II Niedziela Wielkiego Postu (A), 16 III 2014 – komentarz do Ewangelii
Potrzeba przemiany
●Rozważa ks. Stanisław Bartmiński ●
II Niedziela Wielkiego Postu, rok A
(16 marca 2014)
Czytania: Rdz 12,1-4a; 2Tm 1,8b-10
Ewangelia: Mt 17,1-9
Myślę, że z bogactwa treści dzisiejszych czytań pozostała nam w pamięci głównie scena Przemienienia. Tamto też ważne: powołanie, wezwanie do opuszczenia wszystkiego skierowane do Abrahama, czy apel św. Pawła do jego ucznia i duchowego syna Tymoteusza, by wstąpił na trudną drogę wyrzeczenia. Tamto ważne, ale trochę dalekie. Natomiast „Przemienienie Pańskie” porusza nasze serca i wyobraźnię. Ma ono swoje święto obchodzone w liturgii Kościoła 6 sierpnia. Bardzo popularne są intencje mszy św. ofiarowanych „o przemienienie” albo „do Przemienienia Pańskiego”. Obawiam się, że w patrzeniu na to święto nasza ludzka optyka zdominowała boską: Pan Jezus, przemieniając się wobec Apostołów, odsłonił przed nimi rąbek, mały fragment, swojej boskiej rzeczywistości. Nie chciał robić sensacji: „nikomu o tym nie mówcie”, do czasu, aż dojrzejecie przez Ogrojec, przez krzyż, aż przejdziecie ze mną całą moją drogę, pić będziecie z kielicha, z którego Ja pił będę, przyjmiecie chrzest, którym będę ochrzczony. Ale to wy musicie się na to zdecydować.
Tymczasem my niekiedy gotowi jesteśmy ulec złudzeniu, że Bóg coś w nas, wokół nas, zrobi za nas. Zmieni świat bez naszego udziału. „Uczyń Jezu z nami cud, przemień o Jezu smutny ten czas”. Albo teraz, w Wielkim Poście: Jezu w cierniowej koronie, Jezu u słupa ubiczowany, przyjdź, o Jezu, pociesz mnie….
Wszystko to pokazuje, że konieczność przemiany jest odwieczną tęsknotą każdego człowieka. Oczekujemy zmiany warunków społecznych i politycznych. Wielcy politycy, posłowie i senatorowie na obietnicy przemian budują swoje programy wyborcze. Wojewodowie i starostowie, także wójtowie i sołtysi naszych miasteczek i wiosek, obradując, dywagując, zamartwiając się „co by tu zmienić, panowie”, aby było lepiej, sprawiedliwiej, bardziej kolorowo i dostatnio, liczą na przedłużenie ich mandatu, sprawowanego „tylko i wyłącznie” – mówiąc złośliwie – dla dobra swoich wyborców. Oczekujemy zmiany złych przyzwyczajeń. „Dziewczę hoże” wierzy, że on się odmieni, że przestanie pić, a z jego ust zamiast przekleństw i okropności popłyną same komplementy, okraszone uśmiechami. Że w wiosenny dzień nie będzie musiała pod długimi rękawami ukrywać oznak jego „czułości”. On z kolei oczekuje, że ona, zamiast pielęgnacji tipsów, potrafi przygotować coś więcej niż odgrzewana pizza….
Wiele się mówi, o przemianie Kościoła, wiele się oczekuje po pontyfikacie papieża Franciszka i po środowym wyborze nowego Przewodniczącego Konferencji Episkopatu, po arcybiskupie Stanisławie. Dostrzega on wprawdzie i przestrzega przed „zbytnim angażowaniem się niektórych biskupów po stronie jakiejś opcji politycznej. Kościół nie powinien nigdy sobie na to pozwalać. Jest to nieszczęście, które krytykowane jest przez Stolicę Apostolską i samego Ojca Świętego. Kościół jest powszechny i dlatego nie może wiązać się z jakąś polityczną, partykularną wizją świata. Kościół jest posłany do wszystkich”. Jednak ani papież, ani nowy Przewodniczący nie poradzi, nie wstrzyma fali odpływu młodych od Kościoła, jeśli dla katechetów podpisy w indeksie ucznia, kolejne „zaliczenia” dla zdobycia kolejnego stopnia „awansu”, będą ważniejsze niż dobro młodego człowieka, a „papierek” ważniejszy od przekazu wiary. Wiary promieniującej z życia.
„Z pustego i Salomon nie naleje”. Nie będzie przemiany świata, Ojczyzny, Kościoła, rodziny, jeśli u jej podstawy nie będzie przemiany ludzkiego, mojego serca. Mojego sposobu myślenia i wartościowania. Pan Jesus stał bezradny wobec ludzkiego braku wiary i „żadnego cudu nie mógł tam zdziałać”. Opadły Mu ręce, smętnie spoglądał na odchodzącego młodziana, który „mając majętności wiele” nie zdecydował się na Jego propozycję. Ale z drugiej strony starczyło kilka podpłomyków chleba, dwie rybki i – przede wszystkim – wiara, by nakarmić tłum ludzi. Innym razem wystarczyło kilka wiader wody i takie zaufanie kelnerów, że zdecydowali się zwykłą wodę lać weselnikom do pucharów, by ta zamieniła się w przednie wino. Te przemiany nie przyszły, ot tak, same z siebie. Podobnie zmiany w polskim Kościele, w polskich szpitalach, urzędach, szkołach, rodzinach nie przyjdą ot tak, ze zmiany przewodniczącego Episkopatu, jakiegoś dyrektora, czy nawet całej ekipy rządzącej.
Żaden paragraf nie sprawi, by pielęgniarce chciało się na czas dostarczyć lekarzowi wyniki badania, przenieść ten papierek z oddziału np. tomografii na odział np. chirurgii czy onkologii. Ministerialna decyzja nie spowoduje, by lekarzowi chciało się przerwać kolejną kawę na entej godzinie dyżuru i zainteresować się rodzącą samotnie kobietą będącą w szóstym miesiącu ciąży w świnoujskim szpitalu.
Bez wprowadzenia moralności, bez obudzenia naszego sumienia, samymi ustawami, paragrafami, karami nie zdołamy dokonać „przemienienia”.
Nie spodziewajmy się cudu, że ktoś dokona naszej przemiany, zbawi nas bez naszego udziału. Zrobił to już raz Chrystus, a teraz czeka na naszą decyzję, na odważne pójście za Nim: „Kto chce iść za mną…. Jeśli chcesz być zbawiony… Kto uwierzy…. Pójdź za mną a uczynię cię …..
„Królestwo Boże w was jest” – mówił Pan Jezus. Ziarno przemiany w nas jest, ale musimy je ożywić. Ożywić ten charyzmat Boży, aby – jak u Pawła – nie był daremny, abyśmy tej łaski nie zmarnowali. Czekającym na cud odgórnej przemiany, na boskie zmiłowanie, chciałoby się powiedzieć językiem współczesnego młodego człowieka: „ruchy, ruchy, wierzący w Chrystusa”…
Ks. Stanisław Bartmiński, przyjął święcenia kapłańskie w 1959 r. w Przemyślu, w latach 1970-2008 proboszcz parafii pw. św. Marcina w Krasiczynie k. Przemyśla (obecnie na emeryturze). Krasiczyńska plebania stała się pierwowzorem filmowej „Plebanii“, a ks. Stanisław pełnił rolę konsultanta tego popularnego serialu. W okresie stanu wojennego organizował pomoc dla internowanych i ich rodzin oraz dla osób represjonowanych z powodów politycznych. Krasiczyńska plebania była też miejscem spotkań, rekolekcji i wykładów dla działaczy „Solidarności”. Laureat Nagrody im. ks. Romana Indrzejczyka, przyznanej mu przez Polską Radę Chrześcijan i Żydów „w dowód uznania dla działalności na rzecz dialogu międzyreligijnego, kształtowania społecznych postaw otwartości i tolerancji, wzajemnego szacunku oraz urzeczywistniania chrześcijańskiej miłości bliźniego” (odebrał ją 8 stycznia br. w Krasiczynie).
————–
Słowa Ewangelii wg św. Mateusza
Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego Jana i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. A oto im się ukazali Mojżesz i Eliasz, którzy rozmawiali z Nim. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!». Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i bardzo się zlękli. A Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: «Wstańcie, nie lękajcie się!». Gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli, tylko samego Jezusa. A gdy schodzili z góry, Jezus przykazał im mówiąc: «Nie opowiadajcie nikomu o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie».