Homeopatia jako onicjacja okultystyczna
Z dr. hab. Aleksandrem Posackim SJ, filozofem i demonologiem rozmawia dr Jurij Dawidow (wywiad tłumaczony z języka rosyjskiego)
Ksiądz Profesor twierdzi, że homeopatia to coś więcej niż medycyna. Dlaczego?
Z punktu widzenia filozofii i historii idei homeopatia w sposób oczywisty przekracza kompetencje lekarza (który w tym przypadku dotyka jedynie „wierzchołka góry lodowej”). Jest ona związana z pewnym złożonym światopoglądem oraz kryptoreligijnym kultem. W ideologii homeopatii występują bowiem idee, które pochodzą z gnostycyzmu (nurt filozoficzno-religijny, akcentujący „naturalne” ubóstwienie człowieka), hermetyzmu (głoszący monistyczną jedność i niepodzielność wszechświata) oraz Orientu. Dominują więc w niej monizm, czyli pogląd, w myśl którego cała rzeczywistość ma tę samą naturę, oraz panteizm, który ubóstwia idolatrycznie każdy rodzaj stworzenia. Dotyczy to także antropologii, która często odwołuje się do idei ciała astralnego, ulubionej koncepcji ezoteryków i okultystów. Z kolei idea holizmu (jedności ducha, duszy i ciała), na którą powołuje się homeopatia, to forma monizmu (gdzie zamazane są zasadnicze różnice między duchowością a materią lub energią). Tymczasem antropologia chrześcijańska jest całościowa, ale nie monistyczna. Te idee są niezgodne z wizją chrześcijańską, a ich propagowanie powoduje zagrożenie duchowe. Monizm jest błędem filozoficznym, a panteizm został odrzucony przez Kościół na Soborze Watykańskim I. Dlatego w ich ocenie ma prawo zabrać głos filozof, teolog czy historyk idei, a nie tylko lekarz.
Światopogląd – to jasne, ale dlaczego kult?
Podstawą homeopatii są założenia ontologiczne oraz model antropologii okultystycznej zrodzonej w renesansie, która propagowała koncepcje Paracelsusa. Jest to naturalistyczne spojrzenie na całość bytu ludzkiego. Jednocześnie podstawą tej koncepcji jest założenie istnienia siły kosmicznej, czyli vis vitalis, która ma rzekomo charakter „boski”. Nie jest to teza weryfikowalna naukowo, ale stanowi założenie światopoglądowe, mające wyraźnie charakter parareligijny, kultyczny czy inicjacyjny.Nieprzypadkowo takie podejście kultyczne spotykamy w traktowaniu leków homeopatycznych, gdy twierdzi się, że lekarstwo samo rozpoznaje chorego itp.
Czy ma to jakiś związek z „religią masonerii”?
Dla historyka idei czy socjologa wiedzy to dosyć oczywiste. Nie bez znaczenia jest fakt, że Samuel Hahnemann, podobnie jak twórca „magnetyzmu zwierzęcego” Anton Mesmer (prekursor hipnozy i bioenergoterapii), miał osobiste, inicjacyjne powiązania wolnomularskie, a jego gnostycka ideologia odpowiada światopoglądowi masonerii, co można udowodnić naukowo, bez żadnych sentymentów czy uprzedzeń. W tego typu argumentacji bierze się pod uwagę fakt, iż Hahnemann uwikłany był w tradycję ezoteryczno-inicjacyjną masonerii, mając także do samego Jezusa Chrystusa stosunek niejasny czy nawet lekceważący. Hahnemann ponadto inspirował się bezpośrednio ideami Mesmera, który także miał panteistyczny obraz świata (związany z wiarą w astrologię), zaś jego „magnetyczne” teorie również były inspirowane przez tajemne doktryny masońskie, co wykazali wybitni uczeni francuscy Leon Chertok i Raymond de Sassure. W rozeznaniu duchowym płynącym z poziomu wiary trudno nie dostrzec tych faktów, nawet jeśli należy być powściągliwym, gdy chodzi o interpretację. Należy wszakże zauważyć, że nie chodzi tu przede wszystkim o osobiste relacje Hahnemanna czy Mesmera z masonerią, ale o związek ich teorii z tą właśnie ezoteryczną doktryną. Nie chodzi tu o samą masonerię, ale właśnie o ezoteryzm.
Czy pseudonauka i ezoteryzm są ze sobą powiązane?
Tak, wskazuje na to historia idei. Jednak zarówno pseudonauka, jak i ezoteryzm są dzisiaj lekceważone, choć w większym stopniu ten ostatni. Wynika to z niewiedzy.
Ogłoszenie przez Naczelną Radę Lekarską 4 kwietnia 2008 r. tez o nienaukowości homeopatii i wynikających stąd zagrożeniach należy uznać za ważne, a może nawet przełomowe w Polsce wydarzenie, zwłaszcza że chodzi tu o interwencję na wysokim szczeblu, bardzo kompetentnych ludzi – profesorów nauk medycznych czy biologicznych. Do tej pory ingerowały pojedyncze jednostki.
Pseudonauka jest często związana z ezoteryzmem i okultyzmem. To ukazuje historia, także najnowsza. Na przykład pseudonaukowa i zbrodnicza eugenika nazistów, związana ściśle była z okultystyczną teorią ras przejętą od Heleny Bławatskiej, co udowodnił m.in. oksfordzki prof. Nicolas Goodrick-Clark.
Pusta przestrzeń pseudonauki umożliwia obecność nieznanych sił. To się wzajemnie równoważy. Dlatego stwierdzenie zaistnienia pseudonauki często pośrednio wskazuje na możliwość działania sił ezoterycznych, okultystycznych czy tajemnych.
To dlatego mówi się, że homeopatia to coś więcej niż efekt placebo?
Tak, bo działa także na dzieci i zwierzęta.Jeżeli to jest pseudonauka, to mamy do czynienia także z wymiarem ezoterycznym czy okultystycznym.
Może jednak chodzi o jeszcze niezbadane czy nieudowodnione naukowo naturalne zjawiska?
Problem nienaukowości homeopatii nie dotyczy tylko jej samej. Nie chodzi jedynie o kwestię specyficznego działania „lekarstw” homeopatycznych, lecz o podstawy nauk przyrodniczych, które dla homeopaty muszą przedstawiać się inaczej niż dla tradycyjnego fizyka. Spór pomiędzy tzw. medycyną alternatywną a medycyną tradycyjną nie jest tylko sporem pomiędzy dwoma poglądami medycznymi, lecz stawia on pytanie o ważność całej nauki. Przede wszystkim krytykowany jest fakt, że w homeopatii lekceważy się wszystkie trzy zasady termodynamiki oraz inne prawa fizyki i chemii, o czym wspominają polscy naukowcy, wspomniani eksperci Naczelnej Rady Lekarskiej.
Homeopatia uważa, że podstawowe prawa natury, które do tej pory uznawano za prawdziwe, nie obowiązują, twierdzą wybitni profesorowie Rainer Wolf i Jurgen Windeler. Taka jest opinia na temat homeopatii 10 ekspertów Naczelnej Rady i wielu innych profesorów na całym świecie, zwłaszcza z obszaru niemieckojęzycznego. Najbardziej radykalnymi krytykami homeopatii są badacze niemieccy, szczególnie kompetentni, wnikliwi i odpowiedzialni. Profesor Otto Prokop zalicza homeopatię do „medycznego okultyzmu”. W Niemczech homeopatia ma najmniejsze powodzenie. Kompetencja i uczciwość intelektualna jest tam często silniejsza od chęci zysku. W Polsce patrzy się na to przez palce.
Szkoda! Przecież tu chodzi o ludzkie dobro!
Pisząc krytycznie o homeopatii mamy na względzie tylko ludzkie dobro, żadnych zysków czy interesów. Czasem „w nagrodę” otrzymujemy obelgi i prześladowania. Nie można jednak tych naukowych opinii lekceważyć i zwalczać, ale co najwyżej wejść w merytoryczną dyskusję, a tego nie ma. To jest znak czasu i dlatego nie należy milczeć. Można i trzeba wszystko badać, ale nie powinno się rozpowszechniać tez niesprawdzonych, zwłaszcza w medycynie. To jest nieuczciwe i niebezpieczne zarówno dla ludzi, jak i prawdomówności w kulturze.
Powinny odbywać się interdyscyplinarne spotkania, ale jest to trudne, bo wielu homeopatów to ezoterycy, którzy ponadto są zorientowani na zysk, co utrudnia wolność badań. Nikogo nie osądzam, choć jako intelektualista mam prawo oceniać sposób myślenia, wagę argumentów czy metodologię. To nie jest bezpośredni osąd moralny, ale opinia, która może być także początkiem oceny duchowo-moralnej tego złożonego zjawiska.
Dlaczego wielu homeopatów to ezoterycy?
Światopoglądowe podstawy klasycznej homeopatii są porównywalne z podstawowymi założeniami obecnie tak rozpowszechnionego ezoterycznego obrazu świata. Dlatego nawet patrząc na homeopatię tylko powierzchownie, należy ją określić jako „ezoteryczną metodę uzdrawiania”. Stąd ideologia homeopatii ze względu na swą strukturę przyciąga ezoteryków. To jest dodatkowy fakt, który obciąża homeopatię, niezależnie od jej problematyczności samej w sobie. Według ks. Clemensa Pilara, który obronił doktorat na temat homeopatii na uniwersytecie w Wiedniu, 90% homeopatów to ezoterycy. Podobnie twierdzi czołowy badacz sekt w Rosji, prawosławny ekspert, prof. Aleksander Dworkin. Zresztą także dr Adolf Voegeli, słynny lekarz homeopata, potwierdził fakt, iż duży procent homeopatów posługuje się w swojej pracy wahadełkiem.
Istnieją także grupy, w których poszukiwania odbywają się podczas seansów spirytystycznych, za pośrednictwem mediów, które proszą przywoływane duchy o informacje. Zresztą największe współczesne medium i spirytysta, Edgar Cayce, popierał homeopatię, otrzymując wizję jej zastosowania w doświadczeniu transowym. Ośrodki homeopatyczne np. w Niemczech czy Francji stale poszukują mediów do wytwarzania środków homeopatycznych. Także w antropozofii, opartej na doświadczeniu mediumicznym, występuje gloryfikacja tego rodzaju medycyny.
Jeśli ci ezoterycy czy okultyści są „kierownikami duchowymi” pacjentów, to tym gorzej. Albowiem homeopatia, a także homeopaci – z założenia postulowanego przez samego Hahnemanna – ingerują w życie wewnętrzne czy duchowe człowieka, swoiście je interpretując i przedefiniowując. Homeopatia jest popularna także ze względu na specyficzną więź pomiędzy pacjentem a lekarzem, który poznaje całe życie chorego, ale też je po swojemu interpretuje, zwykle w sposób niezgodny z tradycją chrześcijańską.
A jeśli homeopata nie jest świadomym ezoterykiem i zapisuje jedynie tabletki wyprodukowane fabrycznie, nie ingerując zbytnio w życie pacjenta, to czy istnieje wtedy jakieś niebezpieczeństwo?
Mówiliśmy już, że homeopatia sama w sobie jest określonym światopoglądem, a nawet potencjalnym religijnym kultem sama w sobie, niezależnie od tego, przez kogo jest transmitowana. Jeśli ponadto pochodzi ona z tajemnej tradycji wolnomularskiej, wówczas jest jakby symbolicznym reprezentantem obydwu tych tradycji, tradycji religijnej i ezoterycznej jednocześnie. Obydwie obce są chrześcijaństwu. Zresztą badania dr Pilara pokazują, że homeopatia posługuje się symbolizmem właściwym dla religii. Ponadto rozczłonkowanie homeopatii, walki szkół oraz wzajemne anatemy wskazują na to, że homeopatia w swoich podstawowych założeniach ma faktycznie sporo wspólnego z religią.
Kontrowersje powstałe obecnie wokół tej koncepcji wynikają także z faktu, że homeopatia należy do tych „terapii”, które czerpią swoją siłę i skuteczność z mocy symboli. Mogłoby to wskazywać na fakt, że homeopatia to tradycja inicjacyjna (przekazywana przez ludzi i rzeczy-fetysze w formie „leku”), oparta jednocześnie na pseudoreligii i pseudonauce. Ten właśnie parareligijny i „symboliczny” – i przez to inicjacyjny – charakter homeopatii udowadnia w swojej pracy doktorskiej ks. Pilar (Symbole der Heilung – Symbole des Heils?, Wien 2004). Skutki takiej inicjacji mogą być niebezpieczne duchowo, a w następstwie psychofizycznie. Mogą pojawić się zaburzenia psychiczne, a nawet psychotyczne.
Chodzi więc o inicjację?
Dokładnie o to chodzi. Inicjacja jest związana z „realizmem symbolicznym”, który dobrze był rozumiany w chrześcijańskiej myśli greckiej (ojcowie Kościoła, np. Klemens Aleksandryjski), gorzej w tradycji scholastycznej czy łacińskiej. W pokantowskiej myśli współczesnej i w psychologii symbol został sprowadzony wyłącznie do znaku, istniejąc jedynie w subiektywistycznej przestrzeni.
Inicjacja ma charakter całościowy i egzystencjalny, dotyczy całego człowieka: rozumu, woli, uczuć. Jest to całościowe doświadczenie egzystencjalno-duchowe, które prowadzi do duchowej transformacji. Kościół pierwotny dobrze zrozumiał ten proces duchowej przemiany, a katechumenat uczył tego w praktyce.
Rozumiem, że w homeopatii chodziłoby o coś przeciwnego?
Tak właśnie może być. Symetrycznym pojęciem jest kontrinicjacja, która także jest związana z „realizmem symbolicznym”. Inicjacja odnosi się do I przykazania Dekalogu, które jest najważniejsze. Kontrinicjacja łączy się z niebezpiecznym duchowo grzechem idolatrii, czyli naruszeniem I przykazania. Inicjacja chrześcijańska otwiera na Boga, kontrinicjacja zamyka na Niego i człowiek dusi się we własnym „ego”. Staje się początkowo agresywny, ale tak naprawdę wpada w rozpacz i depresję. Stopniowo traci ochotę do życia, może nawet umrzeć, często niespodziewanie.
Istnieje współzależność między inicjacją a światopoglądem i kultem. Aspekt medyczny to wierzchołek góry lodowej, związany jest integralnie z wizją świata, w tym z antropologią, czyli koncepcją człowieka. Inicjacja okultystyczna (kontrinicjacja), związana z grzechem idolatrii, przekazywana symbolicznie może zaistnieć bowiem przez tego rodzaju przedmiot homeopatyczny (fetysz) niezależnie od stopnia jego rozcieńczenia. Jeśli homeopata przekazujący lek-fetysz jest ponadto ezoterykiem czy okultystą, niebezpieczeństwo kontrinicjacji wzrasta. Z tego punktu widzenia udział w takim doświadczeniu „paramedycznym” ma walor duchowy i może być niebezpieczny dla całego życia, a w konsekwencji zbawienia.
Rozmowa ukazała się w listopadowym numerze “Miesięcznika Egzorcysta”.
Fot. YouTube