Tak okazuje się prawdziwą miłość!
Marta i Marcin są szczęśliwą rodziną. Mają dwoje małych dzieci i oczekiwali trzeciego. Maleńkiej dziewczynce, która wkrótce miała się urodzić, dali na imię Oktawia. Wszystko było dobrze do piątego miesiąca ciąży, gdy rodzice usłyszeli dramatyczną wiadomość.
Okazało się, że ich córeczka ma poważne problemy z serduszkiem oraz skomplikowane wady genetyczne. W takiej sytuacji medycyna jest bezradna a lekarze nie są w stanie pomóc choremu dzieciątku. Połowa dzieci umiera jeszcze w trakcie ciąży, a te, które się urodzą, mogą przeżyć najwyżej kilka dni.
Lekarka, która opiekowała się Oktawią, zaprosiła rodziców na trudną rozmowę. Wytłumaczyła im sytuację i opowiedziała co będzie, jeśli maleństwo się urodzi. Jedyne, co mogła zaproponować Oktawii, to odrobina miłości. Przytulenie, pocałowanie, podanie środków przeciwbólowych na złagodzenie cierpienia…
Od początku widziała akceptację i niezwykły pokój w oczach Marty i Marcina. Konsultację zakończyli wspólną modlitwą. Miesiąc później Marta przyjechała do szpitala i urodziła Oktawię przez cesarskie cięcie. Na sali oprócz rodziców i lekarzy był również ksiądz, aby od razu ochrzcić dziewczynkę, gdyż nie wiadomo było, jak długo będzie żyła.
Na twarzach wszystkich obecnych przy porodzie widać było miłość. Rodzice dziewięć miesięcy czekali na urodziny swojej córeczki i chcieli ją w końcu poznać. Wiedzieli jednocześnie, że nie będzie z nimi długo. Z Oktawią przywitało się również jej rodzeństwo. W tej pięknej chwili wszyscy byli razem.
Tata wziął Oktawię na ręce, a cała rodzina zaśpiewała jej urodzinową piosenkę. Lekarka co 15 minut przychodziła na salę i sprawdzała, czy dziewczynka jeszcze żyje. Gdy Marta przytuliła córeczkę i położyła ją obok siebie, podszedł jej dwuletni braciszek i powiedział „pa pa”. Za chwilę malutkie serduszko Oktawii przestało bić…
Wzruszyły mnie słowa lekarki, która towarzyszyła im przez cały ten czas:
„Jako lekarz pracuję 12 lat. Miałam wiele sytuacji, w których musiałam powiedzieć rodzicom, że ich dziecko umarło. Spodziewałam się bólu, płaczu, cierpienia. To nie było to co zobaczyłam. Na twarzy Marty pojawił się uśmiech. Rodzice podziękowali Bogu za dwie godziny, które mogli spędzić ze swoją córeczką”.
Postawa Marty i Marcina jest dla mnie bardzo budująca. Godnie przyjęli i pożegnali swoje dziecko. Podziwiam również personel tego szpitala za troskę i szacunek, jaki okazali całej ich rodzinie. Chciałabym, aby pacjenci wszędzie byli traktowani w ten sposób.
W wielu polskich szpitalach sytuacja wygląda jednak zupełnie inaczej.
Lekarzom wystarczy jedynie podejrzenie dowolnej choroby, aby od razu sugerować aborcję i nakłaniać rodziców do zabicia swojego dziecka i pozbycia się „problemu”. Szczególnie zagrożone są dzieci z podejrzeniem Zespołu Downa – dla większości z nich oznacza to wyrok śmierci.
Mamy wiele świadectw rodziców, gdy w trakcie ciąży u ich dzieci diagnozowano bardzo poważne i skomplikowane choroby lub wady genetyczne. Po narodzinach okazywało się, że dzieci są całkowicie zdrowe. Sama znam osobiście kilka takich przypadków. Za każdym razem lekarze naciskali na aborcję.
Tu nie ma miejsca na troskę, opiekę i szacunek. Dla aborterów liczą się jedynie kariera i pieniądze. Oni nie proponują rodzicom, aby otoczyli swoje dziecko miłością i przytulili je, gdy się urodzi. Zamiast tego naciskają na rozszarpanie nienarodzonego dziecka na kawałki i wyrzucenie jego zmasakrowanych zwłok na śmietnik. Ich zdaniem, tak jest „lepiej”.
Aby Polacy nie ulegali tej aborcyjnej presji i mieli świadomość, czym dokładnie jest aborcja, pokazujemy prawdę o tym koszmarnym procederze.
Dzięki ostatniej pomocy naszych Darczyńców, udało się powiesić kolejny ogromny billboard na Śląsku! Ma ponad 100 metrów kwadratowych powierzchni i wisi tuż przy trasie średnicowej aglomeracji Śląska. Dziennie przejeżdża obok niego aż 65 tys. samochodów.
W tym rejonie chcemy być jeszcze bardziej aktywni, gdyż w Rudzie Śląskiej znajduje się jeden z najbardziej morderczych szpitali w Polsce. W przeciągu ostatnich pięciu lat zabito tam ponad 480 dzieci!
Ten szpital zajmuje trzecie miejsce na liście w kraju pod względem liczby dokonywanych aborcji. Na pierwszym i drugim miejscu znajdują się warszawskie placówki – Szpital Orłowskiego i Szpital Bielański. Dzięki wsparciu naszych Darczyńców, stoją pod nimi antyaborcyjne samochody, które informują o dokonywanych tam morderstwach. Teraz musimy zająć się szpitalem w Rudzie Śląskiej.
Chcemy wynająć przyczepę, którą będzie jeździła po tym mieście i informowała mieszkańców, czym jest aborcja i który szpital odpowiada za mordowanie dzieci. Wynajem przyczepy kosztuje 2450 zł miesięcznie. Chciałabym wynająć ją na trzy miesiące, co razem z wydrukowaniem plakatów i oklejeniem jej będzie kosztowało 8000 zł.
Dlatego zwracam się z prośbą o przekazanie 30 zł, 60 zł, 120 zł, lub dowolnej innej kwoty, aby wynająć przyczepę i pokazywać prawdę o aborcjach dokonywanych w szpitalu w Rudzie Śląskiej.
Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro – Prawo do życia
pl. Dąbrowskiego 2/4 lok. 32, 00-055 Warszawa
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW
W ramach wynajmu przyczepa może przejechać miesięcznie prawie tysiąc kilometrów ulicami Rudy Śląskiej! Będzie jeździć wolno, często zatrzymując się i poruszając się po zatłoczonych miejscach.
W ten sposób tysiące mieszkańców tego miasta i okolicy może dowiedzieć się, jak wygląda aborcja, na którą tak bardzo namawiają kobiety pracownicy miejscowego szpitala. Z Waszą pomocą przyczepa może wyjechać na ulice jeszcze w tym miesiącu!
Kinga Małecka-Prybyło
Fundacja Pro – Prawo do życia