Pierwsza Komunia. Ostatni moment, by mocniej „związać” rodziców z Kościołem
Ks. Zbigniew Wal MS ●
Kilka dni temu byłem na uroczystości przyjęcia sakramentu bierzmowania. Zauważyłem, że kościół był wypełniony młodzieżą i świadkami, a rodzice stali na obrzeżach. Właściwie to była marginalna część rodziców, ponieważ wielu z nich już nie przychodzi na taką uroczystość. Widzimy więc, że Pierwsza Komunia św. dziecka jest centralną uroczystością religijną w domu. Ostatnią uroczystością, która przywołuje wszystkich rodziców, również tych, którzy nie chodzą do kościoła, i mocno ich angażuje.
Nie rozstrzygałbym, czy Pierwsza Komunia powinna być wcześniej czy później, dojrzałość dziecka jest tu rzeczą bardzo ważną. Natomiast na podstawie mojego doświadczenia mogę stwierdzić, że jest to wydarzenie, przez które Pan Bóg zaprasza do wiary całą rodzinę. Dlatego myślę, że jest to dobry moment, by zacząć katechizować rodziców, którzy skończyli katechezę w szkole średniej i przez kilka czy kilkanaście lat nie mieli nic wspólnego z głoszonym Słowem.
Katecheza podczas spotkań przygotowawczych
Często bywa tak, że część dorosłych przeszkadza dzieciom we właściwym przeżyciu tego sakramentu, ponieważ podchodzi do niego w sposób bardzo zewnętrzny, jedni przed drugimi chcą się pokazać. Trzeba im na samym początku spotkań przed Pierwszą Komunią św. powiedzieć i powtarzać przez cały rok, że najważniejsze wydarzenie związane z tym sakramentem dokonuje się w kościele – dzieci po raz pierwszy przyjmą Chrystusa w Eucharystii. Jak również, że nie trzeba z tej okazji organizować wystawnej imprezy, na którą wyda się mnóstwo pieniędzy.
Obserwując przygotowanie dzieci do Pierwszej Komunii św. zauważyłem pozytywne zjawisko: zdarzało się, że w dużych parafiach rodzice sami byli animatorami takiego przygotowania. Dobrze jest, gdy znajdzie się kilkoro rodziców, którzy zechcą podjąć się tego trudu i raz czy dwa razy w miesiącu spotkają się z dziećmi w małych grupach i poprowadzą takie przygotowanie. By to zrobić, trzeba samemu przygotować się do takiego spotkania, co bardzo mocno mobilizuje rodziców, którzy czują się odpowiedzialni za przebieg takiego spotkania i widzą, że to nie jest tylko sprawa księdza.
No tak, tyle że do poprowadzenia takiego przygotowania będzie czuć się na siłach jedynie niewielka część rodziców. Co z pozostałymi? Przygotowanie rodziców do przyjęcia przez ich dzieci Pierwszej Komunii św. widziałbym w postaci poważnej katechezy na temat tego sakramentu podczas comiesięcznych spotkań przygotowawczych. Nie trzeba przed nimi ukrywać, że podczas spotkania będzie taka katecheza, choć nie trzeba też tego jakoś szczególnie mocno podkreślać, by ich nie “wystraszyć”. Na pewno natomiast comiesięczne spotkania dla rodziców przed Pierwszą Komunią św. powinny mieć charakter formacyjno-organizacyjny. A rodzice przyjdą. Zauważyłem, że na spotkania, na których są omawiane sprawy Pierwszej Komunii, często przychodzą nawet obydwoje, bo chcą wiedzieć, jakie decyzje zostały podjęte w sprawie strojów, przebiegu uroczystości itp. Podczas takiego spotkania trzeba w katechezie wrócić do początku, do głoszenia Dobrej Nowiny o Chrystusie, który pokonał śmierć, zmartwychwstał i żyje wśród nas. Trzeba powiedzieć o doświadczeniu Kościoła, o tym, po co właściwie jest sakrament Eucharystii.
Do rodziców trzeba podczas takich spotkań mówić z miłością i ciepłem. Gdy ktoś, kto sytuuje się na obrzeżach Kościoła, kto traktuje Go instrumentalnie, usłyszy, że do kościoła może przyjść każdy, że Komunia św. dziecka jest tak naprawdę także dla niego, bo być może poprzez to wydarzenie Pan Bóg szuka go, by zmienić jego życie – często “łamie się”. Wiem o sytuacjach, kiedy rodzice po takiej katechezie przychodzili skruszeni do spowiedzi. Jest to dobry czas, żeby ludzie wracali także do Kościoła. Jest to także dobry czas, by zachęcać ich do zaangażowania się w życie różnych wspólnot parafialnych.
Miłym doświadczeniem kapłańskim jest sytuacja, kiedy się słyszy, że rodzic czekał z niecierpliwością na następne spotkanie, bo chciał słuchać katechezy. A wiara, jak wiadomo, bierze się ze słuchania…
Patrzenie przez dwie soczewki
Czasami podnosi się, że antidotum na dzisiejsze problemy związane z Pierwszą Komunią jest Komunia indywidualna, także wcześniejsza. To prawda, że wtedy ciężar przygotowania dziecka do przyjęcia tego sakramentu jest w znacznym stopniu przeniesiony na rodziców i że to jest dobrą rzeczą. Tyle, że musielibyśmy wtedy patrzeć na rodziców dzieci pierwszokomunijnych jakby przez dwie soczewki: są ci, którzy są zaangażowani w życie Kościoła, pogłębiają swoją formację, są gotowi podjąć się tego zadania, ale jest także wielu – pewnie nawet większość – rodziców, którzy nie będą w stanie tego zrobić, bo będą mieli dużo ważniejszych spraw, a poza tym nie będą wiedzieli, jak się do tego zabrać.
Myślę, że rozwój sytuacji może pójść w dwóch kierunkach: ci pierwsi będą częściej sięgać po takie rozwiązanie jak wcześniejsza Komunia indywidualna, ci drudzy nie wyjdą poza dzisiejszy system Pierwszej Komunii zbiorowej. Musi być w tym wszystkim indywidualne spojrzenie na dziecko, które musi mieć odpowiednie rozeznanie dotyczące sakramentu, który ma przyjąć. Podstawą dopuszczenia do Pierwszej Komunii św. musi być to, że dziecko rozróżnia pomiędzy chlebem na stole w kuchni a Chlebem na ołtarzu.
Notował Jaromir Kwiatkowski
Ks. Zbigniew Wal MS jest proboszczem parafii Matki Bożej Saletyńskiej w Rzeszowie.
Zdjęcie górne przedstawia tegoroczną Pierwszą Komunię św. w kościele Matki Bożej Królowej Polski (garnizonowym) w Rzeszowie i pochodzi z archiwum Jaromira Kwiatkowskiego.