Czy Bóg chciał zabić Mojżesza
W Biblii znajdziemy wiele dziwnych fragmentów, które wprawiają w zakłopotanie. Nadzwyczaj tajemniczo brzmi na przykład opowieść o Mojżeszu, którego próbował zabić Bóg: “W czasie podróży w miejscu noclegu spotkał Jahwe Mojżesza i chciał go zabić. Sefora wzięła ostry kamień i odcięła napletek syna swego i dotknęła nim nóg Mojżesza, mówiąc: «Oblubieńcem krwi jesteś ty dla mnie». I odstąpił od niego [Jahwe].” (Wj 4, 24-26).
Fragment ten (pochodzący z odległej kultury o zupełnie innej mentalności niż nasza) należy do tekstów, które egzegeci określają mianem: crux interpretum, wskazując na trudność w ich zrozumieniu i wielość sprzecznych ze sobą interpretacji.
Demon, a nie Bóg?
Wielu liberalnych badaczy sądzi, że tekst Wj 4,24-26 przypisywany zwykle redakcji jahwistycznej, oryginalnie stanowił element jakiejś niezależnej tradycji, odziedziczonej np. od Madianitów. Popularna jest hipoteza, według której atakującym w tym opowiadaniu nie był pierwotnie Jahwe, ale jakiś lokalny demon (może demon pustyni albo bóstwo związane z aktualnym miejscem pobytu Mojżesza; por. też Rdz 32,23-33). Dopiero później ten lokalny demon został rzekomo zastąpiony osobą Jahwe.
Część religioznawców wiązała całe to wydarzenie z tzw. prawem pierwszej nocy (ius primae noctis; por. Tb 8,3; 3,17), czyli zagrożeniem ze strony jakiejś nadprzyrodzonej istoty, skłonnej zabić podczas nocy poślubnej, choć jest to dziwne tłumaczenie, bo Sefora była żoną Mojżesza już od dłuższego czasu i zrodziła z nim już dwóch synów (por. Wj 2,22: Gerszom; Wj 4,20a; synowie; Wj 18,3: Gerszom i Eliezer).
Kto, kogo i komu?
W Biblii Tysiąclecia, według której zacytowałem ten fragment, pada imię Mojżesza, którego jednak w oryginale w ogóle nie ma. W interlinearnym przekładzie Anny Kuśmirek możemy przeczytać dosłowne tłumaczenie: “I stało się w drodze, w gospodzie, i spotkał go JHWH i zamierzał zabić go. I wzięła Cippora krzemień ostry i obrzezała napletek syna swego i dotknęła nóg jego i powiedziała: Bo oblubieńcem krwi ty (jesteś) mi. I odstąpił od niego” (cyt za. Hebrajsko-polski Pięcioksiąg, oprac. Anna Kusmirek, Vocatio, Warszawa 2003 s. 223).
Jak widać narrator informuje tu o nocnej napaści Jahwe dokonanej na kogoś, określonego za pomocą zaimka osobowego w trzeciej osobie liczby pojedynczej (w. 24). Ten ktoś to najprawdopodobniej Mojżesz, ale jest także możliwe, że celem ataku był jego syn. W związku z zagrożeniem Sefora wykonuje tajemniczy rytuał obrzezania swojego syna (w. 25a) i jego napletkiem dotyka czyichś nóg (w. 25b), wypowiadając jednocześnie formułę słowną (w. 25c). W efekcie zagrożenie ustępuje (w. 26a). Pozwala to sądzić, że gest i słowa Sefory mają charakter rytuału chroniącego przed zagrożeniem utraty życia. Nie jest jednak wcale jasne, czyich nóg dotyka, choć z logiki opowiadania można wnioskować, że chodzi o tego, który został zaatakowany przez Jahwe (czyli Mojżesza albo jego syna).
Anioł, a nie Bóg?
Niezależnie od tego, czyje życie było zagrożone, w masoreckiej (hebrajskiej) wersji tekstu mowa jest bez wątpienia o Jahwe, jako sprawcy ataku. We wczesnym stadium rozwoju jahwizmu autorzy biblijni nie widzieli nic gorszącego w przypisywaniu Bogu Izraela także odpowiedzialności za zło (por. Am 3,6; Iz 45,6-7) lub postrzeganiu Go jako mocy zagrażającej życiu. Ponadto motyw Jahwe atakującego swego posłańca znany jest z Księgi Rodzaju, bo, jak pamiętamy, patriarcha Jakub doświadczył całonocnej walki z Bogiem, który zaatakował go w namiocie (Rdz 32).
Wielu późniejszych komentatorów i tłumaczy próbowało złagodzić wymowę Wj 4,24-26 i zastąpić Boga kimś innym. W Księdze Jubileuszów atakującym stał się demon Mastema (Jub 48,1-4), a w Septuagincie (czyli starożytnym żydowskim przekładzie ST na język grecki) Boga zastąpił anioł: “W czasie drogi, na nocnym postoju, przybył do niego wysłannik (angelos) Pana i chciał go zabić. Wtedy Sefora wzięła ostry kamyk, odcięła napletek swego syna, położyła przy jego stopach [ewentualnie: upadła do jego stóp] i rzekła: Złożona tu jest krew z napletka mojego dziecka. I odstąpił od niego, bo ona powiedziała: Złożona tu jest krew z napletka mojego dziecka” (cyt. za Septuaginta, tł. ks. Remigiusz Popowski, Vocatio, Warszawa 2013, s.78-79).
Tłumacz Biblii Greckiej w celu uniknięcia antropomorfizmu, zastąpił w wersie 24 imię Boże Jahwe określeniem “angelos kyriou” (anioł Pana), a w wersie 25b zmodyfikował hebrajskie “wattagga’ leraglaw” (“i dotknęła jego nóg”), tłumacząc ten zwrot jako: “kai prosepesen pros tous podas“, co może oznaczać także “upadła do jego stóp“, a to sugerowałoby, że chodzi raczej o stopy Anioła Pańskiego i czyni z gestu Sefory akt błagalny skierowany do anioła, aby nie szkodził Mojżeszowi. Złożenie napletka u stóp anioła miałoby wówczas charakter ofiarniczy.
Irracjonalne zachowanie Boga?
Oryginalny tekst hebrajski sugeruje natomiast, że Mojżesz uratował się tylko dzięki roztropności swojej madianickiej żony, Sefory, która wyczuwając grożące mu niebezpieczeństwo, wzięła do ręki krzemień i odciętym napletkiem syna dotknęła nóg Mojżesza (najprawdopodobniej jest to eufemizm oznaczający narządy płciowe).
Zachowanie Boga z punktu widzenia naszej ograniczonej ludzkiej logiki wydaje się niezrozumiałe. Przecież sam Bóg kilka dni wcześniej wybrał Mojżesza. Zlecił mu ważną misję uratowania narodu wybranego z niewoli. Jak można pogodzić to z faktem że Bóg, który powołuje Mojżesza do wykonania tak wielkiej misji, następnie, z niezrozumiałych dla czytelnika przyczyn, próbuje go zabić dokładnie w momencie, kiedy ten znajduje się w drodze do Egiptu, gdzie ma wykonać swoje zadanie? Jahwe z zasady zawsze chronił tych, którzy zostali przez Niego wybrani i przeznaczeni do wykonania powierzonej im misji. Działanie Boga sprawia wrażenie irracjonalnego, gdyż stawia pod znakiem zapytania całą, precyzyjnie przygotowaną przez Niego samego, misję wyzwoleńczą wobec Izraelitów. Trudność ta znika, jeśli przyjmiemy, że zagrożenie życia dotyczyło syna Mojżesza, a nie samego Mojżesza, ale kontekst każe nam jednak przyjąć, że to Mojżesz został zaatakowany.
Bóg jako mściciel krwi
W taki czy inny sposób rabini winę za nocny atak Jahwe przypisywali samemu Mojżeszowi. Nie potrafimy jednak rozstrzygnąć, dlaczego Jahwe zaatakował Mojżesza (lub jego syna) i jakie były przyczyny Bożego gniewu. Innymi słowy, nie wiemy, na czym polegała wina Mojżesza.
Niektórzy uważają, że życie Mojżesza było zagrożone ze względu na popełnione w Egipcie morderstwo. A zatem motywacją ataku byłaby kara za zabójstwo. Mojżesz, po zabiciu Egipcjanina, uciekł do kraju Madianitów i znalazł tam azyl. Teraz, kiedy powracał do Egiptu, pomimo śmierci tych, którzy czyhali na jego życie (Wj 2,15; 4,19), nie mógł czuć się bezpieczny, gdyż rolę mściciela krwi przyjął na siebie sam Jahwe. Później, z woli Boga, w prawie nadanym na Synaju zostało zapisane, że sprawca nieumyślnego zabójstwa mógł być chroniony jedynie w tak zwanym „mieście ucieczki” wyznaczonym na azyl (por. Lb 35,26-27).
Jeśli atak Boga został spowodowany zabiciem człowieka przez Mojżesza, to rytuał wykonany przez Seforę byłby jednocześnie aktem ochrony i oczyszczenia, przygotowującym Mojżesza do wypełnienia misji i niejako anulującym jego grzech. Dlaczego jednak pomazanie nóg Mojżesza krwią jego syna miałoby mieć taką moc, pozostaje tajemnicą.
Z powodu nieobrzezania syna
Wczesna egzegeza żydowska próbowała szukać przyczyn ataku Boga w fakcie, że jego syn z jakichś przyczyn nie był obrzezany. Bóg już Abrahamowi nakazał obrzezanie jako znak Przymierza. Hebrajczycy, zgodnie z kapłańską teologią przymierza zawartego z Abrahamem, byli zobowiązani do obrzezania niemowląt w ósmym dniu po urodzeniu (Rdz 17,12; por. Rdz 21,4; Kpł 12,3; Łk 1,59; 2,21). Zwyczaj obrzezania był dobrze znany także wśród sąsiadów Izraelitów (por. Jr 9,24-25), gdzie praktykowano go w wieku dojrzałym, traktując cały rytuał jako rodzaj inicjacji wprowadzającej do małżeństwa.
Obrzezanie praktykowano również w Egipcie i prawdopodobnie Mojżesz, jak wszyscy pozostali Izraelici, został obrzezany jeszcze podczas pobytu w tym kraju (por. Joz 5,5.7.9). Po ucieczce z Egiptu zamieszkał w kraju Madian, ożenił się z Seforą, córką kapłana Reuela i spłodził z nią synów Gerszoma i Eliezera (Wj 2,21-22). Tego drugiego jednak nie obrzezał. Dlaczego? Jedni komentatorzy żydowscy wiązali to z wpływem Jetro, który nakłonił Mojżesza, aby przesunął moment obrzezania dopiero co narodzonego drugiego z synów, inni sugerowali, że opóźnienie obrzezania wynikało z zaniedbania samego Mojżesza lub sprzeciwu Sefory. W podobnym tonie wypowiadało się później także wielu badaczy chrześcijańskich (J. Wellhausen, E. Meyer, H. Gressmann, H. Kosmala i inni). Mojżesz podjął właśnie największe dzieło w starotestamentalnej historii zbawienia: miał wyzwolić Izrael z niewoli egipskiej i poprowadzić go ku górze Synaj, aby tam otrzymał Prawo. Bóg nie mógł więc pozwolić, aby wódz Izraela nie przestrzegał przykazania obrzezania, nie szanując tym samym pieczęci abrahamowego przymierza z Bogiem.
Oczywiście Bóg tak naprawdę nie chciał zabić Mojżesza, ale przypomnieć mu, że każdy potomek Abrahama, który nie zachowa nakazu obrzezania, nie będzie dopuszczony do kolejnego przymierza z Nim, a zatem i nieobrzezany syn Mojżesza nie będzie miał udziału w przymierzu zawartym na Synaju. Innymi słowy Bóg nie chciał śmierci Mojżesza, ale jego nawrócenia. Możliwe, że chodziło też o Seforę. Jeśli to ona wyraziła wcześniej sprzeciw wobec obrzezania, to teraz poznała, że Bóg jej męża jest Bogiem mającym autentyczną władzę nad życiem i śmiercią, dlatego sama obrzezała swojego syna, naprawiając wcześniejszy błąd.
Tekst z marcowo-kwietniowego magazynu “Któż Jak Bóg”, wydawanego przez Zgromadzenie św. Michała Archanioła, udostępniony nam przez redakcję.
Na zdjęciu: Mojżesz – rzeźba Michała Anioła. Fot. Wikipedia