“Chodził tam, gdzie nikt by nie poszedł”. W sobotę uroczystości pogrzebowe ks. Andrzeja Szpaka w Krakowie
Jaromir Kwiatkowski ●
“Kiedy będę do Ciebie szedł, Panie Boże na wielki remanent, nie wiem czy będzie deszcz czy śnieg, czy i niebo słońcem ogrzane” – taki refren jednej z sacrosongowych pieśni często śpiewał. Już poszedł…
18 listopada, w 74. roku życia i 49. roku kapłaństwa, odszedł do Domu Ojca ks. Andrzej Szpak, salezjanin, legendarny duszpasterz “młodzieży różnych dróg” – narkomanów, hipisów etc. Odszedł otoczony miłością przyjaciół, współbraci w seminarium salezjańskim na ul. Tynieckiej w Krakowie, w modlitwie, przy śpiewie i akompaniamencie gitar.
Nikogo nie odrzucał
Zbierał tych ludzi – jeszcze młodych, a już z poplątanymi życiorysami – jak najlepszy ojciec. A oni tak bardzo lgnęli do Niego, bo widzieli, że ich kocha. Jak przypomniał portal Deon.pl, “Szpaku” prowadził hipisowskie pielgrzymki na Jasną Górę od 1979 r. Podczas pierwszej z nich hipisi szli jako grupa ” czarno-biała”, wchodząca w skład akademickiej pielgrzymki warszawskiej. Od 1982 roku grupa usamodzielniła się i odtąd do Częstochowy wędrowała pod szyldem Pielgrzymki Młodzieży Różnych Dróg i Kultur, wychodząc co roku z innej miejscowości.
“Pierwsze kontakty z hipisami ks. Szpak nawiązał, gdy był młodym duszpasterzem w parafii św. Michała we Wrocławiu – pisze Deon.pl. – >>To byli mądrzy, młodzi ludzie, których nie miał kto wysłuchać, z reguły pochodzili z rodzin skonfliktowanych, byli bardzo spragnieni uczuć, przede wszystkim miłości i wolności. Długie włosy, brody to były przejawy ich buntu<< – wspominał dwa lata temu na łamach “Gazety Krakowskiej”. >>Rozumiałem ich, bo zdaje się z natury sam jestem trochę hipisem<< – mówił wtedy. Spotykał się z nimi tam, gdzie żyli: w squatach, na stancjach, dworcach, w kawiarniach i na ulicach, jeździł na zloty. Pod koniec lat 70. taki zlot odbył się w Częstochowie. To wtedy ks. Szpak na zaimprowizowanym ołtarzu odprawił Mszę św. Nikt nie zaprotestował.
W pielgrzymki ze “Szpakiem” wyruszali ludzie, którzy na co dzień nie chodzili do kościoła i nie uznawali żadnych autorytetów. “Pewien reżyser filmowy, który rejestrował kiedyś pielgrzymkę, zapytał mnie: Szpaku, co jest?! Tam sobie ktoś przyćpał, tu z dziewczyną się kocha, palą papierosy, no i jak ty na to reagujesz? A ja mu powiedziałem: jestem tu po to, żeby ich rozgrzeszać” – wspominał ks. Andrzej.
- Ksiądz Szpak to charyzmatyczny kapłan, który nikogo nie odrzuca, dla każdego ma czas. Często potrafił całą noc przegadać ze swoimi “podopiecznymi”, żeby tylko nie sięgnęli po strzykawki – mówiła o nim Gabriela Mruszczak z Oświęcimia, autorka filmu o niezwykłych pielgrzymach.
“Chodził tam, gdzie nikt by nie poszedł” – skomentował arcytrafnie na moim facebookowym profilu jeden ze znajomych.
- To bardzo piękna postać – ks. Andrzej Szpak. Trzeba się modlić, aby ks. Andrzej znalazł następców. Żeby ta jego praca, ważna posługa w Kościele, nie umarła – stwierdził po śmierci duszpasterza hipisów abp Grzegorz Ryś, metropolita łódzki.
Ze Szpakiem w Medjugorje
Przemknął przez moje życie przez krótki, ale bardzo owocny czas. W 2004 roku “Szpaku” wziął mnie z chórem Echo Sacrosongu do Medjugorje (po drodze były jeszcze występy dla Polaków w Budapeszcie i Wiedniu). Jak mniemam – z dwóch powodów, które trzeba potraktować łącznie. Po pierwsze, część chórzystów nie mogła pojechać i chórowi brakowało tenorów. A kiedy ks. Andrzej się dowiedział, że śpiewam (też miałem taki okres w życiu) w Diakonii Muzycznej Ruchu Domowy Kościół diecezji rzeszowskiej, to pewnie pomyślał, że się przydam. Zwłaszcza, że – i to powód drugi – mogę jeszcze o tym wszystkim napisać. Pojechałem więc niejako w podwójnym charakterze: jako chórzysta i jako dziennikarz. Dzięki temu miałem okazję w 20. rocznicę mojego ślubu śpiewać z Echem Sacrosongu w kościele w Medjugorje (patrz zdjęcie).
Również dziennikarski plon tego wyjazdu był bogaty. Napisałem o Polonii z Budapesztu, którą tam spotkałem; złapałem też kontakt ze Wspólnotą Cenacolo z Medjugorje, będącą bardzo ciekawą formą terapii narkomanów, co zaowocowało później kontaktami i tekstami o Wspólnocie Cenacolo spod Tarnowa. Poznałem w Medjugorje Wieśka Jindraczka z jego nieprawdopodobną historią wyjścia z narkomanii i nawrócenia.
Również dziennikarski plon tego wyjazdu był bogaty. Napisałem o Polonii z Budapesztu, którą tam spotkałem; złapałem też kontakt ze Wspólnotą Cenacolo z Medjugorje, będącą bardzo ciekawą formą terapii narkomanów, co zaowocowało później kontaktami i tekstami o Wspólnocie Cenacolo spod Tarnowa. Poznałem w Medjugorje Wieśka Jindraczka z jego nieprawdopodobną historią wyjścia z narkomanii i nawrócenia.
Później przez pewien czas przychodziłem na spotkania Echa Sacrosongu, ale ostatecznie zrezygnowałem, gdyż zaczęło to kolidować z innymi moimi obowiązkami. Ale do dziś jestem wdzięczny “Szpakowi” za to, że mnie wziął do Medjugorje. Za ten cudowny czas.
Księże Andrzeju, dziękuję! Odpoczywaj w pokoju!
Msza św. pogrzebowa odbędzie się w sobotę, 25 listopada 2017 roku.8:30 wprowadzenie ciała do kościoła św. St. Kostki w Krakowie (ul. Konfederacka 6).9:00 Msza św.10:30 wyjazd na cmentarz Rakowicki11:00 odprowadzenie od bramy głównej cmentarza do grobowca salezjanów.