Pomóc Bogu dokonać cudu
XIV niedziela zwykła, rok B (8 lipca 2012)
Perykopa ewangeliczna: Mk 6,1-6
Rozważa: ks. Tomasz Blicharz ▼
Pierwsze co zachwyca w dzisiejszej Ewangelii to to, że Jezus przychodzi do swojej rodzinnej miejscowości. Dla Jezusa było zupełnie oczywistą rzeczą wracać w swoje strony rodzinne. Jezus trzymał się swych korzeni.
Mało tego, nie boi się w swoje strony rodzinne zabrać tych, którzy są Jego uczniami. Jest to przejaw wielkiej wolności, której dziś tak bardzo brakuje światu. Wstydzimy się własnych rodziców, relacje są niepoukładane, boimy się najmniejszych przejawów miłości z najbliższymi. A może warto tak jak Jezus wracać w rodzinne strony i nie bać się
wprowadzać tam innych.
Przytaczana Ewangelia pokazuje też, że mieszkańcom Nazaretu wydawało się, iż bardzo dobrze znali Jezusa – w końcu było to jego rodzinne miasto. Tutaj mieszkali jego bliscy, rodzice i kuzynostwo. Tutaj przecież widywali Go, kiedy jako dziecko wykonywał różnego rodzaju prace razem z Józefem. Znali go jako małego chłopca, który z pewnością kręcił się po okolicy, bawił się z dziećmi sąsiadów, kuzynami. Byli przekonani, że dobrze znali i Jego, i całą Jego rodzinę, która była do tego stopnia zwyczajna, że aż się zgorszyli, słysząc, że to właśnie z takiego domu pochodzi ktoś, kto mówi o Bogu i uzdrawia.
To, że ci ludzie byli z rodzinnego miasta Jezusa, wcale nie pozwoliło im doświadczyć większej liczby cudów. To, że widywali Go jako dziecko, kiedy to jeszcze w posłuszeństwie i ukryciu prowadził ciche życie, wcale nie oznaczało, że rzeczywiście Go znali. Ich podejście i braki we wierze sprawiły, że Jezus nie mógł dokonać żadnego cudu. Można być blisko, a jednocześnie być tak daleko. Najsmutniejsze jest to, że często ci, którym wydaje się, że są blisko Boga, są w rzeczywistości od Niego bardzo daleko.
Bo to właśnie we wierze człowieka zakodowana jest moc, dzięki której człowiek zawsze powinien oddawać Bogu cześć i chwałę, bo od Niego tę moc otrzymał. Ponieważ jednak Pan Bóg dał człowiekowi również wiarę, nie zastrzegł wyłącznie sobie, ale także od wiary człowieka uzależnił to, czy w jego życiu może dokonać się cud czy nie.
————–
Ks. Tomasz Blicharz – ceniony młody kaznodzieja i rekolekcjonista z diecezji rzeszowskiej. Ostatnio nazywany również duszpasterzem blokowisk rzeszowskich. Pisał rozważania biblijne do rzeszowskiego dodatku do „Niedzieli”. Jak sam twierdzi: Biblii nie studiował, tylko próbuje nią żyć.
————–
Tekst Ewangelii (Mk 6,1-6)
Jezus przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie. Gdy nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze; a wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: Skąd On to ma? I co za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce. Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry? I powątpiewali o Nim. A Jezus mówił im: Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony. I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał.