Św. Tomasz z Akwinu o polityce wobec imigrantów
… „imigracja musi mieć na uwadze dwie rzeczy: pierwsza to jedność narodu; a druga to dobro wspólne.
Imigrant powinien nie tylko czerpać korzyści z systemu danego państwa, ale zdawać sobie sprawę z obowiązków, wynikających z przystąpienia do pełnej wspólnoty z danym narodem.
Państwo zaś nie musi przyjmować wszystkich imigrantów, a już w szczególności tych, wobec których zachodzi uzasadnione podejrzenie, iż nie będą się integrować i będą prowadzić działania wrogie wobec obywateli”.
***
Czy chrześcijanie mają bezwarunkowo przyjmować wszystkich azylantów i imigrantów? Na to pytanie odpowiedział już dawno temu święty Tomasz z Akwinu na łamach „Sumy Teologicznej”.
Jak tłumaczył Doktor Anielski, każdy naród może decydować o tym, którzy „obcy” są pożądani! W zagadnieniu 105 w artykule trzecim Akwinata stwierdza:
„Obcowanie ludzi z obcymi sobie może układać się w dwojaki sposób: pokojowo albo wrogo”.
Święty Tomasz dokonał rozróżnienia „obcych” — dziś byśmy powiedzieli: imigrantów — na kilka grup, zaznaczając, że każdy naród ma prawo do decydowania, którzy „obcy” są pożądani.
Istnieje zasada naczelna:
„Każdy według sił powinien przedkładać dobro wspólne nad dobro prywatne”.
Innymi słowy państwo powinno przyjmować jedynie tych, którzy będą przyczyniać się do dobra wspólnego, a nie tych, którzy utrudniają jego realizację.
W rezultacie, państwo może odrzucić „przestępcze elementy”, zdrajców, wrogów i inne osoby, które uzna za szkodliwe lub „wrogie” wobec obywateli.
Tomasz z Akwinu wyjaśnił to na przykładzie narodu żydowskiego.
„Żydom – pisze – nadarzała się trojaka sposobność, żeby obcowali z obcymi pokojowo:
— pierwsza, gdy obcy przechodzili przez ich kraj jako przechodnie (peregrini);
— druga, gdy przychodzili do ich kraju, aby w nim zamieszkać jako przybysze (advenae).
Co do jednych i drugich prawo nadało przykazania nacechowane życzliwością. Księga Wyjścia powiada: „Przybysza nie będziesz gnębił’ oraz „Przechodniów nie będziesz uciskał”.
Trzecia zaś, gdy jacyś cudzoziemcy chcieli, żeby ich przyjąć do narodu i do religii. Co do tego trzymano się jednak jakiegoś porządku”.
Doktor Kościoła wyjaśnił, że nie można przybyszom od razu nadawać obywatelstwa i przyjmować do wspólnoty narodowej, gdyż mogłoby to być groźne dla pozostałych obywateli i w rezultacie dla całego kraju.
Święty Tomasz pisze:
„Gdyby od razu przyjęto jako obywateli obcych przybyszy i dopuszczono do obrad nad sprawami narodu, mogłyby z tego powstać wielkie niebezpieczeństwa. Obcy bowiem, nie mając jeszcze silnego przywiązania do dobra publicznego (kraju, który ich przyjął), mogliby pokusić się o działanie przeciw narodowi”.
Następnie wyjaśnił, że stare prawo stanowiło, iż do narodu żydowskiego mogli przynależeć jedynie przybysze dopiero w trzecim pokoleniu, którzy w dodatku posiadali jakieś powinowactwo z narodem żydowskim, np. Egipcjanie i Idumejczycy.
Akwinata stwierdza dalej:
„Niektórych wcale nie dopuszczono do grona narodu. Chodziło o Ammonitów i Moabitów, ponieważ ich stosunek do Żydów był wrogi. Amalekitów uznano nawet za wiecznych wrogów”.
Teolog wyjaśnia:
„nie łączyły ich z narodem żydowskim żadne więzy powinowactwa, w dodatku byli oni szczególnie wrogo usposobionymi przeciwnikami. Toteż Księga Wyjścia powiada: Wojna Pana z Amalekitą trwać będzie z pokolenia w pokolenie”.
Według Doktora Anielskiego, cudzoziemców, którzy przyjeżdżają z wizytą lub chcą się zatrzymać przez pewien czas w danym kraju, należy traktować z miłością. Wobec przybyszy, którzy chcą zostać na stałe, państwo ma obowiązek stosować odpowiednie prawo. Przybysz musi chcieć się w pełni zintegrować z kulturą i zasadami współżycia w danym państwie. „Obcy” mogą uzyskać obywatelstwo, ale nie natychmiast. Proces integracji wymaga czasu. Ludzie muszą dostosować się do zasad współżycia narodu.
Chociaż św. Tomasz cytuje Arystotelesa, który uważał, że potrzeba co najmniej dwóch lub trzech pokoleń na integrację, sam takiej cezury nie wyznacza. Pisze jednak, że integracja „może zająć dużo czasu”.
Średniowieczny teolog podkreślił, że życie w danym kraju jest złożoną kwestią i potrzeba czasu, aby poznać historię i realia danego państwa, by można podejmować długoterminowe decyzje dotyczące przyszłości obywateli tegoż państwa. O tej przyszłości nie mogą rozstrzygać ci, którzy niedawno przybyli. Choć nie z własnej winy, mają oni niewielkie pojęcie o tym, co się dzieje, czy działo się w danym kraju.
Wg św. Tomasza, dopuszczenie ich do współdecydowania w sprawach narodowych to działanie szkodliwe, które mogłoby doprowadzić do zniszczenia narodu. Dlatego Święty pisał, iż Żydzi nie traktowali wszystkich obcych jednakowo. Przybysze wywodzący się z tych narodów, które pod względem kulturowym były im bliższe i z którymi można było szybciej się zintegrować, byli inaczej traktowani niż przybysze wywodzący się z narodów „obcych kulturowo”.
Akwinata podkreślił jednak, że system nie był „sztywny” i obywatelem mógł zostać nawet przedstawiciel „wrogiego narodu” dzięki jakiemuś „aktowi cnoty” — jak np. Achior, kapitan Ammonitów. Święty zaznaczył jednak, że wyjątki czyniono, zawsze biorąc pod uwagę dobro wspólne.
John Horvat, komentując wybrane fragmenty „Sumy Teologicznej”, stwierdził krótko:
Imigracja musi mieć na uwadze dwie rzeczy: pierwsza to jedność narodu; a druga to dobro wspólne.
Według Horvata, imigrant powinien nie tylko czerpać korzyści z systemu danego państwa, ale zdawać sobie sprawę z obowiązków, wynikających z przystąpienia do pełnej wspólnoty z danym narodem. Państwo zaś nie musi przyjmować wszystkich imigrantów, a już w szczególności tych, wobec których zachodzi uzasadnione podejrzenie, iż nie będą się integrować i będą prowadzić działania wrogie wobec obywateli.
Źródło: tfp.org, Agnieszka Stelmach