Jakiego Jezusa pragnę?

27 lipca 2012 01:00Komentowanie nie jest możliweViews: 228

XVII niedziela zwykła, rok B (29 lipca 2012)
Perykopa ewangeliczna: J 6,1-15
Rozważa: ks. Julian Wybraniec ▼


W dzisiejszą niedzielę przerywamy lekturę Ewangelii św. Marka, by przenieść się do szóstego rozdziału Ewangelii św. Jana, który mówi o rozmnożeniu chleba na pustyni i nakarmieniu nim wszystkich słuchających nauczania Jezusa.


Jezus w cudowny sposób nakarmił wielką rzeszę ludzi – pięć tysięcy mężczyzn, bo tylko liczbę mężczyzn podaje Ewangelista. Pięknie wyjaśnia to ks. Twardowski: „pięć tysięcy tatusiów się zebrało i Pan Jezus wszystkich nakarmił”. Ale skupmy się na czymś innym. Na ostatnim zdaniu dzisiejszej Ewangelii: Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę.

Wszyscy chcielibyśmy takiego władcy, który dałby nam chleb za darmo. A przypomnijmy sobie pokusę z początku nauczania Jezusa. Diabeł mówi: spraw, aby te kamienie stały się chlebem. Dziś w Ewangelii Świętego Jana mamy odpowiednik tej pokusy. I Jezus odmawia, odchodzi. Gdy ludzie chcą Go porwać, aby Go obwołać królem, ucieka. I potem długo będzie tłumaczył w Kafarnaum, że On jest chlebem, który karmi inny głód. Jezus przyszedł obudzić ten inny, duchowy głód, a nie zaspakajać głód fizyczny. Chociaż z litości i z poszanowania nakarmił tych pięć tysięcy tatusiów na pustyni, to naprawdę chodziło o wskazanie na głód duchowy.

Szósty rozdział Ewangelii św. Jana, który będziemy przez najbliższe niedziele czytali, dotyka przede wszystkim sprawy Eucharystii – chleba żywego, który zstąpił z nieba. Dzisiaj przeczytany wstęp, ten dramatyczny początek, ukazuje nam bardzo istotne i bardzo ważne tło debaty, która obraca się wokół poszukiwania odpowiedzi na pytanie: jaki jest sens mesjańskiej misji Jezusa Chrystusa? Ci, którzy z euforią chcą ogłosić Jezusa królem, byli wyuczonymi na pismach Proroków i Starego Testamentu wierzącymi, bojącymi się Boga Żydami. Oczekiwali oni mesjasza i wyglądali Go z dużym napięciem. Cud rozmnożenia chleba odebrali jako znak: tak, to jest Ten, na którego czekamy! Ale Bóg nie spełnia ludzkich oczekiwań, lecz spełnia swoje obietnice. Bóg bowiem nie jest ekranem, na którym wyświetlają się nasze marzenia i pragnienia. Jest tym, który pokazuje nam drogę – a drogi Boże nie są drogami ludzkimi.

Pokusa chciwości doprowadziła do tego, że Jezus opuścił ludzi, usunął się na górę. Ten, który przyszedł do ludzi, by ich zbawić, usuwa się sam w zderzeniu z morzem ludzkich zmysłowych dążeń. Bo czyż to nie wspaniały władca, przy którym można siedzieć cały dzień, nic nie robić i jeszcze dostać coś do jedzenia? Jezus nie chce być takim królem, bo nie jest złotą rybką, która na poczekaniu spełni wszelkie nasze życzenia i zachcianki. Jezusowi nie chodzi tylko o naszą pracę, chleb, mieszkanie, ale o to, dzięki czemu w ogóle możemy żyć, co nadaje sens całemu naszemu życiu. Chce, abyśmy zawsze o Nim pamiętali po to, byśmy stawali także na własnych nogach. On jest takim przyjacielem, który nie uzależnia nas od siebie. Nie chce nas omamić, zwieść czy oczarować. Chce naszej wolnej decyzji, bo dopiero wówczas nasza miłość do Niego staje się coraz doskonalsza.

Będziemy przemieniani, jeśli Chrystusa potraktujemy jako Osobę, a nie jako punkt usługowy czy cudotwórcę, który ma być gotowy na każde nasze wezwanie. Bóg nie chce, abyśmy przychodzili do Niego jedynie wówczas, gdy czegoś na gwałt potrzebujemy. Bóg jako prawdziwy przyjaciel spełni niejedną prośbę, ale także chce, abyśmy cieszyli się Nim samym, a nie tylko tym, co może nam uczynić. Chce, abyśmy Mu ufali.
————–

ks. Julian Wybraniec – w maju br. przyjął święcenia kapłańskie. Jego pasją jest liturgia oraz muzyka organowa w teorii i praktyce.



————–
Tekst Ewangelii (J 6,1-15)
Jezus udał się za Jezioro Galilejskie, czyli Tyberiadzkie. Szedł za Nim wielki tłum, bo widziano znaki, jakie czynił dla tych, którzy chorowali. Jezus wszedł na wzgórze i usiadł tam ze swoimi uczniami. A zbliżało się święto żydowskie, Pascha. Kiedy więc Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą do Niego, rzekł do Filipa: Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili? A mówił to wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co miał czynić. Odpowiedział Mu Filip: Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł choć trochę otrzymać. Jeden z uczniów Jego, Andrzej, brat Szymona Piotra, rzekł do Niego: Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest dla tak wielu? Jezus zatem rzekł: Każcie ludziom usiąść! A w miejscu tym było wiele trawy. Usiedli więc mężczyźni, a liczba ich dochodziła do pięciu tysięcy. Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie uczynił z rybami, rozdając tyle, ile kto chciał. A gdy się nasycili, rzekł do uczniów: Zbierzcie pozostałe ułomki, aby nic nie zginęło. Zebrali więc, i ułomkami z pięciu chlebów jęczmiennych, które zostały po spożywających, napełnili dwanaście koszów. A kiedy ci ludzie spostrzegli, jaki cud uczynił Jezus, mówili: Ten prawdziwie jest prorokiem, który miał przyjść na świat. Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę.

Poleć innym!

  • Facebook
  • Twitter
  • Delicious
  • LinkedIn
  • StumbleUpon
  • Add to favorites
  • Email
  • RSS

Dyskusja

Tagi:
Email
Print
WP Socializer Aakash Web