Wiara – wzrost i służba
XI niedziela zwykła, rok B (17 czerwca 2012)
Perykopa ewangeliczna: Mk 4,26-34
Rozważa: Paweł Pomianek ▼
Oby mała wiara naszych dzieci mogła odpoczywać, gnieździć się, czuć się bezpieczna na wielkich gałęziach naszej wiary – wiary ufnej, dojrzałej, pełnej życia i energii.
Zacznę dziś od ostatniego zdania Ewangelii, bo może ono z łatwością umknąć. Jezus osobno objaśniał wszystko swoim uczniom. My, świeccy, czasami mamy tendencję do zarzucania, że księża nie mówią nam na kazaniach o rzeczach istotnych, że mówią niekiedy niezrozumiale, że nie kładzie się nacisku na dbanie o wiarę dorosłych świeckich. Zwróćmy jednak uwagę na to, jak działał Jezus. Wszystkim słuchaczom przedstawiał On swoją naukę w sposób atrakcyjny, interesujący, głęboki, ale jednocześnie pozostawiając pewną sferę niedopowiedzenia (dziś lubimy przeczytać komentarz do Ewangelii, ponieważ sam tekst Pisma Świętego niesie w sobie wielkie bogactwo, które nie zawsze potrafimy odkrywać, czytając Biblię samodzielnie). Natomiast Jezus dbał, by uczniom objaśniać wszystko dokładnie. Dlaczego? Bo przygotowywał ich do głoszenia Jego nauki. I podobnie Kościół robi dziś – w sposób szczególny edukuje powołanych do głoszenia nauki. A my jesteśmy w o tyle lepsze sytuacji od słuchających nauczania Jezusa, że zawsze możemy znaleźć kogoś z Jego uczniów, kogoś z kapłanów, kto chętnie wyjaśni nam dokładniej Słowo Boże, prawdy wiary, zasady liturgii.
A teraz wróćmy już do istoty dzisiejszej Ewangelii i prześledźmy krótko, co mówi nam ona o działaniu Boga oraz o wierze.
Po pierwsze, dzisiejszy fragment wskazuje nam, że wiara ma to do siebie, iż rośnie. W naturze wiary jest to, że ona musi się rozwijać. Wiara, która się nie rozwija, która nie jest rozwijana, pogłębiana, usycha czy gnije – w każdym razie umiera. Naszym zadaniem jest więc dbanie o to, by wiara, którą otrzymaliśmy od Kościoła na chrzcie świętym, była pielęgnowana.
Po drugie, działanie Boga, obdarowywanie wiarą, bywa często niepozorne. Tutaj znowu takim obrazem może być dla nas chrzest. Maleńkie dzieciątko otrzymuje wiarę – tej wiary przez pewien czas nie zobaczymy, później, gdy dziecko będzie rosnąć, gdy w domu będzie żywa wiara, to życie religijne będzie w dziecku wzrastać. Aż wyrośnie wraz z nim na wiarę silną, odpowiedzialną, miłującą i zdolną do poświęceń.
Po trzecie, Bóg chce zabierać człowieka do siebie w najbardziej odpowiednim momencie, właśnie wtedy gdy wiara maksymalnie wzrasta – nie wcześniej i nie później. Znakomity kaznodzieja, świętej pamięci ks. Julian Chmiel, który był proboszczem mojej parafii, kiedy byłem dzieckiem, nieraz mówił o tym w kazaniach: że Pan Bóg wybiera na śmierć człowieka najbardziej odpowiedni moment. Oczywiście, natychmiast należy zaznaczyć, że my ten plan Boga możemy odrzucić i zniszczyć, w sposób lekkomyślny ryzykując życiem swoim lub swoich bliźnich. W każdym razie na pewno warto modlić się o to, by Pan zabrał nas i naszych bliskich wtedy, gdy stan zboża na to pozwala.
Po czwarte wreszcie, dojrzała wiara, człowiek wierzący w sposób dojrzały, daje oparcie innym: wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki powietrzne gnieżdżą się w jego cieniu. Pamiętajmy, że obowiązkiem człowieka głęboko wierzącego jest zawsze służba, dzielenie się wiarą, wspieranie słabszych czy błądzących bliźnich, a nie ich ocenianie czy poniżanie. Wracając raz jeszcze do przekazywania wiary w rodzinie (dla mnie osobiście ta perspektywa jest szczególnie ważna), zobaczmy, jaki to piękny obraz. Oby mała wiara naszych dzieci mogła odpoczywać, gnieździć się, czuć się bezpieczna na wielkich gałęziach naszej wiary – wiary ufnej, dojrzałej, pełnej życia i energii.
————–
Paweł Pomianek – świecki teolog, publicysta, filolog polski. Mąż Anny, tato trzyletniej Juleczki i Maleństwa, które rośnie pod sercem mamy. Redaktor naczelny Dziennika Parafialnego.
————–
Tekst Ewangelii (Mk 4,26-34)
Jezus powiedział do tłumów: Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy, nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarnko w kłosie. A gdy stan zboża na to pozwala, zaraz zapuszcza się sierp, bo pora już na żniwo. Mówił jeszcze: Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? Jest ono jak ziarnko gorczycy; gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. Lecz wsiane wyrasta i staje się większe od jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki powietrzne gnieżdżą się w jego cieniu. W wielu takich przypowieściach głosił im naukę, o ile mogli [ją] rozumieć. A bez przypowieści nie przemawiał do nich. Osobno zaś objaśniał wszystko swoim uczniom.