Obdarowani

6 maja 2012 10:09Komentowanie nie jest możliweViews: 125

Marcin Stradowski ▼

Nie można żyć, koncentrując się na samych smutkach i problemach, bo choć one są, skupianie się na nich zaciemnia prawdę o darze życia od Boga.

Każdy dzień przynosi nam nowe zdarzenia, wyzwania i radości. Gdybyśmy umieli patrzeć na rzeczywistość oczami, które widzą dobro, na pewno wszyscy bylibyśmy bardziej szczęśliwi. Życie jest darem, ale co z nim będzie, także od nas zależy. Bóg wskazuje drogę, ale nie wyręcza nas w działaniu. Bóg daje modlitwę, ale za nas jej nie odprawia. Bóg chce dać szczęście, ale nigdy nie wciska go na siłę.

Warto dostrzec, że jesteśmy zdrowi, posiadamy też wszelkie predyspozycje, aby radzić sobie w życiu, a to, co nas ogranicza, to często nasza żądza władzy, posiadania, bycia na pierwszym miejscu. A przecież dla Boga nie jest to najważniejsze, bo On widzi nas, a nie nasze miejsce w hierarchii społecznej. On widzi nas, a nie jedynie nasze ciała. Tylko że my widzimy często tylko to, i kierujemy się tym, co jest cząstkowe i przejściowe. Za wszelką cenę chcemy wyrobić sobie pozycję. Na tym spędzamy większość czasu i na to zużywamy znaczące zasoby naszej energii. Nie możemy uronić ani chwili, przegapić ani jednej szansy, bo budując jak mrówka, dzień po dniu, sukces po sukcesie – stajemy się panami samych siebie i jednocześnie panami sytuacji naszego życia.

Wszystko może runąć w jednej chwili, bo ktoś wejdzie nam w drogę, okoliczności zmienią się, my sami „walniemy” gafę, która zaważy na naszej karierze. Jesteśmy zniewoleni. Jednocześnie nie możemy dawać, bo wciąż mamy tak wiele do wzięcia i zdobycia. Świat nas podziwia, ale nie lubi. Może ludzie nawet się nas boją, ale nie podchodzą za blisko, co rodzi w naszym życiu samotność. Gdy odtrącamy Boga, wtedy też nie możemy zbliżyć się do człowieka, a on przeważnie odpłaca się nam tym samym. Są niekiedy ludzie Boga, którzy powoli i cierpliwie otwierają nam oczy. Zaczynamy tracić kontrolę, dostrzegamy nasze błędy i zaczyna się droga ku górze.

Na końcu niej jest wolność od samego siebie i zdolność do bycia darem dla innych. Już niczego nie musimy, jedynie chcemy miłować. Zaczynamy mówić o Bogu i żyć zgodnie z Jego Duchem, a nasze czyny uwiarygodniają nasze słowa. Obozujemy blisko Pana. Bóg przychodzi z życiem, aby uaktywnić wszystkie powołania. Nawet gdy nie wszyscy odpowiedzą na wezwanie, zaczyna się rodzić nowa jakość, ziemia nie jest jałowa, ale wydaje owoce. A wszystko dzięki otwarciu na Prawdę i na działanie Ducha Świętego. Z biegiem czasu szukamy ubóstwa i prostoty i radujemy się nimi, a one zastępują wcześniejsze żądze i komplikacje, których autorami byliśmy my sami. Wszystko zmierza ku Źródle życia. Nie dostrzegamy już braków, bo widzimy wokół siebie darmowe bogactwo od Boga, którym nawet możemy dzielić się z innymi.

W naszym sercu zamieszkał Bóg i ukazał nam, że to co nas wcześniej gorszyło i powodowało nasze frustracje, w rzeczywistości mogło być widziane przez pryzmat miłosierdzia, a nie potępiania. Przekroczyliśmy próg zaangażowania i odpowiedzialności za otaczający nas świat. Przekroczyliśmy nie dlatego, że zyskaliśmy nowe zdolności i środki do naprawy świata, ale dlatego, że zrozumieliśmy, iż autorem wszelkiej przemiany jest Bóg, który tej przemiany dokonuje swoją niczym nieograniczoną Miłością.

Wkroczyliśmy w Tajemnicę Boga.

Bądź z nami, Maryjo, na naszej drodze dorastania do ukrytego życia w Bogu.

————–
Marcin Stradowski – ur. w 1972 r.; jest mężem Kasi i ojcem dwóch synów: Piotrka i Michała. Mieszka w Warszawie. Jest świeckim dominikaninem (tercjarzem – OPs). Za patrona obrał św. Jacka – pierwszego polskiego dominikanina – oraz bł. Jana z Vercelli.

Tekst pochodzi z książki Marcina Stradowskiego „Rozważania na każdy dzień. Cz. V: Okres Wielkanocny”. Do zamówienia w pakiecie ebooków Libenter.pl.

Poleć innym!

  • Facebook
  • Twitter
  • Delicious
  • LinkedIn
  • StumbleUpon
  • Add to favorites
  • Email
  • RSS

Dyskusja

Tagi:
Email
Print
WP Socializer Aakash Web