O hipnozie. Lipcowy numer “Egzorcysty”
Najczęściej mówi się, że poprzez hipnozę wchodzi się w to, co nieświadome, w podświadomość, w której jak w jakimś zatęchłym magazynie mają być nagromadzone wszelkie obrazy i doświadczenia nazbierane w okresie życia danej osoby. (…) Warto przypomnieć, że rezerwuar nieświadomych wrażeń jako zawartość nieświadomości nie jest logicznie uporządkowany, nie respektuje porządku czasowego czy wartości i stanowi chaotyczną mieszankę. Taka zbieranina nie może budzić zaufania, ponieważ to, co pozbawione światła rozumu, nie jest dla człowieka wartościowe. Jeżeli to, co dobre, wymieszane jest z tym, co złe i grzeszne i nie ma w tym żadnego porządku, to przypomina to raczej obszar nie-ludzki, nieracjonalny, ciemny – podkreśla Artur Winiarczyk, redaktor naczelny „Miesięcznika Egzorcysta”, we wprowadzeniu do lipcowego numeru.
Fan black metalu podczas obecności na koncercie wszedł w stan transu, wręcz hipnozy. W tym stanie po koncercie udał się na cmentarz i zdemolował go. Zatrzymany przez policję nie był w stanie wytłumaczyć, dlaczego znalazł się w tym miejscu. Był też zaskoczony, że to on dokonał aktu wandalizmu. Podczas koncertów, na których ich uczestników wprowadza się w trans poprzez rytm muzyki, gesty i słowa, następuje większa możliwość ataku ze strony złego ducha – ostrzega Grzegorz Kasjaniuk w tekście „Axis mundi – muzyka, trans, hipnoza”.
Do egzaminu magisterskiego uczyłem się w klasztorze benedyktynów – tylko tam mogłem się w pełni skupić. Z kolei staż odbywałem w poradni psychologicznej. Tam „ustawiałem” pacjentów metodą Hellingera. Pozwolono mi wówczas chodzić na kurs hipnozy i hipnoterapii. (…) Na kursach hipnozy często byłem wprowadzany w głębokie transy. Wprowadzałem w nie także innych – wyznaje w swoim świadectwie Przemysław.
Ks. dr Mirosław Nowosielski, psycholog, egzorcysta ad casum, w wywiadzie dla naszego miesięcznika stwierdza: Hipnoza (…) to poddanie się zewnętrznym siłom, to wpływ innej osoby na osobowość człowieka, na jego świadomość, władze zmysłowe itp. Podczas hipnozy krytyczny osąd częściowo zostaje zawieszony. Jest to stan zmienionej świadomości. (…) Wszelkie próby manipulacji człowiekiem wydają mi się niegodziwe i niebezpieczne. Niegodziwe, bo jest to forma ubezwłasnowolnienia, a niebezpieczne, bo wchodzimy w rzeczywistość, w której nie mamy możliwości rozeznania, od jakiego ducha pochodzą te siły.
Kiedy z perspektywy czasu patrzę na ten kurs, moje doświadczenia oraz nawrócenie, widzę, że działo się tam wiele złego. Pod pozorem czegoś wartościowego otrzymałam tylko zamęt. (…) Myślałam wtedy, że samą metodę da się oderwać od jej teoretycznego podłoża. Oczywiście okazało się to nieprawdą. Hipnoza stanowi spójny system, podobnie jak joga czy medytacje mantryczne – mówi Anna w świadectwie „W hipnozie nie ma miejsca na Boga”.
Wielu z nas pamięta nadawane w Polsce telewizyjne seanse Anatolija Kaszpirowskiego. Jest to bodaj najsłynniejszy „uzdrowiciel” używający hipnozy. (…) Kariera Kaszpirowskiego, rozpoczęta w okresie przemian ustrojowych w ZSRR, nie trwała jednak długo. Rosyjscy naukowcy zaczęli alarmować, że po jego seansach telewizyjnych wzrosła liczba zgłaszających się do szpitali psychiatrycznych, zdarzały się też samobójstwa ewidentnie związane z jego działalnością. Podobno liczba zgonów w okresie emisji seansów potroiła się. Było to związane m.in, z tym, że chorzy wierząc w moc uzdrowiciela przerywali leczenie konwencjonalne, odstawiali leki – stwierdza Andrzej Mielecki, psycholog, konsultant egzorcystów w Warszawie, w drugim wywiadzie zamieszczonym w lipcowym numerze.
Tomasz Zbrzeżny w artykule „Niewyjaśniona natura hipnozy” zaznacza: Psychologowie W.C. Coe i L.G. Buckner przytaczają jedną z technik ericksonowskiej indukcji hipnotycznej, która została wprost nazwana techniką dezorientacji i ma na celu uśpić czujność pacjenta. Gdy osoba hipnotyzowana ma zacząć wykonywanie reakcji, wówczas poddaje się jej następną myśl. Cały ten proces się powtarza, co wywołuje stan dezorientacji i coraz większej potrzeby, aby otrzymać jakiś konkretny komunikat.
Ks. dr hab. Aleksander Posacki SJ w artykule „Czy hipnoza jest bezpieczna?” zaznacza: Krytyka hipnozy często pochodzi od samych okultystów. Interesujący przykład podaje Mary Baker Eddy (1821-1911), założycielka sekty Christian Science. Dotknięta ciężkim paraliżem spowodowanym zaburzeniami psychicznymi, została „wyleczona” przez jednego z wyznawców Mesmera. Następnie sama zajęła się leczeniem podobnych dolegliwości. Ostatecznie ogłosiła, że ten rodzaj leczenia nosi piętno telepatii, okultyzmu i uznaje go za praktykę diabelską.
Prof. dr hab. Ryszard Stachowski zamieszcza tekst: „Czy hipnozę można symulować?”, w którym uwypukla: Wiedza uzyskana w wyniku badań nad zjawiskami hipnotycznymi pozwala zerwać z poglądem, że hipnoza stanowi kolosalne oszustwo albo jakiś rodzaj symulowania. Jest paradoksem, że to właśnie zachowanie osób z grupy porównawczej symulantów zjawisk hipnotycznych okazało się przekonującym argumentem przemawiającym za tym, że hipnoza nie jest symulacją.
Ponadto w numerze m.in. o objawieniach w Olo, scjentologicznym pomyśle na samozbawienie, a także o tym, że w rzeszowskim szpitalu Pro-Familia wreszcie nie będzie aborcji. W numerze odpowiadamy też na pytanie, czy lęk stanowi wyraz nadwrażliwości, czy też oznakę zniewolenia.