Możesz jeszcze podpisać petycję przeciwko kampanii o fałszywym “znaku pokoju”
nie jest dobrze, gdy próbuje sie manipulować Polakami. A manipulacją jest kampania popierająca dążenia środowisk lgbt, nazwana przewrotnie “Przekażmy sobie znak pokoju”. Kampania atakuje Kościół i afirmuje postawy homoseksualne sugerując przekazanie fałszywego “znaku pokoju”. Zachęcam do podpisania petycji kierowanej do Konferencji Episkopatu Polski, w której wyrażamy naszą wdzięczność za mądre nauczanie Kościoła i wydane stanowisko w tej sprawie oraz oburzenie tym atakiem na katolików:
Z pozoru może wydawać się to szlachetną akcją: wzajemny szacunek jest wartością z wszech miar pozytywną. Niestety, kampania ta – wbrew ładnemu opakowaniu – jest agresją wobec Kościoła i służy do oswajania z grzechem.
Już sam punkt wyjścia do kampanii jest niesprawiedliwy i krzywdzący. Z wypowiedzi organizatorów kampanii jasno wynika, że sądzą oni, że większość katolików jest „homofobami” potrzebującymi uświadomienia, że homoseksualistów należy szanować. A przecież tak nie jest, bo większość katolików to osoby odnoszące się z szacunkiem do drugiego człowieka. Co więcej, organizatorzy kampanii, wypominając rzekome winy ludzi Kościoła, całkowicie przemilczają wszelkie agresywne działania środowisk lgbt wobec katolików. Jeszcze większy sprzeciw budzi przesłanie kampanii.
Kampania, niestety, ma na celu nie – jak przekonują organizatorzy – promowanie szacunku dla osób homoseksualnych, lecz propagowanie fałszywego przekonania, jakoby akty homoseksualne oraz związki jednopłciowe były moralnie dobre i próbę wymuszenia na Kościele zmiany Jego nauczania na ten temat.
Podpiszmy petycję jako wyraz sprzeciwu wobec tej kampanii:
Jeśli ktoś miałby wątpliwości co do tego, czy ta kampania rzeczywiście afirmuje postawy homoseksualne, to zachęcam do zapoznania się fragmentami wypowiedzi organizatorów akcji (są cytowane w opisie petycji).
Rozczarowanie powoduje również fakt poparcia – w charakterze patrona medialnego – tej kampanii przez środowiska katolickie, jak “Tygodnik Powszechny”, “Znak” czy “Więź”. Dlatego gorąco zachęcam Państwa do podpisania petycji, którą kierujemy do Konferencji Episkopatu Polski. Potwierdzamy w niej fakt, że utożsamiamy się z pełną szacunku wobec wszystkich osób nauką Kościoła w tej sprawie i wyrażamy nasze rozczarowanie faktem, że do tak antykościelnej akcji przyłączyły się środowiska katolickie.
Dziękuję serdecznie za Państwa zaangażowanie!
Pozdrawiam i łączę wyrazy szacunku,
Magdalena Korzekwa-Kaliszuk
Dyrektor CitizenGO Polska
P.S. Miałam przyjemność wraz z doktorem Tomaszem Rowińskim wziąć udział w rozmowie w TV Republika, prowadzonej przez red. Jacka Ożóga, w tej sprawie. Tutaj jest relacja: http://telewizjarepublika.pl/korzekwa-kaliszuk-z-promowania-czegos-co-jest-grzechem-nic-dobrego-nie-wyniknie,37675.html
A oto opis petycji:
Dwie uściśnięte dłonie: w jednej różaniec, na drugiej tęczowa opaska – tak wyglądają banery, które zawisły w całej Polsce w ramach akcji „Przekażmy sobie znak pokoju” organizowanej przez organizacje lgbt i wspierane patronatem medialnym przez środowiska tzw. „katolików otwartych”, jak „Tygodnik Powszechny”, „Więź”, „Znak”. Z pozoru może wydawać się to szlachetną akcją: wzajemny szacunek jest wartością z wszech miar pozytywną. Niestety kampania ta – wbrew ładnemu opakowaniu – jest agresją wobec Kościoła i służy do oswajania z grzechem.
Już sam punkt wyjścia do kampanii jest niesprawiedliwy i krzywdzący. Z wypowiedzi organizatorów kampanii jasno wynika, że sądzą oni, że większość katolików jest „homofobami” potrzebującymi uświadomienia, że homoseksualistów należy szanować. A przecież tak nie jest. Co więcej, organizatorzy kampanii wypominając rzekome winy ludzi Kościoła, całkowicie przemilczają wszelkie agresywne działania środowisk LGBT wobec katolików.
Jeszcze większy sprzeciw budzi przesłanie kampanii. Kampania, niestety, ma na celu nie – jak przekonują organizatorzy – promowanie szacunku dla osób homoseksualnych, lecz propagowanie fałszywego przekonania, jakoby akty homoseksualne oraz związki jednopłciowe były moralnie dobre i próbę wymuszenia na Kościele zmiany Jego nauczania na ten temat.
Trzeba wyraźnie podkreślić, że same skłonności homoseksualne nie są grzechem. Wierzącym osobom o takich skłonnościach, które szukają wsparcia, należy pomagać w odnalezieniu się Kościele. Niestety, organizatorzy kampanii robią coś dokładnie odwrotnego. W nagraniach wideo, jakie zostały nakręcone jako uzupełnienie bilbordowej akcji, przekonują że prawdziwe szczęście homoseksualiści mogą odnaleźć dopiero otwierając się na związek z osobą tej samej płci i że jak najbardziej można łączyć chrześcijańską wiarę z praktykami homoseksualnymi.
„Wtenczas byłam zupełnie innym człowiekiem. Zamkniętym, smutnym, wycofanym cierpiącym, rozdartym pomiędzy oficjalną nauką Kościoła a sobą i wiernością własnemu sumieniu. Dzisiaj jestem spokojna, szczęśliwa i dająca.” – mówi Anna Strzałkowska, lesbijka żyjąca w związku z inną kobietą, opisując, jak była nieszczęśliwa, gdy starała się postępować w zgodzie z tym, czego nauczał Kościół i jak to się później zmieniło.„W tamtym czasie, kiedy jeszcze nie akceptowałem siebie jako geja, cała moja wiara, cała moja modlitwa sprowadzała się do jednego: Panie Boże uratuj mnie. Pozbaw mnie tego wszystkiego. Od momentu, kiedy zaakceptowałem siebie jako osobę homoseksualną i otworzyłem się na związek z drugim człowiekiem, od tego momentu zauważyłem, że moje życie z Bogiem stało się prostsze (…) Nagle była ogromna wolność, bo mogę być sobą.” – opowiada Misza Czerniak.
W nagraniach wideo pada jeszcze wiele innych niezwykle kontrowersyjnych słów. Zuzanna Radzik z „Tygodnika Powszechnego” porównuje nawet podejście Kościoła do praktyk homoseksualnych do stosunku, z jakim amerykański Kościół rzekomo odnosił się do niewolnictwa. „W Stanach Zjednoczonych wszyscy powtarzają: no dobrze, jeszcze osiemdziesiąt lat temu Kościoły miały swoich niewolników, nikomu nie przyszło do głowy powtarzać, że to jest nie w porządku. Mało tego, cytatami ze świętego Pawła bronili się rękami i nogami. Bronili się, że tak można, że to właściwa postawa (..). Nie zgadzam się jak Kościół katolicki, również w swoim katechizmie, formułuje kwestie osób homoseksualnych i tego jak mają żyć.”
Powyższe wypowiedzi jednoznacznie pokazują, że kampania „Przekażmy sobie znak pokoju” w rzeczywistości jest akcją antykościelną, precyzyjnie wymierzoną w nauczanie Kościoła. Organizatorzy starają się oswajać katolików z postawami, które Kościół uznaje za grzech (w myśl zasady: zobaczcie, nawet część katolików nie widzi w takich praktykach niczego złego) i wręcz wymuszać dla nich akceptację. Mają także nadzieję, że kampania stanie się jednym z działań, które w dłuższej perspektywie czasu spowoduje zmianę oficjalnego nauczania Kościoła. W wypowiedzi dla „Gazety Wyborczej” lesbijka Marta Abramowicz wprost przyznała, że „kampania ma na celu zmianę od środka Kościoła rozumianego jako wspólnota wiernych. Liczymy na “rewolucję” wiernych”… Kampania jest szczególnie niebezpieczna dla wierzących osób o skłonnościach homoseksualnych, gdyż stara się je zachęcać do grzechu.
Fakt, że do tej antykościelnej akcji wykorzystany został liturgiczny znak pokoju oraz różaniec, budzi oburzenie i niesmak.
Zachęcam do podpisania petycji, którą kierujemy do Konferencji Episkopatu Polski. Potwierdzamy w niej fakt, że utożsamiamy się z pełną szacunku wobec wszystkich osób nauką Kościoła w tej sprawie i wyrażamy nasze rozczarowanie faktem, że do tak antykościelnej akcji przyłączyły się środowiska katolickie.
Na dziś petycję podpisały 27.224 osoby. Pomóź organizatorom osiągnąć cel: 50 tys. podpisów.