Ks. Jerzy dotrzymał słowa…
Nie ma dosłownie tygodnia, żeby ktoś nie doznał łaski za wstawiennictwem bł. ks. Jerzego. Uzdrowienia z chorób, pomoc w poszukiwaniu pracy, nawrócenia… Lista jest coraz dłuższa i obejmuje już setki przypadków. Grób ks. Jerzego w Warszawie przy kościele św. Stanisława Kostki odwiedziło już ponad 18 mln pielgrzymów. We wrześniu br. we Francji zakończył się proces w sprawie cudu uzdrowienia 56-letniego Francoisa Audelana z nietypowej przewlekłej białaczki szpikowej, co było ważnym krokiem w kierunku kanonizacji kapłana-męczennika. A my przypominamy jeden z licznych cudów za wstawiennictwem ks. Jerzego, o którym mówił w poniedziałek, podczas konferencji naukowej „NSZZ >>Solidarność<< z perspektywy 35 lat”, prof. Wojciech Polak z UMK w Toruniu.
Podczas słynnego strajku w Wyższej Oficerskiej Szkole Pożarnictwa w dniach 25 listopada – 2 grudnia 1981 r., studentów wspierał ks. Jerzy Popiełuszko, który odprawiał na uczelni Msze święte. Jednym ze strajkujących był Leszek Prusakow. W 1982 r. ks. Jerzy pobłogosławił jego małżeństwo. Chrzcząc – kilka miesięcy przed swą śmiercią – córkę Prusakowa, powiedział, trzymając małą Monikę na rękach: „To będzie moja adoptowana córka”.
Pięć lat później Monika uległa poważnemu wypadkowi. Idąc za kotem, weszła na szklarnię, która się pod nią zarwała. Dziewczynka spadła prawie dwa metry w dół. Jak stamtąd wyszła, nikt nie wie do dziś. Zapamiętała rękę, która ją stamtąd wyciągnęła. Sama wróciła przez płot. Szkło wbiło jej się jednak w rdzeń kręgowy. Przeprowadzono skomplikowaną operację jego usunięcia. Dziecko miało wtedy 6 lat i początkowo w ogóle niewładne nogi. Monika, zapytana, czy pamięta operację, powiedziała: „Wszystko pamiętam, jak jechałam na wózku, potem byłam na sali z zielonymi kafelkami, wszyscy byli ubrani na zielono, mieli maski, tylko ksiądz Jerzy nie miał”. Monika przecież wcale go nawet nie znała, chociaż w domu Prusakowów dużo się o kapłanie-męczenniku mówiło. Ojciec dopytywał więc: „Co ty dziecko mówisz?”, a ona dodała: „Tylko ksiądz Jerzy był bez maski i był w czarnej sukience”. Leszek Prusakow nie dowierzał, więc pytał dalej: „No i co ksiądz Jerzy robił?”. Monika odpowiedziała: „Siedział na taborecie i trzymał mnie za rękę”.
Leszek Prusakow nie ma wątpliwości: „Teraz mam pewność, że Jerzy zachował to ojcostwo nad Moniką, tak jak obiecał. Ona miała w ogóle nie chodzić albo chodzić o kulach. Teraz tylko lekko utyka na jedną nogę”. Szkło wyciągnięte z rdzenia kręgowego dziewczynki jej rodzice oddali do kościoła św. Stanisława Kostki.
Źródło:
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/P/PR/nd201020_jerzy.html