Za kogo uważam Jezusa Chrystusa?
XXIV niedziela zwykła, rok B (16 września 2012)
Perykopa ewangeliczna: Mk 8,27-35
Rozważa: Tomasz Powyszyński ▼
Człowiek jest istotą, która szuka akceptacji i uznania innych. Jest nam to potrzebne do pełniejszego życia. Obchodzi nas – chociaż często udajemy, że nie – co myślą i mówią o nas inni ludzie. Bywa, że pytamy ich wprost: „Co o mnie myślisz?” – „Za kogo mnie uważasz?”. Jezus Chrystus zapytał o to samo swoich uczniów. Ale nie można oprzeć się wrażeniu, że Jego pytanie miało inny cel, niż gdyby je zadał zwykły człowiek.
Różnica między nami a Chrystusem jest taka, że my pytamy „Co o mnie myślisz?” dlatego, że chcemy siebie dowartościować, poprawić sobie nastrój, skorygować myślenie o sobie na podstawie tego, jak widzą nas inni, a Chrystus pyta „Co o Mnie myślisz?” dlatego, że chce jak najlepiej dla osoby, którą o to pyta. Chce zmiany nie swojej, ale naszej. Wie przecież, że od odpowiedzi na to pytanie wiele zależy – nasze zbawienie.
Trzy możliwe odpowiedzi
Jakie są możliwe odpowiedzi? Przyjmijmy na chwilę formułę teleturnieju i zastanówmy się, kim może być dla nas Chrystus. Przede wszystkim mówił i zachowywał się tak, jakby był Bogiem. Chrystus więc albo jest Bogiem, albo nie jest. Co zatem w przypadku, jeżeli Bogiem nie jest? Wtedy mamy do wyboru dwie odpowiedzi: albo jest kłamcą, bo świadomie głosił nieprawdę, albo jest wariatem, bo wydawało mu się, że jest Bogiem.
Bardzo często dziś próbuje się pozbawić Chrystusa boskości, sugerując, że był nikim więcej jak tylko wybitnym człowiekiem, dobrym nauczycielem moralności, jednym z kilku wielkich postaci naszej historii (obok np. Buddy czy Konfucjusza). Ale takiej opcji Pan Jezus nie zostawił: Będąc kłamcą, nie mógł być dobrym nauczycielem moralności. Podobnie, będąc wariatem. Wybitnym człowiekiem i dobrym nauczycielem moralności Chrystus mógł być wtedy i tylko wtedy, gdy był też Bogiem. Na pytanie Chrystusa „Za kogo Mnie uważacie?” są więc tylko trzy odpowiedzi: a) za Boga, b) za kłamcę, c) za wariata. Trzeba jedną wybrać i konsekwentnie dostosować do niej swoje życie.
Duchowa podróż
Ciekawe w tej scenie z Ewangelii św. Marka jest także to, że Chrystus najpierw pyta uczniów, za kogo uważają Go „ludzie”. Tak ogólnie – inni. Padają jakieś odpowiedzi. Potem Chrystus pyta: „A wy za kogo Mnie uważacie?”, jakby przenosząc problem z płaszczyzny ogólnej, dotyczącej wszystkich, na poziom osobisty, indywidualny, głęboko personalny. Parafrazując, Chrystus mówi: „To, co myślą o Mnie inni, ma oczywiście znaczenie, ale przede wszystkim musicie odpowiedzieć na pytanie, za kogo wy Mnie uważacie”.
Mogę przekonywać innych, że Chrystus jest Bogiem, co będzie oczywiście czymś dobrym, ale najpierw powinienem sam siebie do tego przekonać. Będę wtedy nie tylko wiarygodny i uczciwy, ale moje słowa i czyny będą pełne mocy, bo po prostu będą prawdziwe.
Chrystus dalej mówi o zaparciu się samego siebie i naśladowaniu Go. Widzimy tu pewną duchową drogę, którą każdy wierzący powinien przebyć: Żeby przekonać innych do Ewangelii, należy najpierw samemu przyjąć Jezusa za Pana – w pewnym sensie ja zostaję tu umieszczony w centrum. Ale tylko na chwilę, bo gdy przyjmę Chrystusa i uznam Jego Boskość, powinienem zaprzeć się siebie – zapomnieć o sobie, a skupić się na naśladowaniu Chrystusa. Wtedy na pierwszy plan – oczywiście prócz Boga – znowu wychodzą inni ludzie, których powinno się pociągnąć do Niego.
Są to duchowe drogowskazy, za którymi powinniśmy podążać. Dane przez najlepszego Nauczyciela, jaki kiedykolwiek do nas przemawiał. Nawet jeżeli ktoś jest chrześcijaninem z pewnym stażem i doświadczeniem, co jakiś czas – najlepiej jeszcze dziś – musi zadać sobie pytanie: „Za kogo uważam Jezusa Chrystusa?”, by rozpocząć duchową podróż po raz kolejny, najpewniej też nie ostatni.
————–
Tomasz Powyszyński jest absolwentem politologii i filologii polskiej Uniwersytetu Śląskiego w Rybniku. Zajmuje się korektą i redakcją tekstów. Pod pseudonimem Emil Ruciński prowadzi blog apologetyczny: www.ciemnogrodzianin.blogspot.com.
————–
Tekst Ewangelii (Mk 8,27-35)
Potem Jezus udał się ze swoimi uczniami do wiosek pod Cezareą Filipową. W drodze pytał uczniów: Za kogo uważają Mnie ludzie? Oni Mu odpowiedzieli: Za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za jednego z proroków. On ich zapytał: A wy za kogo mnie uważacie? Odpowiedział Mu Piotr: Ty jesteś Mesjasz. Wtedy surowo im przykazał, żeby nikomu o Nim nie mówili. I zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. A mówił zupełnie otwarcie te słowa. Wtedy Piotr wziął Go na bok i zaczął Go upominać. Lecz On obrócił się i patrząc na swych uczniów, zgromił Piotra słowami: Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie. Potem przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i rzekł im: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je.