Zabójca św. Marii Goretti uczestniczył w jej wyniesieniu na ołtarze jako… tercjarz franciszkański

21 lutego 2016 10:48Komentowanie nie jest możliweViews: 758

Maria_Goretti (1)Niezbadane są ludzkie losy, a Pan Bóg potrafi wyprowadzić dobro nawet z największego zła. Ta oczywista prawda przyszła mi na myśl, gdy w pierwszy piątek Wielkiego Postu podążałem w tłumie uczestników drogi krzyżowej ulicami Rzeszowa. A stało się to pod wpływem tekstu rozważań podczas tego nabożeństwa, którego autor, ks. Daniel Drozd, w pewnym momencie przywołał okoliczności śmierci św. Marii Goretti i to, jakie wydarzenia ta śmierć uruchomiła. Warto przypomnieć tę historię.
Maria Goretti pochodziła z Corinaldo koło Ankony, z ubogiej wiejskiej rodziny. Dom Gorettich zajmowała także rodzina Serenellich – ojciec z synem. Chłopiec, Aleksander Serenelli, miał 18 lat, kiedy zapłonął ku Marii przewrotną żądzą. Zaczął ją też coraz mocniej napastować, grożąc jej nawet śmiercią. Dziewczyna jednak umiała skutecznie uwolnić się od napastnika, ratowała się ucieczką i omijała go. Nie mówiła jednak o tym nikomu w rodzinie, by nie pogłębiać niechęci Serenellich do Gorettich.
5 lipca 1902 r. rodziny Gorettich i Serenellich były zajęte zbieraniem bobu. 12-letnia Maria została w domu i obserwowała pracowników. Zauważył ją Aleksander. Pod pierwszym lepszym pretekstem udał się do domu i siłą wciągnął dziewczynę do kuchni. Usiłował ją zmusić do grzechu. Kiedy zaś Maria stawiła mu gwałtowny opór, rozjuszony wyrostek chwycił nóż i zaczął nim atakować dziewczynę. Szczegóły te podał sam morderca przed sądem. Powracająca z pracy rodzina znalazła Marię już w stanie agonii. Natychmiast odwieziono ją do szpitala, gdzie zaopatrzona świętymi Sakramentami zmarła 6 lipca. Przed śmiercią darowała winę swojemu zabójcy. Lekarze stwierdzili, że miała na ciele 14 ran.
27 kwietnia 1947 r. Pius XII zaliczył ją uroczyście w poczet błogosławionych, a 24 czerwca 1950 r. – do chwały świętych.
W uroczystościach brał także udział zabójca – Aleksander Serenelli, który w czasie 27-letniego pobytu w więzieniu przeżył całkowite nawrócenie. Nie miał wątpliwości, że wiarę zawdzięczał wstawiennictwu Marii. Po wyjściu z więzienia przeprosił matkę Marii, wyznał swoją winę przed całą parafią, a po pewnym czasie został tercjarzem franciszkańskim. Do końca życia pracował jako ogrodnik u kapucynów w Macerata, gdzie zmarł w 1970 r. Duchową przemianę zabójcy opisał Jean du Parc w książce, która w Polsce została wydana pod tytułem “Niebo nad moczarami”.
Dla Boga nie ma nic niemożliwego…

Oprac. JK

Źródło:

http://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/07-05b.php3

Poleć innym!

  • Facebook
  • Twitter
  • Delicious
  • LinkedIn
  • StumbleUpon
  • Add to favorites
  • Email
  • RSS

Dyskusja

Tagi:
Email
Print
WP Socializer Aakash Web