Jak wzrasta wiara w rodzinie. Świadectwa przedstawicieli różnych ruchów w Kościele
Podczas konferencji „Z rodziną na drodze wiary”, która odbyła się 29 listopada br. w Liceum i Gimnazjum Sióstr Prezentek w Rzeszowie, w pierwszej części ks. dr Przemysław Drąg mówił o katechumenacie rodzinnym (jego konferencję omówiliśmy w tekście „Jak przekazywać wiarę w rodzinie”). W drugiej części przedstawiciele czterech ruchów w Kościele: Domowego Kościoła, neokatechumenatu, Opus Dei i Dzieła Maryi (Ruch Focolari) dzielili się swoimi świadectwami na temat tego, jak formacja w tych ruchach przyczynia się do wzrostu wiary w rodzinie.
Małgorzata i Adam Kawałkowie z Ruchu Domowy Kościół stwierdzili, że dopiero spotkanie z tym ruchem pokazało im jasną wizję ich małżeństwa. Zaczęło się od wyjazdu na rekolekcje wakacyjne z dziećmi, które stały się dla nich „rocznymi kamieniami milowymi”. Rekolekcje to czas, w którym „w sterylnych warunkach” można doświadczać wspólnoty Kościoła, a wyniesioną stamtąd duchową energię można przenosić na dalszą część roku. Ważne jest też to, że w rekolekcjach wakacyjnych mogą uczestniczyć dzieci, które na swoim poziomie przeżywają ten sam program, co rodzice.
Po tych rekolekcjach weszli do kręgu rodzin, składającego się z siedmiu małżeństw, które spotykają się co miesiąc i realizują formację w formie tzw. zobowiązań. Zaczęli więc praktykować codzienną modlitwę małżonków, krótką i bardzo prostą, i szybko zobaczyli, jak wielkie są jej owoce: w domu zagościły pokój, zgoda, życzliwość. Druga praktyka, która bardzo pomogła im w budowaniu jedności i zgody, to comiesięczny dialog małżeński, podczas którego z Bożą pomocą starają się usuwać wszystko, co zagraża jedności małżeńskiej i rodzinnej. Podczas dialogu podejmują postanowienia na dany miesiąc dotyczące pracy nad sobą w konkretnych obszarach. Inna praktyka w Domowym Kościele to modlitwa rodzinna, poprzez którą doświadczają rzeczywistej obecności Pana Boga w ich wspólnocie rodzinnej. Starają się też żyć Biblią. Dzieciom czytali ją jeszcze w postaci ilustrowanej, co później przeszło w praktykę Namiotu Spotkania, czyli spotkania z Panem Bogiem mówiącym do nich poprzez Pismo Święte. Bardzo ważną sprawą jest życie sakramentalne: częsta, a nawet codzienna Msza św. z Komunią św. Ten zwyczaj dzieci w sposób naturalny przejęły. Istotne są także różne pobożnościowe praktyki związane tematycznie z Rokiem Liturgicznym.
Dorota i Tomasz Szczepanikowie (Droga neokatechumenalna) w swoim świadectwie podkreślili, że wspólnoty neokatechumenalne nie są wspólnotami małżeństw, lecz są zróżnicowane tak jak Kościół i że jedynym spoiwem, które może łączyć tak zróżnicowanych ludzi, jest Duch Święty. Podobnie jest w małżeństwie, gdzie jedność wydaje się rzeczą po ludzku nieosiągalną, a jednak staje się możliwa dzięki łasce płynącej z sakramentu małżeństwa.
Rodziny neokatechumenalne bardzo pokornie wprowadziły w życie encyklikę Pawła VI „Humanae vitae”: są bardzo otwarte na życie, które przyjmują z miłością, a przeciętna rodzina będąca na Drodze ma pięcioro dzieci. Jest to często trudne doświadczenie, bo według powszechnie obowiązującego stereotypu wielodzietność kojarzy się z patologią, a ludzie zachęcają ich do „używania rozumu” i sięgnięcia po „doczesne” sposoby zapobiegania kolejnym poczęciom. Tymczasem doświadczenie rodzin neokatechumenalnych mówi, że Pan Bóg jest naprawdę dawcą życia, tym, który to wszystko reguluje. Wychowywanie dzieci w rodzinie wielodzietnej rodzi mnóstwo problemów, które z ludzkiego punktu widzenia są nie do pokonania. Do tego potrzebny jest sakrament małżeństwa, charyzmat, który mają rodzice, by wychowywać swoje dzieci, potrzebna jest łaska Ducha Świętego, który pozwala otwierać się na życie. Potrzebne jest zaufanie Bogu, gdy żyje się bez oszczędności i innych „ludzkich” zabezpieczeń.
Tomasz podczas świadectwa podkreślił, że nie interesuje go, jakie dzieci będą miały wykształcenie, czy będą lekarzami, prawnikami czy inżynierami, bardziej interesuje go natomiast, czy osiągną życie wieczne.
Anna i Bartłomiej Bartosiewiczowie z Opus Dei szczegółowo wprowadzili uczestników konferencji w duchowość tego Ruchu. U jej podstaw leży przekonanie o powszechnym powołaniu do świętości. O tym, że codzienne życie, zwyczajne czynności, które powtarzamy każdego dnia, są drogą do świętości. Dla żyjących wiarą nawet najprostsza życiowa sytuacja jest okazją do spotkania Boga, skłania do modlitwy. Patrząc w ten sposób odkrywamy wielkość życia codziennego. Chrześcijaństwo według tej wizji to nie wydzielony świat ducha, gdzie chrześcijanin nie miesza się w godne pogardy sprawy tego świata, a co najwyżej toleruje je jako zło konieczne. Św. Josemaria Escriva de Balaguer, założyciel Opus Dei, powtarzał, że miejsce naszego spotkania z Chrystusem jest wszędzie tam, gdzie są nasi bracia, nasza praca, godziwe dążenia, miłość. To wśród najbardziej prozaicznych spraw powinniśmy się uświęcać, służąc Bogu i ludziom.
Formacja Opus Dei opiera się na praktykowaniu cnót, które są trwałą dyspozycją do czynienia dobra. Osoba cnotliwa wszystkimi swoimi siłami zmysłowymi, duchowymi dąży do dobra, zabiega o nie i wybiera je w konkretnych działaniach. Cnoty z pomocą Bożą kształtują charakter, ułatwiają czynienie dobra.
Duchowość członka Opus Dei formowana jest poprzez codzienne akty pobożności: poranne ofiarowanie się Matce Bożej; przynajmniej 15-minutową modlitwę o tej samej porze dnia; Mszę i komunię św.; nawiedzenie Najświętszego Sakramentu; przynajmniej jedną cząstkę różańca; czytanie Pisma św., lekturę duchową i rachunek sumienia na koniec dnia. Członkowie Opus Dei raz w miesiącu spotykają się na dniu skupienia, a raz w roku na rekolekcjach.
Wychowywanie do cnót w rodzinie to dbanie o współmałżonka, o siebie, dzieci, rodzinę. To przekonanie, że mąż ma większe prawo widzieć żonę ładną i zadbaną niż szef w pracy. To dbanie o to, by dzieci czuły się w domu dobrze, by chciały do niego wracać. To nauczenie dzieci dbania o dom, ponieważ to jest ich dom. To świętowanie niedzieli, niezwykłego dnia, w którym rodzina może być razem i może się sobą cieszyć. To wychowywanie do hojności w sensie zdolności do podarowania czegoś komuś, ale również poświęcenia swego czasu, by zaangażować się w jakieś dzieło. To również hojność w otwieraniu się na nowe życie. Bardzo ważna jest modlitwa, bo im więcej rzeczy mamy do zrobienia, tym więcej musimy się modlić.
Marta i Bogusław Dołęgowie, przedstawiciele Dzieła Maryi (Ruchu Focolari) podkreślili, że charyzmatem tego ruchu jest jedność, którą – jak mówiła jego założycielka Chiara Lubich – można osiągnąć poprzez stawianie Pana Boga na pierwszym miejscu i miłość bliźniego. Ta miłość objawia się oddawaniem swojego życia innym, a jest to bardzo trudne, nawet w najprostszych, najbardziej banalnych sytuacjach. Np. dziecko prosi wieczorem o pomoc, bo musi coś przygotować do szkoły. A my wahamy się, bo przecież mamy jeszcze tyle rzeczy do zrobienia. Chodzi wtedy o umiejętność tracenia własnego „ja”, o to, byśmy widzieli w dziecku Jezusa i starali się mu pomóc – tu i teraz.
Wychowanie dzieci polega na ich przygotowaniu do dokonywania wyborów. Musimy mieć też świadomość, że to nie są do końca nasze dzieci. One są nam dane przez Boga tylko na pewien czas, a my musimy nauczyć się je tracić.
Podczas panelu. Od lewej: Anna i Bartłomiej Bartosiewiczowie (Opus Dei), Małgorzata i Adam Kawałkowie (Domowy Kościół), Dorota i Tomasz Szczepanikowie (neokatechumenat) oraz Marta i Bogusław Dołęgowie (Focolari) i prowadzący konferencję Rafał Czupryk (Domowy Kościół).
Fot. Renata Kwiatkowska