Modlitwy na trudne dni (17). Modlitwa zalęknionego
Panie, jak ciężko nie zaznać nigdy chwili spokoju.
Nie móc przedsięwziąć niczego, czego niepokój nie zamieniłby w męczarnię.
I nie móc nic na to poradzić. Albo prawie nic…
„Musisz kierować się rozsądkiem…” Mówiono mi to sto razy. Gdybym mógł…
Panie, w braku czegoś lepszego ofiarowuję Ci moje obawy i moją udrękę.
Trzykrotnie przepisywane listy, w których zawsze czegoś jeszcze brakuje…
Obłędny strach przed telegramem, kiedy ci, których kocham, wyjeżdżają gdzieś samochodem…
Dziesięć razy sprawdzany kurek od gazu i kontrolowane co wieczór drzwi wejściowe…
Lęk, „żeby to nie było nic poważnego”, kiedy boli mnie głowa…
I kłopoty dnia, który minął, oglądane po sto razy z każdej strony, kiedy zgaszę światło.
Panie, żebym zrobił chociaż tyle, ile mogę, aby wyjść z tego przygnębiającego świata moich obsesji i majaków.
Strzeż mnie od tych cieni, sto razy bardziej niepokojących niż prawdziwe niebezpieczeństwo.
Trzeba mi odwagi, Panie.
Aby oprzeć się tej okropnej potrzebie przerabiania dziesięć razy tego, co od samego początku jest dobrze zrobione, o czym wiem…
Aby nie wertować encyklopedii zdrowia przy każdej najmniejszej migrenie…
Potrzebuję Twojej pomocy, Panie.
Aby zdobywać dzień po dniu moją wolność.
Aby z kleszczy moich koszmarów wyrywać drobne zwycięstwa.
Gdy śpię, potrzebuję słyszeć, jak mówisz: „To Ja jestem, nie bójcie się!” (J 6, 20)
Źródło:
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/M/MO/trudne_dni.html