Dziesiąta Niedziela Zwykła, 7 czerwca 2015 – komentarz do Ewangelii
● Rozważa: ks. Julian Wybraniec ●
Dziesiąta Niedziela Zwykła (7 czerwca 2015)
Czytania: Rdz 3, 9-15; 2Kor 4, 13 – 5, 1
Ewangelia: Mk 3, 20-35●
Nieraz człowiek dzieli się jakąś uwagą, której znaczenie należy szukać w jego własnych gorzkich doświadczeniach. Kiedy pewnego dnia Jezus wyliczał trudności, jakie mogą spotkać jego naśladowców, powiedział: „i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy”. Członkowie Jego własnej rodziny doszli do przekonania, że Jezus postradał zmysły i że trzeba go siłą zabrać do domu. Spróbujmy zrozumieć, dlaczego tak o nim myśleli. Było kilka powodów.
Jezus pozostawił dom i ciesielski warsztat w Nazarecie. Być może interes rozwijał się zupełnie dobrze, przynajmniej mógł Mu zapewnić środki do spokojnego życia. Ale zupełnie nagle Jezus porzucił to wszystko, aby zostać wędrownym kaznodzieją. Żaden rozsądny człowiek – tak musieli myśleć – nie porzuca dobrego interesu, zapewniającego regularne dochody, dla kariery włóczęgi, który nie ma nawet własnego miejsca do spania.
Jezus wyraźnie wszedł na drogę prowadzącą do druzgocącej kolizji z religijnymi przywódcami tamtych czasów. Niektórzy ludzie mogą wyrządzić człowiekowi ogromną krzywdę. Takim przytakiwać pod żadnym względem nie wolno, trzeba im się przeciwstawiać. Żaden sensowny człowiek – tak musieli myśleć krewni Jezusa – nie powstaje przeciwko możnym tego świata, ponieważ wie, że w każdej potyczce z nimi musi ponieść porażkę. Nikt, w tamtych czasach, nie mógł rzucić wyzwania uczonym w Piśmie, faryzeuszom i przywódcom uznanej religii, i łudzić się nadzieją, że mu to ujdzie na sucho.
Jezus stworzył swój mały zespół. Jakże dziwna grupa: kilku rybaków, nawrócony celnik, fanatyczny nacjonalista… O takich ludzi nie zabiegałby żaden ambitny człowiek. Jaki pożytek mogliby oni przynieść komuś myślącemu o karierze? Żaden normalny człowiek – musieli myśleć krewni Jezusa – nie otacza się takimi przyjaciółmi. Rozważny człowiek z pewnością nie chciałby się mieszać z takim towarzystwem.
Większość ludzi, jak to powiedział H. G. Wells, „wyraźniej słyszy głos sąsiadów niż głos Boży”. Wielu pyta: „Co powiedzą ludzie?”. Jezusa natomiast nie obchodziło, co ludzie o Nim mówią.
Krewnych Jezusa przerażało podejmowane przez niego na każdym kroku ryzyko. Człowiek o zdrowych zmysłach – myśleli – tak by nie postępował. Ale myśli Boże nie są myślami naszymi. Istotą życia Jezusa była wola Boża, i to także powinno być mottem i głównym motywem życia chrześcijanina.
Dziś uznajmy, że Jezus jest naprawdę Dobrym Pasterzem, pochylmy głowę przed Nim i szepnijmy: Jezu cichy i pokornego serca, uczyń serca nasze według serca Twego. Kto tę modlitwę z wnętrza swego wypowie, poczuje się wolny jak ptak w niebieskich przestworzach.
Ks. Julian Wybraniec – w maju 2012 r. przyjął święcenia kapłańskie. Obecnie jest wikariuszem w parafii pw. św. Brata Alberta w Kolbuszowej. Jego pasją jest liturgia oraz muzyka liturgiczna w teorii i praktyce.
————–
Słowa Ewangelii wg św. Marka
Jezus przyszedł z uczniami swoimi do domu, a tłum znów się zbierał, tak, że nawet posilić się nie mogli. Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: «Odszedł od zmysłów». Natomiast uczeni w Piśmie, którzy przyszli z Jerozolimy, mówili: «Ma Belzebuba i przez władcę złych duchów wyrzuca złe duchy». Wtedy przywołał ich do siebie i mówił im w przypowieściach: «Jak może szatan wyrzucać szatana? Jeśli jakieś królestwo wewnętrznie jest skłócone, takie królestwo nie może się ostać. I jeśli dom wewnętrznie jest skłócony, to taki dom nie będzie mógł się ostać. Jeśli więc szatan powstał przeciw sobie i wewnętrznie jest skłócony, to nie może się ostać, lecz koniec z nim. Nie nikt nie może wejść do domu mocarza i sprzęt mu zagrabić, jeśli mocarza wpierw nie zwiąże, i wtedy dom jego ograbi. Zaprawdę, powiadam wam: wszystkie grzechy i bluźnierstwa, których by się ludzie dopuścili, będą im odpuszczone. Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego». Mówili bowiem: «Ma ducha nieczystego». Tymczasem nadeszła Jego Matka i bracia i stojąc na dworze, posłali po Niego, aby Go przywołać. Właśnie tłum ludzi siedział wokół Niego, gdy Mu powiedzieli: «Oto Twoja Matka i bracia na dworze pytają się o Ciebie». Odpowiedział im: «Któż jest moją matką i [którzy] są braćmi?». I spoglądając na siedzących dokoła Niego rzekł: «Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką».