Ostatnie wielkopostne rekolekcje Benedykta XVI
Paweł Pomianek ▼
Już za niespełna dwa tygodnie zakończy się wspaniały pontyfikat Benedykta XVI. Osobiście z wielki smutkiem pożegnam odchodzącego papieża. Warto jednak pamiętać, że pontyfikat ciągle jeszcze trwa. Wiele wskazuje na to, że ostatnie dwa tygodnie pontyfikatu, za sprawą ostatnich wystąpień Benedykta XVI, to mogą być dla nas najpiękniejsze w tym roku wielkopostne rekolekcje.
Poniżej, chciałbym przytoczyć kilka wybranych fragmentów refleksji papieskich z minionego tygodnia. Zachęcam gorąco do wczytywania się w nie i śledzenia na bieżąco, z jakim przesłaniem zostawia nas Benedykt XVI.
Na początek słowa wypowiedziane na środowej audiencji ogólnej – dwa dni po ogłoszeniu rezygnacji. Dotyczą one nade wszystko dzisiejszej Ewangelii o kuszeniu Chrystusa i pokus, jakim poddani jesteśmy my, współcześni. [Wszystkie pogrubienia w tekstach papieskich moje – PP].
Z audiencji ogólnej w Środę Popielcową 2013
Refleksja na temat pokus, którym poddawany jest Jezus na pustyni stanowi dla każdego z nas zachętę, aby odpowiedzieć na pytanie zasadnicze: co się naprawdę liczy w naszym życiu? (…) Co jest kwintesencją trzech pokus, którym poddawany jest Jezus? Jest to propozycja zinstrumentalizowania Boga, wykorzystania Go do swoich interesów, dla swej chwały i sukcesu. Tak więc, zasadniczo pokusa, aby postawić siebie w miejsce Boga, usuwając Go ze swego życia i sprawiając, że wydaje się zbędny. Tak więc każdy powinien postawić sobie pytanie: jakie miejsca ma Bóg w moim życiu? Czy to On jest Panem, czy Ja?
Każdy chrześcijanin powinien pójść drogą przezwyciężenia pokusy, by podporządkować Boga sobie i swoim interesom, lub umieszczenia Go w kącie, i nawrócić się na właściwy porządek priorytetów, dać pierwsze miejsce Bogu. „Nawróćcie się” – zachęta, którą wiele razy usłyszymy w okresie Wielkiego Postu oznacza pójście za Jezusem w taki sposób, aby Jego Ewangelia była konkretnym przewodnikiem życiowym. Oznacza zgodę, aby Bóg nas nawrócił, zaniechanie myślenia, że to my jesteśmy wyłącznymi budowniczymi naszego życia. Oznacza uznanie, że jesteśmy stworzeniami, że zależymy od Boga, od Jego miłości i jedynie „tracąc” swoje życie w Nim możemy je zyskać. A to wymaga, byśmy podejmowali swoje wybory w świetle Słowa Bożego. Dzisiaj nie można już być chrześcijanami, jako konsekwencja prostego faktu, że żyjemy w społeczeństwie o korzeniach chrześcijańskich. Wręcz ten, kto rodzi się w rodzinie chrześcijańskiej i jest religijnie wychowany musi każdego dnia ponawiać decyzję bycia chrześcijaninem, dawać pierwsze miejsce Bogu, w obliczu pokus jakie nieustannie nasuwa nam zlaicyzowana kultura, w obliczu krytycznego osądu wielu współczesnych.
Rzeczywiście współczesne społeczeństwo poddaje chrześcijanina wielu próbom, i dotykają one życia osobistego i społecznego. Nie łatwo jest podjąć decyzję bycia wiernym w chrześcijańskim małżeństwie, praktykować miłosierdzie w życiu codziennym, pozostawić miejsce na modlitwę i ciszę wewnętrzną. Nie jest łatwo publicznie przeciwstawić się wyborom, które wielu uważa za oczywiste, jak aborcja w przypadku “niepożądanej ciąży”, eutanazja w przypadku poważnych chorób, lub selekcji embrionów w celu zapobiegania chorobom dziedzicznym. Nieustannie obecna jest pokusa, by pomijać swoją wiarę, a nawrócenie staje się odpowiedzią Bogu, która zawsze musi być potwierdzona wiele razy w życiu.
(…)
W tym okresie Wielkiego Postu, ponówmy nasze zaangażowanie na drodze nawrócenia, w pokonywanie skłonności do spoglądania tylko na samych siebie. Uczyńmy natomiast miejsce dla Boga, spoglądając Jego oczyma na naszą codzienną rzeczywistość. Moglibyśmy powiedzieć, że alternatywa między zamknięciem w naszym egoizmie a otwarciem na miłość Boga i innych, odpowiada alternatywie kuszeń Jezusa: jest to alternatywa między ludzką władzą a miłością krzyża, między odkupieniem widzianym wyłącznie w dobrobycie materialnym a odkupieniem, które jest dziełem Boga, któremu dajemy pierwszeństwo w naszym życiu. Nawrócenie jest nie zamykaniem się w poszukiwaniu swego sukcesu, prestiżu, stanowiska, ale sprawienie, aby każdego dnia, w małych rzeczach prawda, wiara w Boga i miłość stawały się sprawą najważniejszą.
Całe przemówienie np. tutaj: http://sanctus.pl/index.php?module=aktualnosci&id=2778
Tego samego dnia ojciec święty wygłosił homilię podczas swojej ostatniej Mszy Świętej sprawowanej w Środę Popielcową. Przytaczam dwa krótkie fragmenty. Pierwszy dotyczący chęci oceniania innych i wymagania od nich a dyspensowania się od rozliczeń samego siebie. Drugi mówi o sensie Chrystusowego Krzyża i naszego wielkopostnego nawracania się – wartościowe na początek Wielkiego Postu.
Z homilii podczas celebracji Środy Popielcowej
To właśnie te słowa przekazuje od Boga prorok Joel: «Rozdzierajcie serca, a nie szaty». (w. 13). Istotnie, także w naszych czasach, wielu jest gotowych “rozdzierać szaty” wobec skandali i niesprawiedliwości – oczywiście popełnionych przez innych – ale niewielu wydaje się być gotowymi do działania na własnym “sercu”, na własnym sumieniu i na swoich intencjach, pozwalając, aby Pan je przemieniał, odnawiał i nawracał.
(…)
Jezus, niewinny i Święty, «ten, który nie zaznał grzechu» (2Kor 5,21), obarcza się ciężarem grzechu, współdzieląc z ludzkością jego skutek w postaci śmierci, i to śmierci krzyżowej. Pojednanie nam ofiarowane miało cenę najwyższą: cenę krzyża wzniesionego na Golgocie, na którym zawisł Syn Boży, stawszy się człowiekiem. W tym zanurzeniu się Boga w ludzkie cierpienie i w otchłań zła zasadza się korzeń naszego usprawiedliwienia. Nasz «powrót do Boga całym sercem» w czasie wielkopostnej wędrówki przechodzi przez krzyż, obejmuje nasze kroczenie za Chrystusem na tej drodze, która prowadzi na Kalwarię, zmierzając ku całkowitemu złożeniu siebie w darze.Jest to wędrowanie, w ramach którego trzeba się codziennie uczyć, jak coraz bardziej wychodzić z własnego egoizmu i zamknięcia się w sobie, aby uczynić przestrzeń dla Boga, który otwiera i przemienia serce. A św. Paweł przypomina nam, jak głoszenie krzyża rozbrzmiewa w nas dzięki przepowiadaniu Słowa, którego Apostoł jest ambasadorem; jest to dla nas zaproszenie do tego, aby nasze wielkopostne wędrowanie charakteryzowało się bardziej uważnym i wytrwałym słuchaniem Słowa Bożego, będącego światłem na naszej drodze.
Całość homilii np. tutaj: http://www.radiomaryja.pl/kosciol/homilia-ojca-sw-benedykta-xvi-wygloszona-podczas-ostatniej-publicznej-mszy-sw-w-srode-popielcowa/
Na koniec słowa, które wielu zaskoczyły. Są one jednak szczególnie ważne w kontekście całego pontyfikatu Benedykta XVI, działań, które podejmował, by stopniowo przywracać w Kościele poczucie wartości Tradycji, by tę Tradycję dla członków Kościoła na nowo odkrywać. Jest to też refleksja szalenie ważna w kontekście celu ustanowienia Roku Wiary. Polecam ją nie tylko kapłanom.
Z przemówienia do księży diecezji rzymskiej
Był Sobór Ojców, ten prawdziwy. Ale był też Sobór mediów. Świat zaś postrzegał Sobór właśnie za pośrednictwem prasy. I to właśnie ten Sobór mediów docierał do ludzi. Było oczywiste, że media popierały tych, którzy bliżsi byli ich poglądom. Tych, którzy dążyli do decentralizacji Kościoła, do oddania władzy biskupom, a także – w imię pojęcia Lud Boży – świeckim. Podobnie w odniesieniu do liturgii: mediów nie interesowała liturgia jako akt wiary, ale jako coś, co można zrozumieć, co jest dziełem wspólnoty, co jest zeświecczone. Ponadto wiemy, że istniała też pewna tendencja, by uważać, że sakralność jest czymś pogańskim, co ewentualnie należy jeszcze do Starego Testamentu. W Nowym ważne jest tylko to, że Chrystus umarł w świecie świeckim. A zatem trzeba skończyć z sakralnością, również w kulcie. I te interpretacje, banalizujące zamysł Soboru, miały negatywny wpływ na realizację reformy liturgicznej… To właśnie ten Sobór mediów docierał do wszystkich. On dominował i spowodował tak wiele katastrof, problemów, nieszczęść: zamknięte seminaria, zamknięte klasztory, zbanalizowana liturgia…
Więcej można przeczytać np. tutaj: http://www.wieden1683.pl/news/sobor-mediow-nie-wytzrymal-proby-czasu/
W odniesieniu do tego tekstu, kilka słów wyjaśnienia, jakie zawarł na swoim facebookowym profilu Paweł Milcarek. Okazuje się bowiem, że nawet ten jednoznaczny tekst, niektórzy chcieliby odczytać bez docierania do jego prawdziwego sensu:
Widzę, że niektórzy komentatorzy niezbyt dokładnie uchwycili papieskie odróżnienie “Soboru prawdziwego” (Soboru Ojców) i “Soboru mediów” (Soboru wirtualnego). To nie media urządziły sobie ten drugi, lecz przez media urządzono taki pseudo-Sobór ludowi Bożemu: zanim do kościołów lokalnych dotarły integralne teksty, już powstały nieprawdziwe syntezy, oparte na podstawie zdań powtarzanych przez wybranych teologów i Ojców. Sobór prawdziwy to Sobór Kościoła. “Sobór mediów” to w istocie zgromadzenie kilku teologów wydające swe orzeczenia poprzez media.
cdn.