Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego, rok C, 20.04.2025 r. – komentarz do Ewangelii
Czy nie zgubiliśmy Chrystusa?
● Rozważa: ks. Jakub Dzierżak ●
Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego, rok C (20.04.2025 r.)
Ewangelia: Łk 24,13–35 (Ewangelię tę można odczytać w Niedzielę Zmartwychwstania podczas Mszy wieczornej) ●
Kryzysy, skandale, zgorszenia, byle jacy kapłani, Kościół „niedzisiejszy”, głód prawdziwej miłości, samotność, skupienie na samym sobie. To różne wirusy, które obecnie nas atakują. Słowo Boże w największą uroczystość całego roku pokazuje nam, jakie jest remedium i gdzie szukać nadziei.
Czy nie zgubiliśmy przypadkiem Chrystusa?
Fragment Ewangelii według świętego Łukasza o uczniach idących do Emaus to z jednej strony bardzo nieprzyjemna diagnoza wewnętrznego stanu tych uczniów, ale z drugiej strony wiadomość niosąca niezwykłą nadzieję na przyszłość. Po śmierci krzyżowej Jezusa wśród grona Apostołów i uczniów zapanował głęboki smutek i zagubienie. Wydawało się, że to już koniec wspaniałej przygody, którą rozpoczęli ze swoim Mistrzem trzy lata wcześniej. Dla nas, którzy znamy już całą historię, może wydawać się nieprawdopodobne, że nie dotarły do nich słowa Pana o tym, że trzeciego dnia zmartwychwstanie, a przecież powtarzał do przynajmniej kilkukrotnie. Jedyną osobą, o której wiemy na pewno, że zachowała wiarę w cichości swojego Serca, była Matka Najświętsza. Dwóch anonimowych uczniów (jedna z pieśni kościelnych mówi, że to Ewangelista Łukasz oraz Kleofas, ale nie mamy na to dowodów) postanowiło opuścić wspólnotę w Jerozolimie i udać się do niedalekiej wioski Emaus. Trudno powiedzieć, dlaczego podjęli taką decyzję. Być może tam mieszkały ich rodziny i chcieli po prostu wrócić do domu po tych tragicznych wydarzeniach. Wrócić do starego życia przed powołaniem przez Jezusa.
W pewnym momencie do tych dwóch zagubionych mężczyzn dołączył inny mężczyzna i zaczął rozmawiać z nimi. W miarę ich opowiadania, rozmówca wydobywał ukryte w nich poczucie rozczarowania oraz zniechęcenie. Nie takiego zakończenia się spodziewali. Wyobrażali sobie swojego Nauczyciela zupełnie inaczej, a On jednak przegrał z Żydami. Chrystus, którego nie rozpoznali, cierpliwie przypominał im to wszystko, o czym już wcześniej słyszeli. To wszystko, co stało się z ich Mistrzem, zostało zaplanowane. To nie był tragiczny wypadek, ale On miał zostać ukrzyżowany i po trzech dniach miał powstać z martwych. Serca mężczyzn zaczęły bić coraz mocniej, choć jeszcze ich oczy nie otworzyły się na tyle, aby rozpoznać Zmartwychwstałego. Stało się to wieczorem, gdy usiedli razem przy stole i On połamał chleb – poznali Go podczas Eucharystii.
Czy nie zgubiliśmy przypadkiem Chrystusa?
Zbliża się wybuch wielkanocnej radości, usłyszymy radosne „Alleluja”, spotkamy się w gronie rodzinnym. Liturgia Triduum Paschalnego ukaże nam cudowne znaki Bożego działania. Jednocześnie nie możemy przejść obojętnie obok trudnej rzeczywistości, jaką jest kryzys Kościoła – choć może w Polsce jeszcze nie tak bardzo widoczny, ale postępujący – oraz kryzys prawdziwej wiary w Jezusa Chrystusa w poszczególnych sercach nas, katolików. Widzimy coraz więcej zobojętnienia wobec Kościoła, coraz więcej wrogości; widzimy nowe ideologie, trendy, wizje człowieka, pomysły na oświatę, które mają uczynić z nas idealnych Europejczyków – bez Boga. W naszych rodzinach przeżywamy różne kryzysy, trudne chwile, może choroby, odejścia, rozpady relacji. Gdzie jest w tym wszystkim Chrystus? Gdzie, jako Kościół i jako pojedyncze osoby, mamy szukać umocnienia i pocieszenia? Tam, gdzie znaleźli to uczniowie z Emaus – w Eucharystii oraz budowaniu osobistej, serdecznej przyjaźni z Chrystusem. Oczywiście, nie popadajmy w skrajność, że sama modlitwa wszystko załatwi. Bez Chrystusa jednak nic nie możemy uczynić. Bez Chrystusa ciągle pozostanie w nas głód Boga, głód prawdziwej miłości, który słychać coraz bardziej w obecnym społeczeństwie, choć nie pisze się o nim w mediach.
Zmartwychwstanie to nadzieja na naszą przyszłość. Potrzebujemy Chrystusa, adoracji, częstej Komunii świętej, powrotu do zdrowej, tradycyjnej nauki Kościoła. Tutaj jest droga do prawdziwej, głębokiej radości i przezwyciężenia kryzysów.
Niech Chrystus Zmartwychwstały obudzi w Waszych sercach tę nadzieję, pragnienie budowania relacji z Nim oraz konkretne postanowienia, aby to uczynić!
————–
Ks. Jakub Dzierżak – prezbiter diecezji rzeszowskiej, pochodzący z Sanktuarium pw. Matki Bożej Łaskawej w Chmielniku. Święcenia kapłańskie przyjął z rąk Ks. Bp. Jana Wątroby w 2020 roku. Studiuje nauki biblijne na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II.
Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
W pierwszy dzień tygodnia dwaj uczniowie Jezusa byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej o sześćdziesiąt stadiów od Jeruzalem. Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były jakby przesłonięte, tak że Go nie poznali.
On zaś ich zapytał: «Cóż to za rozmowy prowadzicie z sobą w drodze?» Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: «Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało».
Zapytał ich: «Cóż takiego?»
Odpowiedzieli Mu: «To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A my spodziewaliśmy się, że On właśnie miał wyzwolić Izraela. Ale po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało. Nadto, jeszcze niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli».
Na to On rzekł do nich: «O, nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?» I zaczynając od Mojżesza, poprzez wszystkich proroków, wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego.
Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: «Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił». Wszedł więc, aby zostać wraz z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy otworzyły się im oczy i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili między sobą: «Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?»
W tej samej godzinie zabrali się i wrócili do Jeruzalem. Tam zastali zebranych Jedenastu, a z nimi innych, którzy im oznajmili: «Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi». Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze i jak Go poznali przy łamaniu chleba.