Dwudziesta Czwarta Niedziela Zwykła, 13 IX 2015 – komentarz do Ewangelii
● Rozważa: ks. Bohdan Dutko MS ●
Dwudziesta Czwarta Niedziela Zwykła (13 września 2015)
Czytania: Iz 50, 5-9a; Jk 2, 14-18
Ewangelia: Mk 8, 27-35 ●
Nie bierz nigdy za wzór postępowania człowieka, jakkolwiek byłby święty, gdyż szatan może ci przedstawić za przykład jego niedoskonałości. Weźmij sobie natomiast za wzór Chrystusa, który jest najdoskonalszy i najświętszy, a nigdy nie zbłądzisz”.
św. Jan od Krzyża
Lato tego roku zapamiętamy nie tylko z powodu upałów, ale także niespodziewanego napływu emigrantów do Europy. Nowa sytuacja wywołuje różne reakcje. Angela Merkel, kanclerz Niemiec, zapytana, jak zamierza chronić Europę i naszą kulturę przed islamizacją, odpowiedziała w sposób bardzo prosty: „Wszyscy mamy szansę, by przyznawać się do naszej religii, o ile ją tylko praktykujemy i w nią wierzymy. Miejmy odwagę powiedzieć, że jesteśmy chrześcijanami. Krzewmy dziś ponownie tradycję, by chodzić na nabożeństwa albo trzymać się Biblii”. Ale czy to wystarczy?
Ewangelia z bieżącej niedzieli mówi więcej. Opisuje tożsamość chrześcijanina.
Zaprzeć się siebie
Ksiądz abp Konrad Krajewski, w dniu konsekracji biskupiej, udzielając wywiadu Radiu Maryja powiedział, że jego rodziną są ci, do których posłał go Ojciec Święty: „Wielu z nich przyszło dziś na moje święcenia. Znam ich. Przyszli ze dwa dni temu do mnie do domu i mówili: „Proszę księdza, przestaniemy pić na księdza święcenia”. Dotrzymali słowa. Dziś było ich bardzo wielu w bazylice, a to jest ponad ich siły: wytrzeźwieć, wyprać swoje rzeczy i przyjść na święcenia, przynieść mi kwiaty. Nie wiem, skąd mieli pieniądze. To mi pokazało, że ja też muszę zaprzeć się samego siebie; że mam robić coś, co jest dla mnie niemożliwe, by reprezentować Ojca Świętego, reprezentować Miłosierdzie Boże”.
Zaprzeć się siebie, to zaprzeć się własnej woli, swoich pragnień! Wielu z nas słyszało, czym jest życie na głodzie alkoholowym czy narkotykowym. Nie sięgnąć po kieliszek, nie wziąć dawki… to jest zaparcie się! Mówi się, że kto sprzedał wszystkie swoje dobra, a nie oddał swojej woli Chrystusowi, ten nic nie uczynił!
Zaparcie się siebie to także deptanie swojej pychy. Pycha wynosi nas nad innych, sprawia, że patrzymy z góry i zaczynamy osądzać najpierw oczyma i sercem, a później też i językiem. Zaprzeć się, to zacząć żyć życiem Jezusa, a nie swoim! Nie chcemy się zaprzeć siebie, bo patrząc na nasze życie wydaje się nam, że to nie jest życie, że ten mąż, że ta moja wspólnota zakonna, ta teściowa… to nie jest życie! Kto traci życie z miłości do Chrystusa, ten je znajduje.
Weź twój krzyż
Patrzeć na krzyż i widzieć, że w nim jest miłość Chrystusa, to oznacza mieć wiarę! Brać go na swoje ramiona i modlić się „Bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi” nie jest to proste. Krzyż, nawet jeśli katechetycznie jest oświetlony, może odrzucać i łamać nasze serce, wolę i umysł. Bo przyjąć coś, co przychodzi wbrew nam, jest zgodą na krzyżowanie życia.
Przez ostatnie dwa lata rodzina moich przyjaciół niesie potężny krzyż choroby. Widziałem ich hiobowe dni, ich kroczenie przez ciemną dolinę – jak mówi psalm 23, w całkowitym zaufaniu Bogu. Ale widziałem też, ile dobra ten krzyż wyzwolił. Jak wielu z nas mogło zobaczyć, jak ich krzyż naprawdę błyszczy miłością Chrystusa! Widziałem, jak Bóg pomaga, nie opuszcza, jak był z nimi. Obietnica Jezusa: „Ja będę z wami” się wypełniła.
Ślady Chrystusa
Często słyszymy, że ktoś poszedł śladami ojca i jest muzykiem, albo poszła śladami matki i została piosenkarką. Często tak dokonany wybór uczyniony przez dzieci napawa rodziców dumą. Jeśli czymś chwalebnym jest kroczenie śladami rodziców, to cóż dopiero pójście śladami Chrystusa?! Jakie ślady On nam pozostawił? Jest ich wiele. Możemy odnaleźć je w Ziemi Świętej i na kartach Ewangelii. Dla przykładu: kochajcie waszych nieprzyjaciół, nie oddawajcie złem za złe, bądźcie miłosierni, „On, gdy Mu złorzeczono, nie złorzeczył, gdy cierpiał, nie groził, ale oddawał się Temu, który sądzi sprawiedliwie” (1P 2, 24)…
Iść tymi śladami to nasze powołanie: iść z miłości do Chrystusa!
Ks. Bohdan Dutko, misjonarz saletyn. Po przyjęciu święceń kapłańskich (1988) pracował jako katecheta w parafii Matki Bożej Saletyńskiej w Olsztynie, studiował w Rzymie na Papieskim Uniwersytecie Salezjańskim i pełnił posługę duszpasterza akademickiego w Rzeszowie. W 1996 r. po raz pierwszy został redaktorem naczelnym dwumiesięcznika „La Salette – Posłaniec Matki Bożej Saletyńskiej”, którą to funkcję pełnił ponownie w latach 2007-2012 i pełni od 2015 r. W latach 1997-2000 był asystentem w Radzie Prowincjalnej w Warszawie, następnie przez sześć lat był przełożonym wspólnoty zakonnej i proboszczem w Rzeszowie. W latach 2012-2015 pełnił funkcję wikariusza Polskiej Prowincji Zgromadzenia Księży Saletynów.
Słowa Ewangelii według świętego Marka
Jezus udał się ze swoimi uczniami do wiosek pod Cezareą Filipową. W drodze pytał uczniów: «Za kogo uważają Mnie ludzie?». Oni Mu odpowiedzieli: «Za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za jednego z proroków». On ich zapytał: «A wy za kogo Mnie uważacie?» Odpowiedział Mu Piotr: «Ty jesteś Mesjasz». Wtedy surowo im przykazał, żeby nikomu o Nim nie mówili. I zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. A mówił zupełnie otwarcie te słowa. Wtedy Piotr wziął Go na bok i zaczął Go upominać. Lecz On obrócił się i patrząc na swych uczniów, zgromił Piotra słowami: «Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie». Potem przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i rzekł im: «Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, ten je zachowa.
Ilustracja: saltandlighttv.org