Czy tarot mówi prawdę? Czerwcowy numer “Egzorcysty”
W strukturze tarota nieprzypadkowo występują niechrześcijańskie czy nawet antychrześcijańskie tradycje. Zostały one utrwalone i są przekazywane w symbolicznych systemach. Ta kumulacja złych symboli kreuje pewną moc, którą wielu wyczuwa. Symbol w działaniach tych tradycji duchowych ma charakter realistyczny. Oddziałuje bowiem i zmienia świadomość, a właściwie otwiera ją na siły nieznanego pochodzenia – podkreśla ks. dr hab. Aleksander Posacki SJ w artykule „Jak naprawdę działa tarot?”, który zamieszczamy w czerwcowym numerze „Miesięcznika Egzorcysta”.
Na początek trzeba się tego nauczyć. To jest bardzo trudne. Ale ta wiedza rozszerza się jakby automatycznie. Sama nie wiem, czemu. Czasami zdarzało się, że coś zapominałam, ale było to chwilowe zapomnienie. Dziwna sprawa – to zapominanie nigdy nie zdarzyło mi się, kiedy wróżyłam, ale wtedy, kiedy pytającej osoby już nie było, kiedy ona wyszła. To jest jakby nauka, by na bieżąco być z kartami – wyznaje Kasia, była tarocistka, w wywiadzie dla naszego miesięcznika.
Czułam, że coś zaczyna mnie kontrolować i ograniczać. To coś zasugerowało mi, że ponownie nawiążę kontakt z ludźmi, kiedy pójdę do nich z kartami tarota – gdy będę umiała wróżyć, zdobędę sobie przyjaciół. Przez kilka lat wróżyłam tymi kartami. Weszłam też w astrologię, metodę Silvy, medytację transcendentalną. W III klasie szkoły średniej zaczęłam bardzo mocno odczuwać czyjąś obecność. Uświadomiłam sobie, że jestem uzależniona od czegoś potężnego – wyznaje w swoim świadectwie Celina.
Dr Wincenty Łaszewski opisuje objawienie Maryi w portugalskim Casal de Santa Maria: Pani zwracała się do niej i z uśmiechem pytała, czy może wziąć sobie jedno z jagniąt. Mała pasterka słuchała w zachwycie pełnego czułości głosu Pani z Nieba i jeszcze przed chwilą niewypowiadająca żadnych słów, odezwała się. Przemówiła pierwszy raz w życiu, a jej słowa płynęły z jej ust „z łatwością i urodą”: „Musiałabym otrzymać zgodę mojego ojca”. W odpowiedzi Pani kiwa z aprobatą głową i znowu mówi z uśmiechem: „Dobrze, będę czekać. Wróć do mnie”.
Anna Kuraś w tekście „Tarot – język, którym rozmawia się z diabłem” wskazuje: Dzisiejsze czasy wytworzyły idealne wręcz środowisko do rozpowszechniania się metod wróżbiarskich. Kryzys wiary, rodziny, służby zdrowia, a także kryzys ekonomiczny sprawia, że człowiek niepewnie patrzy w przyszłość swoją i swojej rodziny. Stara się przewidzieć, a nawet zapobiec ewentualnym negatywnym sytuacjom. W rzeczywistości nie jest ważne, jakimi metodami wróżbiarstwa się posługujemy. Ich źródło jest jednakowe i znajduje się głęboko w ludzkiej duszy. Jest to brak ufności do Boga i Jego Opatrzności.
W czerwcowym numerze zamieszczamy także tekst, poświęcony otwarciu tunelu św. Gotarda. W tekście czytamy: Gościom zaproszonym na inaugurację pokazano widowisko, które było jawną demonstracją tego, jak mocno satanizm wszedł do kultury współczesnego społeczeństwa. Przygotowanie przedstawienia powierzono reżyserowi, współautorowi podręczników okultyzmu, znanemu ze ścisłych związków z północnoeuropejską masonerią. Reżyser zaś zapalił się do pomysłu, aby na scenę przenieść prawdziwy rytuał satanistyczny. W ten sposób chciał „uświetnić” to wielkie dzieło techniki, uchodzące za symbol zjednoczonej Europy i instrument do przezwyciężania narastającego nacjonalizmu oraz zamykanych granic. Pod bacznym okiem obecnych na otwarciu tunelu przedstawicieli władzy odbył się budzący niepokój spektakl. Jego głównym bohaterem był półczłowiek – półkoza, ewidentnie przypominający istotę demoniczną Baphometa.
Spotykam często ludzi, którzy chcieliby Boga traktować jak maszynkę do spełniania życzeń, czyli podchodzę do automatu z kawą, wrzucam monetę i wyskakuje kawa. To potężny błąd. Gdy Boga o coś proszę, nie zawsze otrzymam to, co chcę. Ideałem chrześcijańskiej prośby zaniesionej do Boga jest pełnienie woli Bożej. Ideałem prośby nie jest terroryzowanie Boga, np. odmówię różaniec, a Ty masz mi coś dać. To nie jest wiara, tylko egoizm – mówi ks. Krzysztof Kralka, rekolekcjonista, dyrektor Pallotyńskiej Szkoły Nowej Ewangelizacji i moderator generalny wspólnoty „Przyjaciele Oblubieńca”, w kolejnym wywiadzie, jaki zamieszczamy w czerwcowym numerze.
Modlę się, żeby kochać, ale też żeby nauczyć się kochać. Rozpoczynając modlitwę, już się jakoś modlę, nie jest przecież tak, że zupełnie nie wiem, jak się modlić i jak kochać. Ale przez to, że się modlę, uczę się kochać tak, jak kochał Jezus. Staję się bardziej wrażliwy i czuły na drugiego człowieka, a nie zakręcony i skoncentrowany na sobie – podkreśla o. Paweł Hańczak, karmelita bosy, który na łamach naszego miesięcznika mówi o medytacji chrześcijańskiej.
W dziale „Pytania Czytelników” zamieszczamy tekst ks. Andrzeja Grefkowicza, egzorcysty archidiecezji warszawskiej: U osób, które zajmowały się tarotem, spalenie samych kart zwykle nie wystarcza, by zakończyć ten „rozdział” ich życia. To nie karty są główną przyczyną zła, ale ten, który się za nimi ukrywa. W takich sytuacjach potrzeba często modlitwy o uwolnienie połączonej z osobistą drogą nawrócenia, czyli zwrócenia się ku Chrystusowi, który jest naszym jedynym Panem i Zbawicielem.
Ponadto w numerze m.in. o istocie zawierzenia, praktykowaniu przez Jana Pawła II nabożeństwa pierwszych sobót miesiąca, a także o św. Eteldredzie.