Druga Niedziela Wielkanocna (Miłosierdzia Bożego), 3 IV 2016 – komentarz do Ewangelii
● Rozważa: ks. Julian Wybraniec ●
II Niedziela Wielkanocna (Miłosierdzia Bożego) (3 kwietnia 2016)
Czytania: Dz 5, 12-16; Ap 1, 9-11a. 12-13. 17-19
Ewangelia: J 20, 19-31
Spróbujmy dziś popatrzeć głębiej na św. Tomasza, którego opisuje dzisiejsza Ewangelia. Z perspektywy całej historii Jezusa, dla Tomasza krzyż był jedyną rzeczą, której oczekiwał. Kiedy Jezus zaproponował, że pójdzie do Betanii, gdy otrzymał wieść o chorobie Łazarza, reakcją Tomasza było: „Pójdźmy i my, abyśmy razem z nim pomarli!”. Tomaszowi nigdy nie brakowało odwagi, ale wydaje się być urodzonym pesymistą. Nigdy nie było wątpliwości, że kochał Jezusa. On kochał Go tak, że gotów był pójść z Nimi do Jerozolimy, aby umrzeć razem z Nim, podczas gdy inni uczniowie wahali się i byli przestraszeni. To, czego Tomasz spodziewał się, nastąpiło, i serce Tomasza było złamane. Był tak załamany, że nie mógł spojrzeć ludziom w oczy. Wszystko, czego pragnął, to pozostać samemu ze swoim smutkiem. Tomasz musiał stawić czoła cierpieniu i smutkowi w samotności. Dlatego zdarzyło się, że kiedy Jezus zjawił się ponownie, Tomasza tam nie było. Wieści o tym, że Jezus wrócił, wydawały mu się zbyt piękne, aby były prawdziwe, nie chciał w nie uwierzyć. Wojowniczo nastawiony przez swój pesymizm, powiedział, że nigdy nie uwierzy, iż Jezus powstał z martwych, dopóki nie ujrzy i nie dotknie znaków gwoździ na dłoniach Jezusa i nie dotknie swą dłonią rany od włóczni.
Tak więc minął tydzień i Jezus ponownie przyszedł. Tym razem Tomasz był obecny. Jezus znał serce Tomasza. Powtórzył jego słowa i zachęcił go do dokonania sprawdzenia, którego się domagał. Serce Tomasza zostało poruszone miłością i uwielbieniem, mógł tylko powiedzieć: „Pan mój i Bóg mój”. Wtedy Jezus powiedział do niego: „Uwierzyłeś, bo Mnie ujrzałeś; błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli»”.
Tomasz uczynił jeden błąd. Odsunął się od chrześcijańskiej społeczności. Szukał raczej samotności niż wspólnoty. I ponieważ nie był razem z towarzyszami wiary, ominęło go pierwsze przyjście Jezusa. Tracimy bardzo dużo, gdy oddzielamy się od chrześcijańskiej społeczności i kiedy próbujemy być sami. W społeczności Kościoła Chrystusa mogą dziać się dla nas rzeczy, których nie doświadczamy, kiedy jesteśmy sami. Kiedy przychodzi smutek, kiedy ogarnia nas przygnębienie, mamy często tendencję do zamknięcia się i unikania ludzi. To właśnie jest czas, kiedy – pomimo naszego smutku – powinniśmy szukać wspólnoty z ludźmi Chrystusa, ponieważ tam jest największe prawdopodobieństwo spotkania się z Nim twarzą w twarz.
Tomasz miał jednak dwie wielkie cnoty. Absolutnie odmawiał wyznawania wiary, podczas gdy nie wierzył. Tomasz nigdy nie powiedziałby, że rozumie, gdy nie rozumiał, lub że wierzy w coś, w co nie wierzył. Jest w nim bezkompromisowa uczciwość. Tomasz nigdy nie uciszałby swych wątpliwości dowodząc, że one nie istnieją. Tomasz nie był rodzajem człowieka, który bezmyślnie mówił wyznanie wiary, bez zrozumienia, o co w nim chodzi. Tomasz musiał być pewny, i miał rację. Więcej jest prawdziwej wiary w człowieku, który usilnie chce być pewnym, niż w człowieku, który płynnie powtarza rzeczy, których nigdy nie przemyślał i w które tak naprawdę nie wierzy. Jest to rodzaj wątpliwości, które w końcu prowadzą do pewności.
Inną wielką cnotą Tomasza było to, że kiedy był już całkowicie pewny, poszedł na całego. Zawołał: „Pan mój i Bóg mój!” Nie było dla niego stanów pośrednich. Tomasz nie wystawiał na pokaz swych wątpliwości, aby popisywać się umysłowymi akrobacjami. Wątpił dlatego, aby stać się pewnym. A kiedy stał się pewny, jego podporządkowanie się tej pewności było całkowite. Jeżeli człowiek przedziera się przez swe wątpliwości do przekonania, że Jezus Chrystus jest Panem, osiąga pewność, której nigdy nie osiągnie ktoś, kto akceptuje wszystko bezmyślnie.
Ks. Julian Wybraniec – w maju 2012 r. przyjął święcenia kapłańskie. Obecnie jest wikariuszem w rzeszowskiej katedrze. Jego pasją jest liturgia oraz muzyka liturgiczna w teorii i praktyce.
—————————————————————————————————————
Słowa Ewangelii wg św. Jana
Było to wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia. Tam gdzie przebywali uczniowie, drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami. Jezus wszedł, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!». A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane». Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: «Widzieliśmy Pana!». Ale on rzekł do nich: «Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę». A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: «Pokój wam!». Następnie rzekł do Tomasza: «Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym». Tomasz mu odpowiedział: «Pan mój i Bóg mój!». Powiedział mu Jezus: «Uwierzyłeś, bo Mnie ujrzałeś; błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli». I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię Jego.