Dwudziesta Trzecia Niedziela Zwykła, 6 września 2015 – komentarz do Ewangelii
● Rozważa: ks. Julian Wybraniec ●
Dwudziesta Trzecia Niedziela Zwykła (6 września 2015)
Czytania: Iz 35, 4-7a; Jk 2, 1-5
Ewangelia: Mk 7, 31-37●
Gdy Jezus przybył w rejon Galilei, udał się do krainy Dekapolu, a tam przyniesiono mu głuchoniemego. Był to człowiek „głuchy i potykający się w mowie”. Niewątpliwie te dwie wady są ze sobą połączone; niemożność słyszenia spowodowała wadliwość wymowy. Nie ma innego cudu, który by piękniej pokazał sposób, w jaki Jezus odnosił się do ludzi.
Jezus wyprowadził tego człowieka z tłumu i wziął ze sobą na osobność. Była w tym postępowaniu duża doza delikatności. Sytuacja człowieka głuchego jest w pewnym sensie bardziej kłopotliwa niż człowieka niewidomego. Głuchy wie, że nie słyszy i jeśli ktoś z tłumu woła do niego starając się, aby go usłyszano, on w swym zdenerwowaniu staje się jeszcze bardziej bezbronny. Jezus okazał najdalej posuniętą delikatność wobec uczuć człowieka, który był tak ciężko doświadczony przez życie.
Przez cały ten cudowny akt, Jezus zachowywał się tak, jakby brał udział w niemym przedstawieniu. Położył ręce na uszach chorego. W tamtych czasach ludzie wierzyli, że ślina ma własności lecznicze. Swetoniusz, historyk rzymski, opowiedział wydarzenie z życia cesarza Wespazjana. „Zdarzyło się, że pewien ślepiec i kulawy przyszli do cesarza, gdy ten zasiadł w trybunale, błagając o pomoc i ratunek dla swych niemocy, sposobami, które we śnie pokazał im bóg Serapis. Wzrok miał zostać przywrócony, jeśli cesarz splunie na oczy, a noga odzyska władzę, jeśli cesarz dotknie ją swą piętą. Ledwie wierząc w takie metody leczenia, ulegając jednak perswazji przyjaciół, Wespazjan wykonał obie te czynności, za każdym razem z powodzeniem” (Swetoniusz, Żywot Wespazjana, 7). Następnie Jezus spojrzał na niebo, aby pokazać, że pomoc pochodzi od Boga. Potem wyrzekł słowo i człowiek został uleczony. Cała ta historia ukazuje nam bardzo żywo, że Jezus nie traktował tego człowieka jako kolejny przypadek, ale jako osobę. Człowiek ów znajdował się w wielkiej potrzebie i miał poważny problem, a Jezus potraktował go z największą delikatnością, tak aby oszczędzić mu przykrych przeżyć, oraz w sposób dla niego całkiem zrozumiały.
Gdy uzdrowienie dokonało się, lud orzekł, że Jezus wszystko dobrze uczynił. Brzmi to tak samo, jak stwierdzenie Boga o Swym stworzeniu. Gdy Jezus przyszedł przynosząc uzdrowienie ludzkim ciałom i zbawienie duszom, rozpoczął On dzieło tworzenia całkiem na nowo. Na początku wszystko było dobre; dopiero ludzki grzech wszystko popsuł. Ale teraz Jezus ponownie przyniósł na świat piękno Boże. Na ten świat, który tak brzydkim uczynił ludzki grzech.
Ks. Julian Wybraniec – w maju 2012 r. przyjął święcenia kapłańskie. Obecnie jest wikariuszem w rzeszowskiej katedrze. Jego pasją jest liturgia oraz muzyka liturgiczna w teorii i praktyce.
————–
Słowa Ewangelii wg św. Marka
Jezus opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu. Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go na bok, osobno od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka, a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: «Effatha», to znaczy: Otwórz się! Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić. Jezus przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali. I pełni zdumienia mówili: «Dobrze uczynił wszystko. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę».
Źródło ilustracji: jezuschrystus.eu