Belfer to przeżytek?
Cytat dnia
Młodzież musi mieć mistrza, a szkoła, to nie fabryka testów, ale relacja między ludźmi, bynajmniej nie równymi sobie.
Szkoła może istnieć bez elektronicznych tablic, bez programów, nawet bez podręczników i szyldów na budynkach (jak już w historii Polski bywało). Ale nie ma szkoły bez nauczycieli. To mało oryginalne spostrzeżenie warto przypomnieć w 2013 roku. Coraz częściej bowiem – słuchając i czytając, co mówi się i pisze o szkole – można odnieść wrażenie, że belfer to przeżytek. Przecież nie jest tak biegły w korzystaniu z sieci jak jego uczniowie. Przecież jego wiedza nie ma się też co równać z profesorem Google. Jednym słowem – ten gość, a częściej pani, stojąca za środku klasy, to czysty anachronizm.
Słuchając różnych progresywnych ekspertów (…) można odnieść wrażenie, że nauczyciel to najsłabsze dziś ogniwo w procesie dydaktycznym. I najdroższe. Może więc już czas ludzi chorujących na dyskopatię od ślęczenia nad zeszytami zastąpić twardym dyskiem i układem scalonym uzbrojonym w multimedia? Może czas zerwać z modelem szkoły pasującym bardziej do XIX niż XXI wieku?
Słuchając takich propozycji chciałoby się powtórzyć za poetą: innego końca świata nie będzie. Młodzież musi mieć mistrza, a szkoła, to nie fabryka testów, ale relacja między ludźmi, bynajmniej nie równymi sobie. Można oczywiście zakładać eksperymentalne, demokratyczne wspólnoty, bez klas, ocen i nadzoru. Ale nic dobrego z tego nie wyniknie.
(…) Oczywiście, każdy z nas miał różne doświadczenia z pedagogami, niektóre wręcz traumatyczne, ale z pewnością każdy jest też w stanie wskazać nauczyciela, który wpłynął na jego życiowe wybory. Który był jak drogowskaz, albo pochodnia. Tacy nauczyciele w PRL przechowali przedwojenny system wartości, chronili kulturę i dziedzictwo, a w III RP pomagali nie ulec wszechobecnemu relatywizmowi.
Dla nas, byłych i aktualnych uczniów, to zawsze będzie Dzień Nauczyciela. Liczba pojedyncza nie jest przypadkowa, bo nie uczy(ła) nas jakaś anonimowa zborowość. Nauczyciel zawsze ma konkretną twarz, nazwisko (a często przezwisko) i legendę. To zawsze jest barwna osobowość, z którą wiąże się niezły kawał naszego dorastania. (…) Bo tam – gdzieś na zakamarkach – zazwyczaj kryją się rzeczy najbardziej wartościowe i trwałe, jakie wynosimy ze szkoły. One wciąż są w nas, gdy już nie jesteśmy w stanie rozwiązać prostego równania, gdy mieszają nam się dynastie i gdzieś ulatują treści wkuwanych na pamięć definicji.
To dobry dzień, by przypomnieć sobie, komu je zawdzięczamy.
Piotr Legutko (fragment artykułu z portalu gość.pl)
Zdjęcie: Alexey Klementiev, Photoxpress.com