III Niedziela Adwentu rok B, 13 grudnia 2020 – komentarz do Ewangelii
Radość!
● Rozważa: ks. Szymon Kłak ●
III Niedziela Adwentu, rok B (13.12.2020)
Ewangelia: J 1, 6-8. 19-28 ●
Ciesz się, nawet w tak niekoniecznie radosnych czasach.
Tylko z czego tu się cieszyć? Pandemia – ludzie chorują, umierają, izolują się, nie spotykają, nie wychodzą. Dla niektórych zdalna praca, zdalne nauczenia. Siedzenie w jednym miejscu, w jednym domu, wciąż z tymi samymi ludźmi. Uff… nieraz nie idzie wytrzymać. Jakby tego było mało, nie dość, że w domu niespokojnie, to jeszcze na ulicy, w telewizji, radiu, internecie. Same przygnębienia. Dojmujący klimat, dobijająca atmosfera. Nawet Last Christmas nie brzmi tak jak dawniej, już tak nie cieszy… Kiedy się to wszystko skończy? W dodatku – co ze świętami? Niby będą, ale z pewnością inne niż zwykle. To już nie to samo. Pytanie – czy to w ogóle będą święta?
I z czego tu się cieszyć? Raczej jest nad czym zapłakać. Pozostają nam tylko radosne wspomnienia i sentymenty, nic poza tym. No właśnie – czy na pewno?
Chyba trudniej wyobrazić sobie bardziej sprzyjający klimat do przeżywania Adwentu. Czekamy na przyjście Pana, na Jego światło, które ma rozbłysnąć w ciemnościach świata, ma je ostatecznie pokonać, przezwyciężyć. Teraz, w obecnej sytuacji społecznej, pandemicznej, bardzo mocno i dobitnie doświadczamy tych ciemności, tej bezradności wobec choroby, zarówno choroby ciała, jak i przede wszystkim choroby ducha – grzechu. Widzimy ich ekspansję, wypływ gwałtowny oraz intensywny, który może niektórych naprawdę solidnie przestraszyć podtopieniem. Ale właśnie fakt, że nie widzimy znikąd pomocy, fakt rozczarowania światem – dostrzegamy jego wadliwość, słabość, widzimy,
że nie spełnia naszych oczekiwań – może nas otworzyć na realne zatęsknienie za Bogiem. Może sprawić, iż w tym roku zdobędziemy się na zawołanie, które nie będzie już wyuczoną pobożną formułką, ale treścią naszego życia, szczerym okrzykiem płynącym
z głębi naszych serc: PRZYJDŹ PANIE JEZU! Potrzebujemy Cię, bo sami nie dajemy rady. Potrzebujemy Cię, bo jesteśmy bezradni, bo żyjemy w ciemności, pośród zła. Przyjdź tu i pomóż, wesprzyj, umocnij, spełnij nasze najskrytsze pragnienia, bo tylko Ty możesz to zrobić. Tylko Ty, nikt inny.
Liturgia Słowa Niedzieli Radości zapewnia, że Pan przyjdzie. Jezus naprawdę nadejdzie – zapowiada Go Jan Chrzciciel. Przyjdzie, żeby nas zbawić. Raz na zawsze odmienić nasz los. Przyniesie szczęście prawdziwe, nie iluzoryczne, udawane, krótkotrwałe, ale wieczne. Przyjdzie do nas jak lekarz, żeby opatrywać złamane ludzkie serca. Przyjdzie z dobrą nowiną, która pokrzepi nas ubogich (duchowo, moralnie, materialnie). Przyjdzie z wyzwoleniem od więzienia grzechu i śmierci. Dlaczego to (z)robi? Bo nas kocha, nieskończenie mocno. Jesteśmy Jego ukochanymi dziećmi, dlatego chce obdarować nas wszystkim tym, co najlepsze.
Cieszmy się, radujmy!
No właśnie, tylko co jeszcze zrobić, żeby zaistniałe okoliczności szybko tej radości nie przygasiły? Z pomocą przychodzi nam tutaj św. Paweł i mówi wprost: nieustannie się módl, trwaj przy Bogu, dziękuj Mu. Wtedy Twoja radość nie będzie powierzchowna, ale będzie z tobą zawsze. Radość jest znakiem bliskości z Bogiem. Dzięki byciu z Panem, czyli dzięki modlitwie, otrzymujemy Ducha, który pomaga nam walczyć z trudnościami. Ten Duch daje nam również pewność, że nie musimy polegać tylko na sobie samych, ale jest Ktoś, kto zajmie się naszymi trudnościami chętnie i zdecydowanie lepiej od nas. I Ten Ktoś jest naprawdę blisko.
Nie dajmy odebrać sobie tej radości. Pan przyjdzie, Jego Słowo nie kłamie. Uwierzmy
w to, a nasze serca wypełni prawdziwa Boża radość.
————–
ks. Szymon Kłak – neoprezbiter, absolwent Wyższego Seminarium Duchownego
w Rzeszowie, wikariusz w parafii pw. Świętej Trójcy w Czudcu.
Słowa Ewangelii według Świętego Jana
Pojawił się człowiek posłany przez Boga – Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz został posłany, aby zaświadczyć o światłości.
Takie jest świadectwo Jana. Gdy Żydzi wysłali do niego z Jerozolimy kapłanów i lewitów z zapytaniem: «Kto ty jesteś? », on wyznał, a nie zaprzeczył, oświadczając: «Ja nie jestem Mesjaszem».
Zapytali go: «Cóż zatem? Czy jesteś Eliaszem?» Odrzekł: «Nie jestem». «Czy ty jesteś prorokiem?» Odparł: «Nie». Powiedzieli mu więc: «Kim jesteś, abyśmy mogli dać odpowiedź tym, którzy nas wysłali? Co mówisz sam o sobie?»
Powiedział: «Jam głos wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską, jak rzekł prorok Izajasz». A wysłannicy byli spośród faryzeuszów. i zaczęli go pytać, mówiąc do niego: «Czemu zatem chrzcisz, skoro nie jesteś ani Mesjaszem, ani Eliaszem, ani prorokiem?» Jan im tak odpowiedział: «Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała».
Działo się to w Betanii, po drugiej stronie Jordanu, gdzie Jan udzielał chrztu.