IV Niedziela Adwentu (C), 22.12.2024 – komentarz do Ewangelii
Głos rozwesela!
● Rozważa: ks. Mikołaj Czurczak●
IV Niedziela Adwentu, rok C (22.12.2024)
Ewangelia: Łk 1,39–45 ●
Czy najlepszą rzeczą, jaką możemy zrobić z okazji Bożego Narodzenia, nie jest naśladowanie Jubilata, Jego Matki oraz Ich uczynków?
Ilekroć zbliża się Boże Narodzenie, myślimy o wystroju w różnym rozumieniu. Przystrajamy domy, urzędy, sale lekcyjne. Uczestnicząc w okresie świątecznym w różnych spotkaniach opłatkowych, w rodzinnym gronie w wigilii, czy też udając się na nie, staramy się zawsze dobrze wyglądać. Może też coś udało się nam w ostatnim czasie osiągnąć i przy takich spotkaniach chcielibyśmy zostać przez innych docenieni. Jednak w tym wszystkim to siebie stawiamy w centrum, a nie Tego, którego urodziny obchodzimy. A czy najlepszą rzeczą, jaką możemy zrobić, nie jest naśladowanie Jubilata, Jego Matki oraz Ich uczynków?
Scena z dzisiejszej Ewangelii następuje zaraz po opisie Zwiastowania. W tym momencie Maryja nie osiada na laurach, iż teraz wszyscy mają ją czcić, bo jest Bożą Matką, ale skoro tylko dowiaduje się, że jej krewna jest w ciąży, myśli o niej i rusza, by jej pomóc. Można powiedzieć, że widzimy pierwszą procesję z Najświętszym Sakramentem. Kiedy idziemy w procesji, idziemy z jakąś nadzieją i zostawiamy swoje codzienne troski. Nigdy nie mamy obowiązku uczestniczyć w procesji. Skoro zatem uczestniczymy w niej bez korzyści i interesów, musi nam to sprawiać jakąś radość.
Gdy cofniemy się dziesięć wieków wstecz do czasów króla Dawida, też zobaczymy bardzo podobną procesję. Król udaje się tak samo w górę – nie do Elżbiety, lecz tym razem do domu Obed-Edoma, by sprowadzić do Jerozolimy Arkę Przymierza, by lud radował się obecnością Boga pośród siebie. Jak się przyjrzymy, zarówno droga do Elżbiety, jak i droga po Arkę są pod górkę. Idąc w góry, możemy zabrać tylko najbardziej potrzebne rzeczy. Stąd pierwsza uwaga, aby nasze świąteczne wyjścia, spotkania z bliskimi, nie miały na celu pokazania siebie, swoich rzeczy czy osiągnięć, ale spotkanie z najbliższymi, które to mają wnieść radość w ich dom. Jak widzimy, Elżbieta – która była smutna ze wstydu, ponieważ jej mąż nie mógł mówić, bo nie uwierzył Aniołowi, że zostanie ojcem, mógł być źle postrzegany jako ten, którego Bóg za coś ukarał – gdy tylko Maryja ją pozdrawia, momentalnie wydaje radosny okrzyk.
Scena z domu Zachariasza powinna nam też przypomnieć, że dźwięk nie tylko sprawia radość, kiedy przestajemy mówić o sobie, ale czasem: kiedy ktoś kogokolwiek usłyszy. Niestety obecne czasy, w których króluje elektronika i Internet, sprawiają, iż ludzie często rezygnują z podróży, odwiedzin, a nawet telefonów, ponieważ wolą napisać wiadomość, przez co – jak sądzą – zaoszczędzą czas. Wielu jednak, choć pozytywnie odpowiada na takie wiadomości, wiele by dało, żeby móc się z kimś spotkać lub porozmawiać. Stąd pomyślmy o tym – szczególnie też wybiegając do przodu i patrząc na hasło Roku Jubileuszowego: ,,Pielgrzymi nadziei” – i wybierzmy się w podróż do tego, o kim może zapomnieliśmy, by i jego nadzieja na spotkanie i radość z drugim mogła się spełnić.
————–
ks. Mikołaj Czurczak – kapłan Diecezji Rzeszowskiej, w maju 2023 roku przyjął święcenia kapłańskie. Obecnie pełni posługę wikariusza w parafii p.w. Bożego Ciała i Matki Bożej z Lourdes w Rzeszowie.
Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w ziemi Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona głośny okrzyk i powiedziała:
«Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto bowiem, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jest, która uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Jej od Pana».