Otworzyć się i zobaczyć Boga…
XXIII Niedziela Zwykła (9 września 2012)
Perykopa ewangeliczna: Mk 7,31-37
Rozważa: ks. Tomasz Blicharz ▼
Pierwszą rzeczą, na którą warto zwrócić uwagę jest to, że Chrystus kolejny raz idzie tam, gdzie jest potrzebny. Pojawienie się Jezusa w okolicach Dekapolu sprawiło, że ktoś mógł z tego korzystać. Wielu ludzi było blisko Jezusa i mogli do niego podejść, ale tego nie wykorzystali. Z głuchoniemym było całkiem inaczej. Po pierwsze to Jezus przychodzi w te strony, ale równocześnie to inni przyprowadzają chorego do Jezusa.
Głuchoniemi w tamtych czasach byli chronieni przez prawo żydowskie – zaliczano ich wraz z innymi grupami (kobietami, niewolnikami, obłąkanymi, niepełnoletnimi) do tych, którzy nie mieli wystarczającego wykształcenia, by przestrzegać Prawa. Tłumy gromadziły się, by zobaczyć magików wykonujących swoje sztuczki, dlatego ludzie ci mogli pragnąć, by Jezus uzdrowił głuchoniemego w ich obecności, lecz On tego nie uczynił.
Jezus uzdrawia za pomocą znaków i słów, które wskazują na Boga. Jezus czyni to i wypowiada w ten sposób, aby głuchoniemy wiedział, co ma zamiar uczynić. Jezus modlił się do Boga i odczuwał współczucie dla tego człowieka.
Zdumiewające jest także to, jak dokładnie Ewangelista opisuje, co dokonało się w życiu głuchoniemego: „Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić”. Podkreśla w ten sposób, jak wiele w życiu tego człowieka dokonał Jezus. To musiało być dla uzdrowionego wielkie wydarzenie – usłyszeć po raz pierwszy i to od razu usłyszeć Boga.
Bóg pragnie przychodzić także do każdego z nas. Każdego z nas chce leczyć z naszych chorób i doświadczeń. Każdego z nas chce otwierać w ten sposób, abyśmy doświadczali Bożego działania w naszym życiu. I wreszcie, w życiu każdego z nas chce dokonywać dużo więcej niż się spodziewamy.
Co było największym problemem głuchoniemego? Pewnie to, że nie mógł słyszeć słów Bożych i nie mógł mówić o Bożym działaniu. Warto zadać sobie pytanie, czy i w dzisiejszych czasach to właśnie nie z tego powodu ludzie powinni słyszeć Chrystusowa „Effatha”.
————–
Ks. Tomasz Blicharz – ceniony młody kaznodzieja i rekolekcjonista z diecezji rzeszowskiej. Ostatnio nazywany również duszpasterzem blokowisk rzeszowskich. Pisał rozważania biblijne do rzeszowskiego dodatku do „Niedzieli”. Jak sam twierdzi: Biblii nie studiował, tylko próbuje nią żyć.
————–
Tekst Ewangelii (Mk 7,31-37)
Jezus opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu. Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go na bok, osobno od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: Effatha, to znaczy: Otwórz się! Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić. Jezus przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali. I pełni zdumienia mówili: Dobrze uczynił wszystko. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę.