III Niedziela zwykła, 25 I 2015 – komentarz do Ewangelii
Powołanie jest zawsze tajemnicą Bożego wybrania
● Rozważa: Lucyna Montusiewicz ●
III Niedziela zwykła (25 stycznia 2015)
Czytania: Jon 3, 1-5. 10; 1Kor 7, 29-31
Ewangelia: Mk 1, 14-20 ●
Jan, który nie tak dawno chrzcił Jezusa w nurtach Jordanu, został uwięziony przez Heroda i osadzony w lochu. Zaś Jezus powrócił po czterdziestodniowym poście na pustyni Judzkiej do Galilei. Oto akcja dzisiejszej Ewangelii.
Zatem Jezus powraca umocniony swoim zmaganiem i pokonaniem pokus, które tak na co dzień wiążą każdego z nas i pętają, Jego zaś uczyniły silnym i odważnym. Z pełnią mesjańskiego zapału głosi Słowo Boga wśród prostych mieszkańców nadbrzeża Jeziora Galilejskiego, mieszkańców Judy, Zajordania, Tyru i Sydonu. „Nawracajcie się i wierzcie Ewangelii”. Jezus mówi to, co jest dla nas najważniejsze w życiu, albo raczej – najpotrzebniejsze. To znaczy najpierw „nawracajcie się!”. Cóż to dzisiaj dla nas oznacza? To słowo brzmi po hebrajsku „teszuwa” –„powróć”, jak głosi tradycja powstało jako pierwsze w procesie stwarzania świata. Bóg już w pierwotnym swoim zamiarze otworzył człowiekowi drogę powrotu do źródła miłości (zatem życia). Bezwarunkowej, czułej, wiernej. Czasami mówimy: „szukam Boga i nie mogę Go znaleźć”. Raczej popatrzmy inaczej, to On nas szuka! Poprzez wiele wydarzeń i znaków daje nam poznać, że oto Jest! To Bóg inicjuje spotkanie z człowiekiem. Popatrz, nawet Jego Syn chodzi po naszej Galilei codzienności i głosi nam Ewangelię. Mówi o Królestwie Niebieskim, o miłości do nieprzyjaciół, o przyjmowaniu tych najmniejszych, o wielkiej i przebaczającej miłości Ojca do nas.
Nie bądźmy nieczuli na ten głos, uznajmy nasze życie za godne Bożej uwagi, ośmielmy się ją przyjąć. Bo może jesteś uczniem w jakiejś nieciekawej klasie, może wdową, która utrzymuje się z lepienia pierogów, a może jesteś ojcem rodziny ciężko pracującym na jej utrzymanie, a wreszcie może kobietą pełną marzeń i zamiarów i wielu, wielu odpowiedzialnych prac w różnych miejscach. Można by przybliżyć podobizny każdego z nas, z przeróżnymi historiami życia, w różnych pracach. Właśnie tam, w tej naszej codziennej aktywności, czeka na nas wezwanie Jezusa „Pójdź za Mną”, to jest Jego wybór!
Wiary nikt nie może sobie nadać, ani przysporzyć. Jest ona darem łaski, jest zaproszeniem do udziału w dziedzictwie Bożego Syna. „Pójdź za Mną” to otwarcie nowych możliwości w stagnacji i codziennej rutynie życia, gdzie nawet nadzieja nie chce zagościć. „Pójdź za Mną” oznacza radość spotkania innych ludzi; niesienia im tego, czego sam potrzebujesz. Bo jeśli pragniesz miłości – to ją dawaj innym, jeśli pragniesz obecności – towarzysz potrzebującym, jeśli pragniesz czuć się potrzebnym – idź za Jezusem. Ta droga jest pewna i sprawdzona przez tysiące świętych, błogosławionych i męczenników, którzy swoim życiem pokazali nam, gdzie oni znaleźli szczęście i co sprawiło, że ich oblicza pałały światłem i miłością. To jest zaproszenie dzisiaj dla nas. „Chodź za Mną” oznacza dokładnie tę samą obietnicę, jaką usłyszał wtedy jeszcze Abram w Ur Chaldejskim: „Lech Lecha”, to znaczy: wyjdź dla samego siebie. Wyszedł! I wszystko się spełniło! Odwagi!
—————————————————————————————————-
Lucyna Montusiewicz – żona Ryszarda, matka siedmiu synów i dwóch córek, psycholog i nauczyciel akademicki, przewodnik po Ziemi Świętej (www.egeria.lublin.pl) i Beskidach. Pracuje z dorosłymi i małżeństwami starającymi się o potomstwo (www.macierzynstwoizycie.pl) oraz dziećmi specjalnej troski.
Słowa Ewangelii według świętego Marka
Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: «Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!». Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. Jezus rzekł do nich: «Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi». I natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. Idąc dalej, ujrzał Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego Jana, którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. Zaraz ich powołał, a oni zostawili ojca swego, Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi i poszli za Nim.