebie). Z kolei całościowe rozumienie wychowanka oznacza, że rodzice i inni wychowawcy dostrzegają i formują wszystkie sfery: cielesną, płciową, seksualną, intelektualną, emocjonalną, moralną, duchową, religijną, społeczną, a także sferę wartości i wolności[13].

Niestety, niewielu jest obecnie rodziców, nauczycieli, pedagogów i psychologów, którzy patrzą na wychowanka nie poprzez pryzmat modnych ideologii, lecz w sposób realistyczny i całościowy. Codzienne doświadczenie potwierdza to, co o człowieku mówi Pismo Święte, a mianowicie, że każdy wychowanek to ktoś zagrożony od zewnątrz – przez cynicznych czy naiwnych ludzi – i od wewnątrz – przez własną naiwność czy słabość. To ktoś, kto znajduje się w sytuacji biblijnego Józefa, który został sprzedany przez braci do niewoli i kto coraz częściej okazuje się synem marnotrawnym, który w pogoni za iluzją łatwego szczęścia odchodzi od kochającego go ojca. Nic zatem dziwnego, że wychowanie to nierzadko ratowanie wychowanka przed nim samym, przed jego własną ignorancją, naiwnością i słabością.



[1] Por. Brezinka W., Erziehen in der Gegenwart, Bonn 1991

[2] Por. P. Koslowski, Die postmoderne Kultur, Monachium 1987. M. Dziewiecki, Ponowoczesność – człowiek – wychowanie, w: „Katecheta”, nr 7-8 (2003), s. 83-90.

[3] Obecnie można wręcz mówić o terroryzmie przeciw prawdzie czy o potępianiu prawdy tak, jakby to prawda była kłamstwem. Odnosi się to zwłaszcza do świata polityki, środków przekazu, medycyny, wymiaru sprawiedliwości oraz nauk o człowieku (por. W. Schockenhoff, Zur Lüge verdammt, Freiburg 2000, s. 106).

[4] Por. M. Dziewiecki, Państwo, światopogląd i wychowanie, w: „Wychowawca”, nr 11 (2001), s. 5-6.

[5] Jako „niepoprawne” politycznie czy pedagogicznie są traktowane wszystkie te prawdy i fakty, które stanowią zagrożenie dla dominujących ideologii, gdyż demaskują absurdalność ich twierdzeń oraz negatywne konsekwencje ich aplikacji praktycznych.

[6] Por. C. R. Rogers, On becoming a person, Boston 1961. C. R. Rogers, Terapia nastawiona na klienta. Grupy spotkaniowe, Wrocław 1991.

[7] Por. M. Dziewiecki, Wychowanie: mity, ideologia i realizm, w: „Katecheta”, nr 2/2003, s. 56-60.

[8] Por. M. Dziewiecki, Demaskowanie zagrożeń wychowawczych, w: „Wychowawca”, nr 12 (2000), s. 4-5.

[9] Por. Bauman Z., Ponowoczesność jako źródło cierpień, Warszawa 2000.

[10] Por. M. Dziewiecki, Odrzucenie norm moralnych i wartości duchowych, w: V. Kmiecik (red.), Od konfrontacji do dialogu, Wydawnictwo Gaudium, Lublin 2003, s. 187-202.

[11] Por. Życiński J., Wyzwania duszpasterskie w kulturze postmoderny, „Więź”, nr 1 (2002), s. 13-25.

[12] Szczegółowe analizy na temat katolickiej koncepcji wychowania w świetle dokumentów Kościoła zob. S. Dziekoński, Rozwój wychowawczej myśli Kościoła na przestrzeni ostatnich wieków, Wydawnictwo UKSW, Warszawa 2004.

[13] Por. W. Brezinka, Erziehung in einer wertunsicheren Gesellschaft, Basel 1993.

Poleć innym!

  • Facebook
  • Twitter
  • Delicious
  • LinkedIn
  • StumbleUpon
  • Add to favorites
  • Email
  • RSS

Dyskusja

Tagi:
Email
Print
WP Socializer Aakash Web