Ali Agca strzelał, Pani z Fatimy prowadziła kulę. W 33. rocznicę zamachu na Jana Pawła II
Katowicki IPN umorzył w piątek trwające 8 lat śledztwo w sprawie zamachu na Jana Pawła II 13 maja 1981 r. W toku śledztwa ustalono, że 23-letniemu płatnemu zamachowcy, Turkowi Mehmetowi Ali Agcy, pomagali Bułgarzy, a przedstawiciele krajów komunistycznych zrobili wiele, by ukryć prawdę o kulisach przestępstwa.
Przypomnijmy, że 13 maja 1981 r. o godz. 17 Jan Paweł II objeżdżał w odkrytym jeepie Plac św. Piotra, błogosławiąc przybyłych na środową audiencję pielgrzymów. Kilkanaście minut później Ali Agca oddał trzy strzały do przejeżdżającego papieża. Za trzecim razem pistolet odmówił posłuszeństwa, co prawdopodobnie uratowało Ojcu Świętemu życie.
„Bułgarski ślad”
Ali Agca został aresztowany na miejscu zbrodni dzięki bohaterskiej postawie siostry Letizii, która stała w pobliżu. Młoda franciszkanka z włoskiego Bergamo po strzałach rzuciła się na Agcę i uniemożliwiła mu ucieczkę. Turek krzyczał: „To nie ja, to nie ja!”. Ale karabinierzy wówczas już mocno go trzymali.
Postrzał spowodował u Jana Pawła II rozległe obrażenia jamy brzusznej, silny krwotok wewnętrzny, ale na szczęście kula przeszła kilka milimetrów od tętnicy głównej. Lekarze twierdzili później, że gdyby kula uszkodziła aortę, papież wykrwawiłby się przed dotarciem do szpitala. Ojciec Święty został przewieziony do polikliniki Gemelli. Podczas trwającej pięć godzin operacji lekarze starali się powstrzymać upływ krwi i pozszywać rozszarpane kulami jelita. Jan Paweł II przeżył zamach, ale już nigdy nie odzyskał pełni sił i w kolejnych latach bardzo cierpiał z powodu dolegliwości będących następstwem zamachu.
W kilka tygodni po zamachu włoski sąd skazał Agcę na dożywocie. W grudniu 1983 r. Jan Paweł II odwiedził swego niedoszłego mordercę w rzymskim więzieniu. Ali Agca został ułaskawiony 13 czerwca 2000 r. przez prezydenta Włoch Carlo Azeglio Ciampiego i deportowany do więzienia w Turcji, gdzie rozpoczął odbywanie kary za zabójstwo tureckiego wydawcy. Ostatecznie został uwolniony w styczniu 2010 r.
Motywy, jakimi kierował się zamachowiec oraz kulisy zbrodni, nie zostały wyjaśnione. Turek oskarżał początkowo wywiad bułgarski, później wielokrotnie zmieniał zeznania. Jak obliczyli obserwatorzy procesu, w czasie śledztwa podał ponad sto różnych wersji wyjaśnień swojego czynu. Wielki proces, który miał doprowadzić do wyjaśnienia wszystkich szczegółów zamachu, zakończył się w 1986 r. de facto bez żadnych rezultatów. Tylko jeden z oskarżonych został skazany na więzienie i to za nielegalne posiadanie broni. Pozostali, z braku dowodów, zostali wypuszczeni na wolność.
Rozważano trzy tezy na temat mocodawców zamachu. Według pierwszej, pochodzili oni z krajów bloku wschodniego, gdzie w papieżu-Polaku widziano zagrożenie dla ideologii komunistycznej. Inne domniemanie to działania fundamentalistów islamskich. Trzecia teoria, która pojawiła się na krótko tuż po zamachu, mówiła, że w sprawę uwikłane były zachodnie służby, w tym CIA. Często powtarzany był udział w zamachu na papieża bułgarskich tajnych służb, jednak sam Jan Paweł II podczas wizyty w Bułgarii w 2002 r. zapewnił, że nigdy nie wierzył w „bułgarski ślad”, gdyż zawsze żywił ciepłe uczucia, szacunek i cześć dla narodu bułgarskiego.
Sprawa „bułgarskiego śladu” powróciła na nowo 2007 r., kiedy podkomisja włoskiego parlamentu w Rzymie ujawniła nowe dowody. Przedstawiono fotografię, wykonaną na Placu św. Piotra w chwili zamachu. Widniejący na fotografii w pobliżu miejsca zamachu wąsaty mężczyzna w ciemnych okularach to z pewnością Siergiej Antonow, przedstawiciel bułgarskich linii lotniczych Balkan w Rzymie, wymieniany tuż po zamachu jako osoba w nim pośrednicząca.
Bułgarskie służby pomagały, radzieckie podżegały
Jednym z najistotniejszych wątków IPN-owskiego śledztwa była ocena roli bułgarskich służb specjalnych. Według IPN, była ona dużo większa niż powszechnie się przyjmuje. – To śledztwo według mojej oceny przynosi odpowiedź na pytanie podstawowe – czy Bułgarzy brali udział w zamachu, czy nie brali. Mam nadzieję, że to śledztwo w jakiejś mierze przyczyni się do odkłamania rzeczywistości – powiedział prowadzący postępowanie prokurator Michał Skwara.
Sprawa była badana w trzech wątkach. Pierwszy dotyczył zbrojnego związku przestępczego, którego celem było dokonanie zamachu. Drugi – sprawstwa kierowniczego zabójstwa, trzeci – związku przestępczego, którego celem było zaburzenie włoskiego procesu w sprawie zamachu i doprowadzenie do tego, by prawda nigdy nie ujrzała światła dziennego.
Pierwszy wątek został umorzony, ponieważ Bułgarów, którzy pomagali Agcy, nie można ścigać. Jeden z nich już nie żyje, a dwaj – Żeliu Wasiljew i Todor Ajwazow, którzy korzystali we Włoszech z immunitetu dyplomatycznego – byli co prawda w myśl ustawy o IPN funkcjonariuszami państwa komunistycznego, jednak zostali już prawomocnie uniewinnieni przez zagraniczny sąd. Podstawą umorzenia w tym przypadku była tzw. powaga rzeczy osądzonej.
- Sprawa Antonowa pokazuje jasno, że Bułgarzy i przedstawiciele tureckiego świata przestępczego brali udział w zamachu i stali za zamachem. Służby ZSRR co najmniej podżegały do akcji dezinformacji w tym zakresie – powiedziała prokurator Ewa Koj, szefowa pionu śledczego IPN w Katowicach.
Kto stał za Bułgarami, IPN nie odpowiada – nie ma na to dowodów, choć wiele wskazuje na inspiracje radzieckie. Wiadomo, że w dezinformację o kulisach zamachu zaangażowane były służby z całego europejskiego bloku komunistycznego. W przypadku służb Bułgarii, NRD i ZSRR można, zdaniem IPN, mówić o przestępstwie.
Podczas śledztwa zgromadzono 240 tomów akt. Uzyskano międzynarodową pomoc prawną z Niemiec, Holandii, Ukrainy, Bułgarii, Turcji i Włoch, m.in. akta z procesu Agcy w tym kraju. Śledztwo zostało wszczęte przez IPN z uwagi na to, że ciężko postrzelony papież był Polakiem, a przestępstwo można kwalifikować jako tzw. zbrodnię komunistyczną.
Życie podarowane na nowo
Ludzie wierzący nie mogą nie zwrócić uwagi na wielce znamienną zbieżność dat: zamach nastąpił w 64. rocznicę objawienia Matki Bożej w Fatimie, z dokładnością co do minuty. Sam papież skomentował tę zbieżność i swoje ocalenie w następujących słowach: „To był prawdziwy cud i wiem, Komu go zawdzięczam. Jedna ręka trzymała pistolet, a inna prowadziła kulę”. Zapewne to zadecydowało o wielkim kulcie, jakim Jan Paweł II otaczał Matkę Bożą Fatimską i Jej orędzie.
A w testamencie papież napisał: „W dniu 13 maja 1981 r., w dniu zamachu na Papieża podczas audiencji na placu św. Piotra, Opatrzność Boża w sposób cudowny ocaliła mnie od śmierci. Ten, który jest jedynym Panem życia i śmierci, sam mi to życie przedłużył, niejako podarował na nowo”.