Cytat dnia. Wasze dzieci cierpią! – list otwarty homoseksualnej aktywistki
Heather Barwick, która od drugiego roku życia była wychowywana przez lesbijki, napisała list otwarty do środowisk LGBT. Mówi w nim wprost, że dzieci w związkach homoseksualnych cierpią. Wspomina, że sama będąc małą dziewczynką, potrzebowała ojca. Warto, by ten list przemyśleli choćby ci, którzy obecnie na Facebooku stroją swoje zdjęcie profilowe w tęczowe barwy.
Media na całym świecie nagłaśniają sprawę. O liście pisały Daily Telegraph i CNSNews.com.
Drodzy członkowie LGBT – Ranicie Wasze dzieci!
Kochałam partnerkę mojej mamy, ale ona nigdy nie mogła zastąpić mi utraconego taty.
Członkowie społeczności LGBT – jestem Waszą córką. Moja mama wychowała mnie ze swoją partnerką na przełomie lat 80-tych i 90-tych. Z moim ojcem żyła jako małzeństwo przez dość krótki czas. Przed wyjściem za mąż była świadoma swojej orientacji, ale czasy były inne. Tak znalazłam się w miejscu, w którym jestem. Możecie sobie wyobrazić, że była to szalenie skomplikowana sytuacja. Odeszła od taty, gdy miałam 2 lub 3 lata, aby dać sobie szansę na szczęśliwe życie z kimś, kogo naprawdę kochała – z kobietą.
Mój ojciec nie był świetnym facetem, ani raz po rozstaniu nie pofatygował się, aby nas odwiedzić.
Kojarzycie książkę “Heather ma dwie mamy”? (Popularna w USA książka dla dzieci z 1989 roku, traktująca przychylnie o rodzinie opartej na relacji homoseksualnej – przyp. red.). To było moje życie. Moja mama, jej partnerka i ja żyłyśmy sobie w przytulnym małym podmiejskim domku. W miłej, życzliwej i tolerancyjnej okolicy. Partnerka mamy traktowała mnie jak własną córkę. Z dobrodziejstwem inwentarza przyjęłam też jej znajomych gejów i lesbijki. A może to oni przyjęli mnie?
Tak czy owak, wciąż czuję, że homoseksualiści to moi przyjaciele. Nauczyłam się od Was ogromnie dużo. Pokazaliście mi jak być odważnym, gdy jest ciężko. Nauczyliście mnie empatii i słuchania innych. Nauczyliście mnie tańczyć! Daliście mi przykład, że nie wolno się bać inności, i że trzeba twardo stać przy swoim, chociażby stało się samotnie.
Decydując się na ten list wychodzę z ukrycia – chcę powiedzieć, że nie popieram małżeństw homoseksualnych. Ale z powodów, o których być może nie myślicie.
Dzieci potrzebują mamy i taty
To nie dlatego, że jesteście homoseksualistami. Kocham Was. Moim powodem jest natura jednopłciowych związków.
Dorastając, mając nawet 20 lat, wspierałam i lobbowałam na rzecz małżeństw gejów i lesbijek. A tylko coraz dłuższy czas od końca mojego dzieciństwa pozwolił mi na nabranie dystansu do tych doświadczeń oraz na spokojną refleksję nad długofalowymi skutkami jednopłciowego rodzicielstwa. Dopiero teraz, gdy doświadczam wzajemną miłość moich dzieci i ich ojca, doceniam piękno i mądrość tradycyjnej rodziny.
Małżeństwo homoseksualne wstrzymuje dostęp do jednego z rodziców i przekonuje, że nie jest on ważny. Że to wszystko jedno. Ale tak nie jest – wielu z nas, wiele z Waszych dzieci jest okropnie poranionych. Nieobecność ojca stworzyła we mnie wielką pustkę. Dorastałam otoczona przez kobiety twierdzące, że nie chcą lub nie potrzebują mężczyzn. A jednak jako mała dziewczyna każdego dnia pragnęłam taty. To dziwne i kłopotliwe mieć tak głębokie pragnienie posiadania taty, gdy żyje się w świecie przesyconym negacją podobnych potrzeb. Czasem nienawidziłam ojca, że go nie ma, a czasem nienawidziłam siebie, że go pragnę. Nawet dziś część mnie płacze na wspomnienie o odejściu taty.
Nie mówię, że nie możecie być dobrymi rodzicami. Możecie, ja miałam jednych z najlepszych. Nie mówię też, że posiadanie heteroseksualnych rodziców to gwarancja szczęścia. Wiemy, że jest milion sposobów, by rodzina się rozpadła – rozwód, porzucenie, niewierność, wykorzystanie czy śmierć. Ale jak dotychczas nie wymyślono nic lepszego niż rodzina składająca się z dzieci wychowywanych przez oboje rodziców.
Dlaczego dzieci par jednopłciowych nie mówią jak jest naprawdę?
Małżeństwo homoseksualne nie tylko redefiniuje samo małżeństwo, ale i rodzicielstwo. Promuje i normalizuje strukturę rodzinną bazującą na odmówieniu nam dostępu do czegoś absolutnie fundamentalnego i cennego. Odmawia nam tego czego potrzebujemy i z całego serca pragniemy, przekonując jednocześnie, że nie jest nam to potrzebne, a przyszłość jakoś się ułoży. Ale nie układa się. Jesteśmy poranieni.
Dzieci rozwiedzionych rodziców mają prawo powiedzieć: “Mamo, tato, kocham Was, ale Wasz rozwód mnie rozdarł. Zrujnował moją ufność. Wciąż żyję w przekonaniu, że to moja wina. Tak trudno jest żyć w dwóch domach”.
Dzieci adoptowane mają prawo powiedzieć: “Mamo, tato, kocham Was. Ale jest mi trudno. Cierpię na myśl, że nie poznałem moich rodziców. Czuję się zagubiony i tęsknię.”
Ale my nie dostaliśmy prawa do takiego głosu. To nie tylko ja, jest nas mnóstwo. Wielu z nas boi się powiedzieć o swoim bólu, ponieważ z jakiegoś powodu nie chcecie słuchać. Gdy mówimy o ranach zadanych nam przez wychowanie homoseksualne, albo nas ignorujecie, albo oskarżacie o nienawiść.
Tu nie chodzi o nienawiść. Przecież wiecie jak to jest, gdy ktoś nakleja Wam etykietkę, która nie ma związku z rzeczywistością tylko po to, aby zamknąć Wam usta. Wiem, że wielu z Was było i jest etykietkowanych. Też widziałam te manifestacje z transparentami w stylu “Bóg gardzi pedziami” czy “AIDS leczy gejostwo”. Byłam tam z Wami! Płakałam i obracałam się ze wściekłą niemocą. Ale to nie ja, to nie my wykrzykiwaliśmy te hasła.
Wiem, że to trudne, ale musimy o tym zacząć rozmawiać. Jeśli ktoś potrafi rozmawiać o trudnych rzeczach – jesteśmy to my. Nauczyliście nas tego.
Źródło:
http://m.deon.pl/wiadomosci/swiat/art,20877,wasze-dzieci-cierpia-list-otwarty-homoseksualnej-aktywistki.html
Tłumaczenie listu: DEON.pl
Oryginał listu: http://thefederalist.com/2015/03/17/dear-gay-community-your-kids-are-hurting/
fot. shutterstock.com