Cytat dnia. Święty Mikołaj czy krasnal
Któż z nas nie lubi 6 grudnia – dnia, którego patronem jest św. Mikołaj z Miry w dzisiejszej Turcji, katolicki biskup żyjący na przełomie III i IV wieku,wrażliwy na biedę, zwłaszcza wdów i sierot, chętnie dzielący się z biednymi swoim majątkiem? Pamiątką po tej pięknej postaci jest zwyczaj oddarowywania się w tym dniu prezentami. Niestety, święto bardzo się skomercjalizowało i św. Mikołaja biskupa z jego – jakby to nazwał Jan Paweł II – “wyobraźnią miłosierdzia”, jest w nim jakby coraz mniej.
Po upadku – wraz z upadkiem komunizmu – sowieckiego odpowiednika św. Mikołaja, czyli towarzysza Dziadka Mroza, wydawało się, że nastąpi powrót do starej, dobrej, chrześcijańskiej tradycji pokazywania św. Mikołaja jako biskupa. W jakiejś mierze to się dokonało, głównie podczas spotkań mikołajkowych w kościołach. Generalnie jednak dzień ten padł łupem komercji, która w miejsce św. Mikołaja w biskupich szatach proponuje skrzata, krasnala w czerwonej czapce i takimż wdzianku, rozdającego dzieciom cukierki na ulicach i w galeriach handlowych. Ma on zachęcać nie tyle do pielęgnowania w sobie “wyobraźni miłosierdzia”, co raczej do oddania się szałowi zakupów ku uciesze handlowców. Tak zbanalizowany został ten dzień i ten patron.
Kiedy wczoraj wieczorem wracałem z centrum miasta do domu, spotkałem kilka ekip Mikołajów-krasnali. Co gorsza, w tę rolę wcielali się także bardzo młodzi ludzie. Niestety, nikt im nie pokazał głębi tradycji tego dnia. Pomyślałem sobie wtedy, że napiszę o tym. Nie na zasadzie “musztardy po obiedzie”, lecz refleksji, która może się przydać za rok.
Jak bardzo komercyjny wymiar tego dnia wniknął w podświadomość, możemy się przekonać obserwując dzieci, które na pytanie, skąd pochodzi św. Mikołaj, odpowiadają, że z Laponii. O Mirze żadne się nie zająknie.
Proces banalizacji tego dnia świetnie pokazał swego czasu serial “Plebania”. Jeden z księży pragnął pokazać dzieciom jego chrześcijański wymiar, zaprosił więc do szkoły św. Mikołaja w szatach biskupa. Wrócił później na plebanię zdruzgotany, bo uczniowie zażądali, by odwiedził ich “prawdziwy św. Mikołaj”, czyli “ten w czerwonej czapce”.
Czy proces komercjalizacji, banalizacji dnia św. Mikołaja jest do zatrzymania? Idę o zakład, że gdybyśmy zrobili na ten temat sondę uliczną, większość odpowiedzi brzmiałaby “nie”. A przecież wszystko zależy od nas. Jeżeli zapraszasz do swoich dzieci św. Mikołaja, cóż ci przeszkadza zastrzec, by przyszedł biskup, a nie krasnal? Wytłumacz dzieciom, dlaczego. Rozejrzyj się bardziej uważnie niż zwykle wokół siebie: może w Twoim otoczeniu jest ktoś, kto – bardziej od kolejnego nietrafionego przezentu – potrzebuje innego rodzaju pomocy?
6 grudnia to okazja do dania świadectwa przywiązania do chrześcijańskiej tradycji. Ale jednocześnie to coś więcej: okazja do pokazania, że ten dzień niesie w sobie znacznie głębszą treść niż banalne wezwanie do poddania się zakupowej gorączce.
Tekst ukazał się przed rokiem na portalu biznesistyl.pl