XII Niedziela zwykła , 21 VI 2015 – komentarz do Ewangelii
▼ Rozważa: Paweł Beyga ▼
XII niedziela zwykła (21 czerwca 2015)
Czytania: Job 38, 18-11; 2 Kor 5, 14-17
Ewangelia: Mk 4, 35-41▼
Wiele wskazuje na to, że ewangeliście Markowi w dzisiejszej perykopie ewangelijnej chodziło bardziej o cel dydaktyczny niż o zwykłe zrelacjonowanie faktów. Burze na jeziorze Genezaret należało do częstych zjawisk. Sytuacja uczniów była jednak prawie beznadziejna, bowiem fale biły w łódź tak mocno, że się już zanurzała. Do tego była ciemna noc.
Z całą pewnością Jezus nie spał dlatego, iż nie wiedział, że łodzi grozi zatonięcie, a jej pasażerom pewna śmierć. Apostołowie bali się o swoje życie, a dramaturgii tej sytuacji dodawał fakt, iż Mistrz nic sobie nie robił z zagrożenia. Być może Chrystus chciał wystawić uczniów na próbę. Z jednej strony chciał pokazać, że obecność Boga wyklucza strach oraz niepewność, a jednocześnie determinuje postawę ufności i nadziei. Z drugiej strony Jezus chciał być może pokazać apostołom, że w ludzkim życiu nie uciekniemy przed burzą, a raczej życiowymi burzami i zakrętami. Ważne, żeby w tym momencie zdać sobie sprawę z obecności Pana. Nawet wtedy, gdy po ludzku wydaje się, że On śpi.
Ojcowie Kościoła porównywali Kościół do łodzi na spiętrzonych falami wodach świata. Podobnego porównania dokonał kardynał Joseph Ratzinger podczas drogi krzyżowej w rzymskim Koloseum w 2005 roku. Mówił o Kościele, który wydaje się być małą łódeczką miotaną przez fale. Jej los wydaje się przesądzony – wszyscy pójdziemy na dno. Co więcej, burza na jeziorze wydaje się często bardziej naszą winą niż natury. W obrazie Kościoła jako łodzi zawarta jest jednak nadzieja: nie płyniemy bowiem sami, ale jest z nami Chrystus.
Ludzie, odchodząc od Kościoła, zarzucają słabość i grzeszność jego członkom, a szczególnie tym, którzy mają pewnie trzymać ster. Wydaje się to jednak być grzechem rozpaczy i niedowiarstwa w Bożą obecność w Kościele. Jezus, pomimo strachu i niewiary uczniów, nie odszedł od nich, nie zostawił ich i mamy pewność, że także nas nie pozostawi, pomimo szalejącej burzy tego świata. Warto o tym pamiętać i nawet trzeba się tego trzymać, bo wysiadając z łodzi Kościoła z pewnością utoniemy.
Paweł Beyga – ukończył studia teologiczne na Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu, związany z duszpasterstwem Tradycji katolickiej przy kościele Najświętszej Maryi na Piasku we Wrocławiu. Teolog – „ratzingerysta”. Jego teksty ukazywały się m.in. na portalach Liturgia.pl, DEON.pl, Nowy Ruch Liturgiczny i Dziennik Parafialny.
—————————————————————————————————————-
Słowa Ewangelii według św. Marka
Gdy zapadł wieczór owego dnia, Jezus rzekł do swoich uczniów: «Przeprawmy się na drugą stronę». Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim. Naraz zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź już się napełniała. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?». On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: «Milcz, ucisz się!». Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza. Wtedy rzekł do nich: «Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?». Oni zlękli się bardzo i mówili jeden do drugiego: «Kim właściwie On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?»