Pożegnaliśmy śp. ks. kan. Grzegorza Ignora – syna mikstackiej parafii
10 grudnia odszedł do Pana śp. ks. kan. Stanisław Grzegorz Ignor – syn mikstackiej parafii. Uroczystości pogrzebowe odbyły się 14 grudnia w Mikstacie. Mszy świętej pogrzebowej przewodniczył ordynariusz diecezji kaliskiej bp Damian Bryl, zaś homilię wygłosił ks. Waldemar Wiertelak – kapłan pochodzący z parafii w Pogrzybowie, gdzie ks. kan. Grzegorz przez 24 lata posługiwał jako proboszcz.
Na początku kaznodzieja przywołał najważniejsze wydarzenia z życia śp. ks. kan. Stanisława Grzegorza Ignora, który po ukończeniu seminarium duchownego w Pelplinie przyjął święcenia kapłańskie 21 maja 1972 roku w Gdyni. Po święceniach posługiwał w ówczesnej diecezji chełmińskiej oraz toruńskiej. Od 1 lipca 1996 został inkardynowany do diecezji kaliskiej, gdzie podjął posługę proboszcza w parafii św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Pogrzybowie. 30 czerwca 2020 roku przeszedł na emeryturę i zamieszkał w rodzinnym Mikstacie, i tutaj odszedł do Pana w godzinie miłosierdzia 10 grudnia bieżącego roku.
Kaznodzieja przywołał słowa, które ponad pięćdziesiąt lat temu umieścił ks. Grzegorz na obrazku prymicyjnym „Miłością bratnią z głębi prostego serca, bracia i siostry, kochajmy jedni drugich”, akcentując, że stały się one dewizą jego kapłańskiej posługi Bogu i ludziom. Ks. Waldemar podkreślił, że zebraliśmy się, by oddać ostatnią przysługę śp. ks. kan. Grzegorzowi, który w życiu zebranych w świątyni pełnił różne role. Kaznodzieja podzielił się swoim osobistym świadectwem spotkania z ks. kanonikiem, podkreślając, że jego lata seminaryjne zbiegły się z jego posługą w parafii w Pogrzybowie, a następnie zwrócił uwagę, że żegnając osobę nam bliską, powinniśmy powiedzieć trzy słowa.
Pierwsze słowo to dziękuję. Słowa podziękowania należą się ks. kanonikowi za jego szczerość, prostotę, bezpośredniość i to, o co w życiu tak trudno – za autentyczność. Wspominając zmarłego kapłana, kaznodzieja wskazał, że wielokrotnie podkreślał on, że chce być sobą, także ze swoimi wadami i słabościami. Prostota i sumienność w wypełnianiu posługi kapłańskiej, zwłaszcza tej w konfesjonale, to kolejny ważny rys jego osobowości, który wybrzmiał w homilii. Ksiądz Waldemar mówił, z jaką wielką starannością ks. Grzegorz przygotowywał się do kazań i wszystkich nabożeństw. Wskazał, że był człowiekiem niezwykle pracowitym, sumiennym, stawiającym wymagania innym, ale przede wszystkim sobie. Kaznodzieja zaakcentował, że ks. kanonik był dla innych, ale inni byli też dla niego. Zachęcał zebranych, by o tym, że kogoś cenimy, mówili za życia tej osoby.
Drugie ważne słowo to przepraszam. Przepraszamy Pana Boga za grzechy i słabości ks. Grzegorza, za te wszystkie momenty w jego życiu, w których nie do końca wypełniał wolę Bożą. Czynimy to poprzez modlitwę, zamówione Msze Święte, ofiarowane Komunie św. – zaznaczył kaznodzieja.
Kontynuując, kaznodzieja powiedział: „przepraszając, trzeba abyśmy powiedzieli jeszcze to trzecie słowo – proszę. Prosimy więc o życie wieczne dla zmarłego kapłana, ale prosząc o życie wieczne, jeśli kochaliśmy go, jeśli go ceniliśmy, to trzeba, byśmy poprosili o to życie wieczne dla nas tutaj zebranych”. Ks. Waldemar wskazał, że my mamy jeszcze czas, ale śp. ks. kanonik może już tylko liczyć na naszą pomoc. Zachęcał, by troska o drugiego człowieka, która była tak ważna dla zmarłego, była także naszym udziałem.
Kierując słowa podziękowania do zmarłego kapłana, kaznodzieja dziękował za to, że starał się być dobrym człowiekiem, bo jak powiedział „trzeba być najpierw dobrym człowiekiem, by być dobrym kapłanem”.
Po błogosławieństwie nadszedł czas na słowa pożegnania zmarłego kapłana wypowiedziane przez przedstawicieli parafii, w których posługiwał śp. ks. kan. Grzegorz, kolegę kursowego ks. dra Edwarda Kampena, ks. Ryszarda Zielińskiego – syna mikstackiej parafii. Po obrzędzie ostatniego pożegnania kondukt żałobny wyruszył w kierunku cmentarza parafialnego, gdzie zgodnie z wolą zmarłego, zostało złożone jego ciało.
Ostatnie trzy lata życia ks. kanonik przeżył tu, wśród nas. W naszym parafialnym wieczerniku dzieliliśmy z nim radość dziękczynienia za 50 lat kapłaństwa. Były to lata naznaczone chorobą i cierpieniem, ale i pięknym świadectwem służby Bogu i ludziom do końca. Za sprawowane Msze Święte, posługę w konfesjonale, wygłoszone kazania, zwłaszcza te poniedziałkowe u św. Rocha i świadectwo życia modlitewnego, za przykład troski o groby tych, którzy odeszli, pragnę – jako proboszcz mikstackiej parafii – ks. kan. Grzegorzowi powiedzieć „Bóg zapłać!”. Chociaż smutek przepełnia nasze serca, to jest w nich i nadzieja, że życie ludzkie zmienia się, ale się nie kończy i ks. kan. Grzegorz jest już w Królestwie Bożym, do którego prowadził spotykanych na drogach kapłańskiej posługi ludzi i do którego przez całe życie dążył.
Potraktujmy słowa „Miłością bratnią z głębi prostego serca, bracia i siostry, kochajmy jedni drugich”, które pozostawił nam zmarły kapłan, jako testament, dewiza pozostawiona nam na dalszą wędrówkę przez życie.
Ks. Krzysztof Ordziniak