III Niedziela Adwentu rok C, 12.12.2021 – komentarz do Ewangelii
O nic już się nie martwcie
● Rozważa: ks. Szymon Kłak ●
III Niedziela Adwentu, rok C (12.12.2021)
Ewangelia: Łk 3, 10-18
Współczesnego człowieka próbują zdominować uczucia przykre (niestety wielu już się im poddało): smutek, przygnębienie, brak zadowolenia z życia. III niedziela Adwentu woła do nas jakby na przekór – cieszcie się, radujcie, o nic się już nie martwcie.
Nasze zmartwienia dotykają różnych rzeczywistości. Od tych zewnętrznych – kłopotów, w pracy, w szkole, na uczelni, w domu, po te wewnętrzne – frustrację swoją osobą, brak akceptacji siebie, własnej historii, osobowości czy fizyczności. Właściwie, w zdecydowanej większości przypadków, jedne są pochodnymi drugich. Dzielimy się swoimi niedolami z innymi i nawzajem karmimy tymi niechęciami, zagęszczając atmosferę ogólnego niezadowolenia. I niestety cały czas tkwimy w takim mało sprzyjającym klimacie.
Niedzielna liturgia słowa chce nas z niego wyciągnąć. I coś ważnego nam uświadomić. Nie macie się czym i o co martwić, wręcz przeciwnie powinniście się cieszyć, bo Pan jest blisko, Pan nadchodzi. Niektórym może to wiele nie powiedzieć. A kimże jest ten Pan? Czy On w ogóle o mnie pamięta? Czy kiedykolwiek o mnie pamiętał? Czy nie wzgardzi moim nieszczęśliwym, grzesznym życiem? Czy spotkanie ze mną nie będzie dla Niego ujmą? Te pytania może postawić tylko osoba, która nie tylko nie poznała Boga, ale także nie poznała siebie. Nie zna swojej wartości. To jedna z najpoważniejszych plag teraźniejszości. To prawdopodobnie główne źródło omawianego deficytu radości w nas oraz przewagi nieprzyjemnych, przykrych, ponurych uczuć. Świadomości siebie, tego kim jestem i co znaczę, nie nabierzemy w lepszy sposób niż otwierając się na relację z Bogiem. Problem w tym, że jesteśmy zamknięci. Zamknięci w sobie. Skupieni na własnych problemach, realnych i tych wyimaginowanych. Toniemy w egoizmie i egocentryzmie, które dają zielone światło innym dolegliwościom: zazdrości, próżności, przewrażliwieniu na własnym punkcie. Kumulacja rzeczonych przypadłości bywa druzgocąca, dobijająca, odbiera nam wszelką radość i szczęście. Wyłącznie w relacji do Boga możemy zrozumieć siebie, sens swojego życia, a także poznać Jego.
Ewangelia przedstawia nam Jana Chrzciciela, człowieka absolutnie nie z tego świata. Największego z proroków, któremu nie poświęcono żadnej osobnej księgi. Ślady jego historii zobaczymy zaledwie w kilku rozdziałach Ewangelii. Nie posiada nic z wyjątkiem wiary w swoją misję – przygotowania drogi Panu. Doskonale wie, że jest tylko narzędziem. Nie gra na siebie, nie zatrzymuje przy sobie, nie akcentuje swojej osobowości. Mówi rzeczy niepopularne, nie dba o opinię ludzi, ma w poważaniu własną chwałę. Godzi się być tym przejściowym, „który nie jest godzien nawet rozwiązać rzemyka u sandałów”. Kiedy jego misja dobiega końca, doskonale wie, że trzeba zejść ze sceny. I schodzi, i kończy. Był pogodzony ze sobą. A jak był pogodzony ze sobą, był pogodzony też z Bogiem.
Nie jest to łatwe. Zgodzić się na swoją inność, niekoniecznie przebojowość, brak uznania czy poklasku ze strony ludzi. Ale jest to jedyna możliwa droga, aby nie pozbyć się w swoim życiu radości. Musimy zrozumieć, że każdy z nas jest trybikiem w tej ogromnej machinie, której na imię historia zbawienia i każdy z nas ma w niej do odegrania jedyną i niepowtarzalną rolę, która wcale nie musi być kto wie jak spektakularna i doceniana tu na ziemi. Bóg patrzy inaczej, głębiej. Nawet nie mamy świadomości, jak nasze wybory, decyzje i czyny przekładają się na wieczność naszą czy bliźnich. Życiorys Jana Chrzciciela nie obfituję w jakieś wielkie wydarzenia, a sam, przez pokorne, wytrwałe i wierne wypełnianie Bożej woli, nazwany jest największym z proroków. Istotą naszego życia i źródłem odnajdywania radości w nim jest spotkanie z przychodzącym Panem, a dzięki temu spotkaniu – poznanie Jego, siebie, a także Jego planu na własne życie. A kiedy Go spotkacie – o nic już się nie martwcie.
ks. Szymon Kłak – wikariusz w parafii pw. Świętej Trójcy w Czudcu, Diecezja Rzeszowska.
Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Gdy Jan nauczał nad Jordanem, pytały go tłumy: «Cóż mamy czynić?» On im odpowiadał: «Kto ma dwie suknie, niech się podzieli z tym, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni». Przyszli także celnicy, żeby przyjąć chrzest, i rzekli do niego: «Nauczycielu, co mamy czynić?» On im powiedział: «Nie pobierajcie nic więcej ponad to, co wam wyznaczono». Pytali go też i żołnierze: «a my co mamy czynić?» On im odpowiedział: «Na nikim pieniędzy nie wymuszajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na waszym żołdzie». Gdy więc lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w swych sercach co do Jana, czy nie jest Mesjaszem, on tak przemówił do wszystkich: «Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On będzie was chrzcił Duchem Świętym i ogniem. Ma on wiejadło w ręku dla oczyszczenia swego omłotu: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym». Wiele też innych napomnień dawał ludowi i głosił dobrą nowinę.