Plenerowa droga krzyżowa ulicami Mikstatu
Ks. Krzysztof Ordziniak, Małgorzata Strzelec ●
Już po raz siódmy, w tym roku 23 marca, mikstaccy parafianie wyruszyli na plenerową drogę krzyżową ulicami miasta. Rozpoczęła się ona tradycyjnie o godzinie 19 przy kapliczce Świętego Antoniego.
W miejscu, gdzie obecnie znajduje się kapliczka, stał kiedyś krzyż wykonany przez Pawła Brylińskiego. Został ustawiony w miejscu, gdzie pochowane zostały ofiary epidemii cholery. Tu została wyznaczona pierwsza stacja drogi krzyżowej, zaś ostatnia stacja przy Sanktuarium Świętego Rocha, patrona „od morowego powietrza”, Tego, który – jak wierzymy – uratował wielu naszych przodków przed zarazą.
Myślą przewodnią rozważań tegorocznej drogi krzyżowej ulicami miasta był krzyż, cierpienie, sposób przeżywania i doświadczania go przez człowieka. Przy pierwszej stacji krzyż na swoje ramiona wzięli harcerze, którzy przez całą drogę krzyżową otaczali krzyż rozświetlając spowitą zmrokiem ziemię pochodniami. Ustawione wzdłuż drogi i niesione przez uczestniczących w drodze krzyżowej znicze stwarzały niepowtarzalny nastrój do refleksji i modlitewnej zadumy. Pomiędzy poszczególnymi stacjami odmawiane były tajemnica bolesna różańca i Koronka do Miłosierdzia Bożego, śpiewano pieśni wielkopostne
Czytane przez przedstawicieli harcerzy, mieszkańców rejonu V, VI, VII, VIII, IX, X, dzieci, młodzież, matki, ojców, dziewczęta, strażaków rozważania stacji drogi krzyżowej wprowadziły nas w tajemnicę cierpienia, były swoistym rachunkiem sumienia ze sposobu, w jaki przyjmujemy i przeżywamy nasze codzienne trudne doświadczenia.
Jak jest to już tradycją, plenerowa droga krzyżowa ulicami miasta poprzedza dzień sakramentu pokuty i pojednania w naszej wspólnocie. Wielu parafian skorzystało z okazji, by choć przez moment nieść na swoich barkach krzyż. Mijaliśmy na trasie drogi krzyżowej przydrożne kapliczki i krzyże, niemych świadków wiary naszych przodków, ale chyba również i naszej. Bo gdyby nie nasza wiara i wierność tradycji przodków, nie byłyby takie zadbane, nie gromadziliby się przy nich ludzie.
Podczas ostatniej stacji drogi krzyżowej krzyż tradycyjnie już przejęli strażacy, którzy zabezpieczali trasę. To oni zanieśli na swoich ramionach krzyż przed Sanktuarium Świętego Rocha, patrona naszego miasta. To miejsce dla nas wyjątkowe, dlatego właśnie tu została wyznaczona ostatnia stacja drogi krzyżowej. Nasz Patron był miłośnikiem krzyża. Urodził się z jego znamieniem na piersiach, ale w Jego życiu było wiele chwil, w których doświadczał cierpienia, odrzucenia. Jak podają niektórzy hagiografowie, po śmierci rodziców miał wyruszyć w pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Nigdy tam jednak nie dotarł, bo inny był plan Boga względem niego, a on zawsze był posłuszny Jego woli. I to właśnie od niego chcemy się uczyć dźwigania krzyża naszych codziennych doświadczeń, przyjmowania woli Bożej, nawet wtedy, gdy nie do końca ją rozumiemy.
Do krzyża, który niesiony był w czasie drogi krzyżowej, przytwierdzony był mały krzyżyk, który towarzyszył pielgrzymom w czasie Jerozolimskiej Drogi Krzyżowej, a w nim znalazły się drobiny ziemi z ziemskiej ojczyzny Jezusa. Ale On cieszy się już radością w Ojczyźnie niebieskiej, dokąd i my zmierzamy. Bo gdyby nie wiara, to tak wielu parafian nie wyruszyłoby za krzyżem Chrystusa. To prawdziwe świadectwo wiary. Potrzeba takich świadectw współczesnemu światu.
Po błogosławieństwie udzielonym na zakończenie drogi krzyżowej przez ks. proboszcza Krzysztofa i ks. Pawła, uczestniczący w niej wierni zanieśli znicze na groby swoich bliskich spoczywających na mikstackim cmentarzu.